XXV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rano niewyspany Megumi szybko się ogarnął, po czym zszedł na śniadanie do kuchni, gdzie zobaczył w ogóle nie szokujący go już widok. Jego mama właśnie coś kroiła, będąc obejmowaną przez Toji'ego od tyłu, który składał czułe pocałunki na jej ozdobionej sinymi śladami szyi. Mężczyzna, nie robiąc sobie nic z tego, że przeszkadza, wciąż muskał delikatną skórę brunetki, a przy tym mruczał z niesamowitym spokojem:

- Mówiłem ci przecież, że mogę to sam zrobić. Ty sobie odpocznij...
- Nie! Nie było mnie tu tak długi czas, a wtedy ty robiłeś te wszystkie rzeczy. Teraz czas, żebym ja coś porobiła w domu jako prawdziwa pani domu...
- Nic nie musisz robić... - kontynuował czule - Chcę tylko, żebyś była w domu. Ja mogę ci gotować. Zrobię dla ciebie twoje ulubione danie...
- Toji, przestań... - zaśmiała się, zauważając syna, a wtedy zawołała - O, cześć, Megumi!
- Cześć... - odpowiedział niezbyt energicznie.
- Mówiłem, żebyś była ciszej... - szepnął starszy brunet - Zobacz, jak wygląda nasz syn...
- Oj, cicho bądź... - kobieta odpowiedziała z lekkim skrępowaniem, bo mężczyzna miał rację. Mimo to znów zwróciła się do chłopaka z ciepłym uśmiechem - Co chciałbyś zjeść, kochanie? Właśnie zrobiłam omlety z owocami i bitą śmietaną...
- Może być - westchnął Megumi, siadając do stołu.

Za chwilę kobieta starannie przygotowała danie, ozdabiając je jeszcze lepiej. Zaraz po tym poprosiła, żeby Toji ją puścił, a wtedy podała synowi talerz wraz ze szklanką pełną soku pomarańczowego.

Megumi z początku normalnie siedział, opierając głowę na łokciu, a przy tym spoglądał na postawiony przed nim omlet. Lecz nagle ogarnęło go jakieś znużenie, przez które zaczął opuszczać powieki, aż zamknął je zupełnie, a wtedy jego twarz gwałtownie opadła, prosto w bitą śmietanę.

Zaskoczeni rodzice natychmiast spojrzeli na chłopaka, słysząc podejrzany dźwięk, a wtedy kobieta szybko podbiegła do niego i zaczęła go lekko szturchać:

- Megumi, kochanie...
- Żyję... - wymamrotał.

Po chwili brunet podniósł twarz w białym kremie, a pierwsze co rzuciło mu się w ledwo otwarte oczy to jego ojciec, a szczególnie trzy różnej wielkości malinki na jego szyi. Wtedy zmarszczył brwi, spoglądając na starszego z wyrzutem, a ten od razu zawołał żywo:

- No co?!
- Przez ciebie nie mogłem w nocy spać... - warknął chłopak, wskazując palcem na mężczyznę.
- Przeze mnie?! - zmarszczył brwi, za to mama Megumiego nieco zarumieniona spojrzała w bok.
- Tak. To twoja wina.
- Ale...!
- Nadal nic nie zrobiłeś z tą podłogą i wszystko słyszałem.
- Megumi... - nagle kobieta zabrała głos, siadając obok niego i czyszcząc mu twarz wcześniej wziętą ścierką.
- A ty nie lepsza - burknął, odpychając ją od siebie i grzebiąc już widelcem w talerzu - Darłaś się, jakby ktoś w tobie dziurę wywiercał...

Wtedy Toji niepowstrzymanie parsknął śmiechem, ale widząc wzrok żony, natychmiast spoważniał i spojrzał w innym kierunku, że niby go tu nie ma.
Brunetka kontynuuowała:

- Wiesz...
- Jak chcesz ze mną rozmawiać o seksie to już za późno... - chłopak mówił bez emocji - Zresztą i tak już to robiłem.
- Megumi! - spojrzała na niego zaskoczona taką postawą.
- Nie jestem małym dzieckiem - zmarszczył brwi. - Właśnie, Sukuna dzisiaj przyjdzie.
- To nie jest dobry pomysł... - wtrącił Toji przez dłoń, że niby, nic nie mówi. Brunet spojrzał na niego zdziwiony.
- To twój chłopak? - spytała kobieta, przybierając podstępny uśmiech.
- Tak - odpowiedział młodszy.
- Chętnie go poznam, kochanie.
- To jest beznadziejny pomysł! - starszy brunet dodał jeszcze głośniej przez dłoń.
- Czemu? - Megumi spojrzał na mężczyznę.
- Ale co? - zaśmiał się niewinnie - Przecież ja nic nie mówiłem...
- Czemu beznadziejny pomysł?
- Mama nie lubi piłkarzy...
- Ale... - teraz młodszy spojrzał na kobietę - Przecież tata był kiedyś... - ta mu przerwała.
- Nie możesz być z piłkarzem... - zmarszczyła brwi z desperacji - Oni są...
- Sukuna jest inny, mamo... Ja go... - spojrzał w dół, ciut zawstydzony - Kocham go...
- Jesteś jeszcze bardzo młody, hormony ci buzują... W takim wieku różne rzeczy wydają się prawdziwe...
- Kochanie... - Toji spojrzał na nią zdumiony.
- No co? - odwzajemniła spojrzenie, ale przy tym marszczyła dalej brwi.
- Kocham go i koniec - Megumi rzekł krótko, wstając od stołu - Straciłem apetyt... Właściwie, chyba pójdę jeszcze spać... A Sukuna i tak przyjdzie - po czym wyszedł z kuchni.

Zaskoczona kobieta spojrzała za synem, a w tym czasie Toji usiadł obok niej przy stole.

- Jak możesz? - spytał brunet, patrząc na kobietę.
- O co ci chodzi? - ta także spojrzała na niego.
- Jak możesz wątpić w jego uczucia?
- Jest młody i głupi... - burknęła, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Znam swojego syna. Wiem, że jest szczerze zakochany...
- Może być zakochany, ale to tylko szczenięca miłość...
- Nawet jeśli, mężczyźnie nie można mówić takich rzeczy...
- To jeszcze nie mężczyzna, tylko nastolatek.
- Kochanie - uśmiechnął się ciepło, łapiąc jej dłoń - Zachowujesz się tak, bo nie możesz zaakceptować, że jest akurat z piłkarzem?

Brunetka chwilę robiła naburmuszoną minę, a przy tym z pewną krępacją pokiwała głową. Toji zaśmiał się i przyznał:

- Nie musisz go lubić... Ale daj Megumiemu przeżyć jego pierwszą miłość, nieważne przy kim.
- Ale... - zamarudziła.
- Wiesz, że w całym swoim życiu, jesteś jedyną kobietą, którą kiedykolwiek kochałem?
- Co to ma do rzeczy?
- To, że potem ożeniłem się z kobietą, którą jako jedyną ze wszystkich kochałem... I wciąż z nią jestem, i robi na mnie takie samo wrażenie jak wtedy, gdy widziałem ją pierwszy raz.

Mężczyzna tylko uśmiechał się szeroko, widząc, jak skutecznie zawstydza swoją żonę. Dokładnie tak jak robił to dawno temu...

- Przestań, Toji! - wrzasnęła - To nie to samo!
- Daj Megumiemu samemu wybierać... Pamiętasz jak mnie nie lubili twoi rodzice?
- Dużo cię to obchodziło... - westchnęła cynicznie.
- Co mnie obchodziło ich zdanie, kiedy byłem zakochany... - zaśmiał się, ale zaraz dodał - Nie rób tak, żeby Megumi musiał przeżywać to samo, co ty.
- Ale to piłkarz... - zastękała z desperacji.
- Megumi jest przy nim bezpieczny... - sam się zaczął zastanawiać, czy faktycznie tak jest, ale musiał trzymać się już tej wersji - Sukuna nie pozwoli, żeby stało mu się coś złego.
- Jak dobrze go znasz?
- Powiedzmy... - chwilę myślał, po czym przyznał z uśmiechem - Kogoś mi przypomina... To nieważne. Zrobimy dzisiaj coś dobrego to go poznasz.
- Będę sama gotować - uznała stanowczo.
- No czemu?! - wrzasnął.
- Po co ci żona skoro sam sobie możesz gotować? - spojrzała na niego z wyrzutem.
- Żeby mogła mnie podziwiać - uśmiechnął się pewnie.
- Nie, Toji. Sama sobie poradzę.
- A co ja mam robić?! Nie mogę ci nawet pomóc?!
- Zajmij się swoją pracą. W końcu gonią cię terminy...
- Nie chce mi się... - tym razem to on marudził - Chcę być z moją żoną i robić z nią różne rzeczy takie jak gotowanie lub sprzątanie.
- Ja tobie nie pomagałam...
- Nie miałaś jak...
- Nie będę z tobą dyskutować. Idź robić swoje rzeczy i zostaw mnie w spokoju.

Toji jeszcze spojrzał na nią smutnymi oczami szczeniaczka, ale ona trzymała się swojego zdania, przez co ten w końcu zrezygnował i faktycznie poszedł zająć się pracą.

W tym samym czasie Megumi właśnie siedział u siebie w pokoju, a konkretnie leżał bokiem pod kołdrą, bo tego dnia było całkiem zimno. Chłopak z desperacji zadzwonił do Sukuny.

- Aż tak sobie wyobrażasz nasz seks, że aż ci staje od samej myśli? - zaśmiał się szatyn przez telefon.
- To nie jest śmieszne, Sukuna... - warknął brunet.
- Nie wiesz co się robi w takiej sytuacji, szczeniaczku?
- Nie chcę tego robić... - westchnął.
- Ale to naprawdę przyjemne.
- Mam robić sobie dobrze, kiedy w domu są rodzice?! - wrzasnął - Nie mogę... Za bardzo mnie to krępuje...
- Mogę ci pomóc...
- Nie!
- Zaufaj mi, Megumi. Tak ci się spodoba, że zaczniesz to robić codziennie.
- Wiem jak to działa!
- Zróbmy seks przez telefon... - nagle zaśmiał się figlarnie.
- Chyba cię pojebało...
- Skąd wiesz, że już nie trzymam ręki w gaciach, kiedy z tobą rozmawiam? To też jak seks...
- Sukuna...
- Będzie super, zobaczysz...

W końcu brunet się zgodził, chociaż z niepewnością. Sukuna od razu przeszedł do konkretów, prowadząc bladoskórego po swoim ciele. Już sama świadomość, co właśnie mają robić, wywoływała w Megumim dreszcze wraz z uderzeniami gorąca. Opuścił wolno powieki, skupiając uwagę tylko i wyłącznie na kojącym, a jednocześnie niesamowicie pewnym głosie swojego ukochanego. Ten sam już oddychał ciężej, a mimo to wciąż miał bezwstydny uśmieszek na ustach, z których wychodziły tak sprośne rzeczy, że brunet nie spodziewał się czegoś takiego po Sukunie. Mimo to ten działał mu na zmysły, skutecznie pobudzając jego ciało. Na początku Fushiguro przejechał palcami po ciepłym, ciut napiętym i drżącym ciele pod swoją górną odzieżą, zgodnie z poleceniem starszego. Nie opierał się przed dotknięciem własnych sutków, które drażnił pod wpływem gorącego i podnieconego głosu piłkarza, od czego przyśpieszył mu oddech. Ale najprzyjemniejsze i tak okazało się, gdy Sukuna wręcz rozkazał, by młodszy rozpiął swoje spodnie i zsunął je do kolan wraz z bielizną, co ten także uczynił. Potem miał już mocno trzymać swoje przyrodzenie i po nim jeździć bez większego zaangażowania, ale wtedy chłopak nie słuchał, pędzony przez własne podniecenie. W tym czasie szatyn przeszedł do pobudzania wyobraźni młodszego, opowiadając mu o tym, co jeszcze mogliby zrobić, gdyby właśnie byli tam razem. Bruneta oblewał gorący rumieniec, a on musiał już przygryzać wargę, aby powstrzymać własne odgłosy. Szczególnie, gdy jego dłoń szła niżej od jego męskości, dotykając innych części krocza. Aż obrócił się na plecy, rozchylając szeroko nogi, a w trakcie niespokojnego ruchu ciałem, wydyszał starszemu:

- Sukuna, chcę cię poczuć...
- Cóż... - jemu samemu było ciężko mówić - Będziemy musieli załatwić ci coś, co ci mnie zastąpi...
- Coś ogromnego...
- Megumi...
- Chciałbym móc zrobić to z dwoma Sukunami naraz! - stękał na oddechu - Żeby jeden robił mi dobrze ustami, a drugi mnie pchał!
- Megumi, ja pierdole! Jaki ty jesteś...
- Jaki?!
- Zepsuty!
- Chcę, żebyś zepsuł mnie jeszcze bardziej, Sukuna! Jak tylko przyjdziesz, weź mnie na stole, na oczach moich rodziców! Chcę cię, natychmiast! Sukunaa... Ahhh...!!!
- Jak będziesz tak mówił to nie wytrzymam i naprawdę to zrobię, Megumi...
- Moja mama cię nie lubi, Sukuna...
- Co? - spytał, zaskoczony nagłą zmianą tematu, a przy tym przygryzał wargę, czując jak wszystko w nim buzuje i zaraz dojdzie.
- Ale ja cię kocham! Kocham jak nie wiem! - wyjękiwał, drżąc już cały, a przy tym wyginał ciało na wszystkie strony - Sukuna, proszę... Ja już... Ahhh... Ja... Ah... Kochasz..! - nagle poczuł uderzającą w niego falę rozkoszy, po której nastąpiła przyjemna, wciąż pulsująca ulga - mnie?
- Jak cholera, Megumi! - warknął, zbliżając się coraz zachłanniej - Jeszcze nigdy nie byłem z tak wyuzdanym chłopakiem jak ty! Kurwa, kocham to!
- Chciałbyś, żeby twoja ręka była moją? - wydyszał.
- Wolałbym być teraz w tobie!
- Sukuna... - niespodziewanie spojrzał w bok, zawstydzony.
- Następnym razem tak cię wyrucham, że nie będziesz mógł usiąść! - nagle poczuł, że dochodzi, przez co westchnął głęboko, gwałtownie odchylając głowę.
- Chcę tego!
- Megumi, ty zboczeńcu... - zaśmiał się, dysząc głośno - Przez ciebie zaraz mnie Yuuji zabije...
- Za co?
- Za to, że tak darłem mordę przed chwilą...
- Szkoda, że nie mogłem na to patrzeć...
- Jezu, jaki ty jesteś napalony... Chcesz, żebym ci nagrał jak robię sobie dobrze?
- Tak.
- Dobra. To poczekaj - po czym się rozłączył.

Minęło niewiele czasu, a Megumi dostał filmik od Sukuny, gdzie kamera skierowana została prosto na jego krocze i kawałek opalonego brzucha. Piłkarz po kolei masował się przez każdą z warstw, które na sobie miał. Zaczął od spodni, doprowadzając do własnej erekcji, po czym silnym ruchem rozpiął pasek i rozporek, a następnie wsunął dłoń pod spód, gdzie kontynuował masaż. Przy tym wszystkim wydawał z siebie naturalne dla tej czynności dźwięki. A gdy jego ręka poszła jeszcze głębiej, w białe bokserki, wtedy aż zastękał twardo, unosząc nieco biodra. Lecz szybko ją wyjął i zsunął spodnie, przez co odkrył ogromne wybrzuszenie w bieliźnie, na którym kolejny raz ułożył dłoń. I jak wcześniej, ocierał się mocno o materiał, wywołując u siebie jeszcze gwałtowniejsze odgłosy. W końcu jednak zsunął także bokserki, a wtedy złapał już bardzo mocno swoją twardą męskość, robiąc z nią najróżniejsze rzeczy, w zależnosci od tego, co go bardziej podniecało. Raz zwyczajnie jeździł dłonią, zmieniając tempo, potem jedynie drażnił górę, a jeszcze później wszystko naraz. Przy tym wszystkim napinał mięśnie oraz poruszał machinalnie biodrami, dając się wykazać swoim strunom głosowym. Ale kiedy jego głos wyraźnie wskazywał, że już kończy, wystękał imię swojego chłopaka, a potem doszedł, wylewając z siebie fontannę nasienia.

Megumi, oglądając cały filmik, sam nie wiedział, co ma myśleć, lecz z pewnością jego policzki płonęły i nie był pewny czy z zawstydzenia, czy jeszcze większego podniecenia...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro