XVII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy Sukuna podjechał pod szkołę, Megumi zaczął szybko rozpinać pas i już miał wychodzić, kiedy zauważył, że drugi chłopak tego nie robi. Wtedy spojrzał na niego pytająco i powiedział:

- Myślałem, że się śpieszysz na lekcje...
- Nie idę dzisiaj... - westchnął, jakby z frustracją w głosie - Muszę wrócić na chatę i założyć jakieś czyste ciuchy. Te śmierdzą...
- Mi to nie przeszkadza - uśmiechnął się niewinnie.
- Właśnie nie rozumiem... Jak mogłeś mieć na mnie ochotę, kiedy tak śmierdzę?
- Bez ubrań już nie.
- Oj, Megumi... - zaśmiał się - Przez ciebie sam zaczynam o tym myśleć...
- Nie martw się - odwzajemnił - Już mi przeszło. Zrozumiałem, co mi powiedziałeś.
- Nigdy nie wątpiłem, że jesteś mądry - posłał w jego stronę ciepły uśmiech, po czym pocałował go czule w czoło.

Nagle szatyn kątem oka zauważył swojego brata zadowolonego z siebie, co go natychmiast rozjuszyło i impulsywnie nacisnął na klakson w samochodzie. Yuuji od razu spojrzał we właściwy kierunek, a wtedy Megumi z przerażeniem otworzył szerzej oczy, już gotowy na odkrycie jego tajemnicy ze starszym. Jednak w tym momencie Sukuna wyszedł z samochodu i natychmiast podbiegł do młodszego szatyna.

- Dawaj mi klucze, ty mały gnoju - warknął Ryomen.
- Czemu miałbym ci dawać? - spytał, marszcząc brwi z niezadowoleniem - Trzeba było wziąć swoje.
- Nie mogłem, bo mnie nie chciałeś wpuścić do domu? - uśmiechnął się cynicznie przez złość.
- Mówiłem ci, że tak będzie!
- Jestem starszy!
- No i co? - nagle zmienił ton na lekceważący.
- Masz się mnie słuchać!
- Ja nie wracam najebany do domu po nocy. Nie robię nic, o co mógłbyś się przyczepić... A ty cały czas coś odwalasz i potem muszę ci pomagać...
- Bo jesteś moim bratem!
- Co zrobiłeś Megumiemu, debilu? - nagle zmienił temat.
- Co...
- Przed chwilą widziałem jak wychodził z twojego samochodu!
- A... - zaczął szukać wymówki w głowie - Nie interesuj się. I oddawaj klucze.
- Masz! - rzucił w niego zestawem kluczy - I tak się dowiem, co mu zrobiłeś!
- Uważaj, bo ci powie... - mruknął pod nosem z wrednym uśmieszkiem.

Ale Itadori już pobiegł, prawdopodobnie w poszukiwaniu swojego najlepszego przyjaciela,  który przecież nigdy by go nie oszukał ani nie ukrywałby przed nim tajemnic. I znalazł go w łazience rozmawiającego przez telefon, a kiedy brunet zauważył chłopaka, nieco uniósł powieki, natychmiast kończąc połączenie. Yuuji musiał nie zauważyć, bo, gdy tylko podszedł do wyższego, natychmiast zaczął go oglądać z każdej strony i spytał prosto z mostu:

- Hej, Megumi. Co ci zrobił ten idiota?
- Jaki idiota? - Megumi zmarszczył brwi w niezrozumieniu.
- No Sukuna... - westchnął.
- Sukuna? - przeszły go dreszcze, ale postanowił dalej grać - Czemu miałby mi coś zrobić?
- Widziałem, że wychodzisz z jego samochodu. Powiedział ci coś złego?

Kiedy bladoskóry zaczął myśleć nad odpowiedzią, zupełnie niespodziewanie spojrzał na okno, kierując myśli w zupełnie inną stronę. Przypomniał sobie, co mu Sukuna zrobił zeszłej nocy oraz to, co mu powiedział przez te wszystkie miesiące, a to sprawiło, że aż niewinnie uniósł kąciki ust, do tego nabrał lekkich kolorów na twarzy.

- Hej! Megumi! - szatyn wołał.
- Co? - brunet nagle ocknął się - Oj, Yuuji... Jak ty nic nie rozumiesz... - westchnął, powoli idąc w stronę wyjścia.
- To mi wytłumacz!
- I tak nie zrozumiesz - warknął, skutecznie kończąc temat.

Itadori nie rozumiał zachowania bruneta. Ten zachowywał się, jakby przyjaciel zrobił mu coś złego, przez co był na niego obrażony. Mimo to szybko dołączył do wyższego, po czym razem poszli na lekcje.

Szatyn cały czas obserwował Megumiego, jak ten ze skupieniem przepisuje wszystko z tablicy lub rozwiązuje zadania, a przy tym próbował przeanalizować jego zachowanie. W chłopaku znowu zaszła zmiana. Teraz wydawał się być bardziej rozluźniony i neutralny, bez większych zrywów emocjonalnych. Może nawet był spokojniejszy niż wcześniej, zanim wpadł w ten dziwny stan. Mimo wszystko Yuuji nie odpuszczał misji okrycia, kto podoba się Megumiemu, więc też próbował wyłapać, w czyją stronę najczęściej zerka brunet. Ten jednak totalnie nie zwracał na nikogo uwagi poza swoim jakże mądrym kumplem, któremu ciągle powtarzał, żeby się ogarnął i zajął lekcją. Śniadoskóry kiwał głową ze zrozumieniem, lecz mimo wszystko dalej kontynuował akcję poszukiwawczą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro