XXXI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

W domu panowała napięta atmosfera pełna głuchej ciszy. Megumi siedział na jednej z kanap, patrząc gdzieś w bok, a przy tym marszczył twarz, za to Sukuna obok niego szeroko rozkładał nogi z rękoma skrzyżowanymi na torsie, jakby zaraz miał zjechać, chociaż wciąż jakoś trzymał się na swoim miejscu. Patrzył w sufit ze znudzeniem, jakby nie za bardzo go obchodziło, co ma do powiedzenia mężczyzna przed nimi...

Tymczasem Toji próbujący zachować spokój, nerwowo chodził w jedną i drugą stronę, zbierając myśli.

- Co wam odjebało, żeby się tam pieprzyć?! - nagle wrzasnął wysoki brunet, nie mogąc wyrzucić z głowy widoku zszokowanych ekspedientek.
- Zachowujesz się, jakbyś sam był święty! - odpowiedział równie rozemocjonowany Megumi. W środku było mu naprawdę wstyd, ale nie mógł tego pokazać.
- Ja nigdy nie...! - zaczął pewnie, ale zaraz się zaciął, uświadamiając sobie coś.
- No właśnie! Czemu ja mam być tym grzecznym chłopcem?! Znudziło mi się to już! - wrzeszczał brunet, marszcząc brwi.
- Megumi! - zawołał oburzony, patrząc na syna z niedowierzaniem. Zaraz westchnął pod nosem sam do siebie - Im jesteś starszy, tym wychodzi z ciebie więcej moich genów... A mogłeś być dalej jak twoja matka...
- Gdyby była taka niewinna, na pewno by nie wybrała sobie na męża kogoś takiego jak ty!
- Zawsze była niewinna... - uśmiechnął się nagle, spoglądając w bok ze speszeniem - Strasznie mnie to onieśmielało... Może dlatego się w niej zakochałem...
- Ja też się w tobie przez to zakochałem, Megumi... - nagle wtrącił Sukuna, spoglądając na młodszego z łagodnym uśmiechem.
- Ty się nie odzywaj! - nagle wrzasnęli syn i ojciec.

Za chwilę wszyscy zaczęli jakąś kłótnię, która z każdą chwilą była coraz głupsza, kiedy nagle do domu wróciła brunetka. Dała o sobie znać, rytmicznie stukając obcasami, a gdy Toji usłyszał te kroki, natychmiast zignorował dwójkę i spojrzał w stronę, z której wyszła kobieta jego życia. Ta szła z niezbyt zadowoloną miną, co już budziło w mężczyźnie pewien lęk i tak też lustrował żonę. Kiedy ta już stanęła obok niego, ten nie zdążył jeszcze nic powiedzieć, a bez ostrzeżenia dostał liścia w twarz, na co otworzył szerzej oczy, patrząc na brunetkę pytająco. Za to Megumi i Sukuna nie kryli podobnego szoku na tę przedstawienie, chociaż szatyn chwilę później uniósł ostro kąciki ust, ciekawy rozwinięcia.

- Toji, jesteś idiotą! - wrzasnęła kobieta z oburzeniem.
- Co? - wyższy brunet zmarszczył brwi, nie rozumiejąc.
- Kupiłeś przeterminowane testy! Nie jestem w ciąży!
- Nie..? - przez chwilę rejestrował informację, po czym zawołał szczęśliwy - Boże, co za ulga!
- Przez ciebie się stresowałam, idioto! - dalej mówiła ze wściekłością. Zaraz jednak zaczęła odchodzić i jeszcze dodała - Dzisiaj śpisz w salonie.
- Cooo? - szybko do niej podbiegł i złapał ją za rękę, zatrzymując kobietę. Teraz zaczął grymasić - No ej, nie! Dlaczego?
- Nie chcę mieć w swoim łóżku takich debili jak ty, którym tak łatwo wcisnąć przeterminowane produkty... - burknęła z niezadowoleniem, patrząc w bok.
- Panikowałem no! - zaczął się tłumaczyć niczym chłopiec - Jak mogłem spojrzeć na jakąś datę, gdy myślałem tylko o tym, czy będziemy mieli drugie dziecko!?
- Wiesz jak mnie stresuje ciąża?! - wrzasnęła znowu - Jestem modelką! Nie mogę tak po prostu zachodzić w ciążę! Powinieneś o mnie lepiej dbać!
- Mnie też stresuje! - wołał już z desperacją, po czym sam spojrzał w bok - Wiesz, że jestem na to strasznie wrażliwy...
- Całe szczęście, że w robieniu dzieci jesteś tak samo słaby jak w kupowaniu... - westchnęła, po czym poszła do sypialni, zamykając starszemu przed nosem.
- Co to miało znaczyć, że jestem słaby w robieniu dzieci?! - wrzasnął oburzony, otwierając szerzej oczy i marszcząc brwi.

Tymczasem Sukuna i Megumi zdążyli się już ulotnić do pokoju młodszego. Po części dla uniknięcia dalszej dyskusji na temat seksu w miejscu publicznym, a z drugiej strony z niechęci wysłuchiwania głupiej kłótni rodziców, a bardziej opieprzania Toji'ego przez mamę Megumiego. Przez podłogę dalej było ich słychać, ale znacznie mniej, co nawet można było łatwo uciszyć innymi dźwiękami. A zakochana dwójka postanowiła przestawić swoją uwagę na czuły pocałunek francuski, podczas którego Megumi opierał się plecami o poduszki, uginając kolana i i niewinnie drażniąc palcami ciepłą szyję starszego. Za to szatyn leżał wygodnie między nogami młodszego, a jego ręce gdzieś swobodnie leżały obok chłopaka. Para bardzo poważnie podchodziła do swojego zadania, chcąc zadać sobie jak najwięcej przyjemności z pocałunku, przez co też bez pośpiechu, chociaż z zaangażowaniem poruszali wszystkimi narządami mowy. W końcu jednak oderwali się od siebie powoli, ale na tym nie skończyli. Teraz zaczęli wymieniać pojedyncze muśnięcia, drażniąc tym swoje wciąż pobudzone od pieszczot wargi, a przy tym Sukuna wyszeptał w przerwie:

- Przykro mi, że tak wyszło... - po czym czule musnął bruneta w usta.
- Mi też... - odpowiedział, nie zatrzymując ich głównej czynności - Byłem cholernie napalony... Co mogło pójść nie tak...
- A mnie zaczęło podniecać, że robimy to w miejscu publicznym, wiesz?
- Ja w ogóle o tym nie myślałem... Myślałem tylko o tobie i o byciu z tobą w tej przebieralni...
- Mój chłopiec... - zaśmiał się, podciągając nieco ciało, a wtedy musnął także czoło młodszego.
- Sukuna, może pójdziemy do ciebie?
- Właśnie nie możemy... - westchnął niezadowolony - Yuuji tam siedzi...
- Nie ma co robić? - również westchnął.
- Mówił, że zabrałem mu przyjaciela i teraz wolisz spędzać czas ze mną zamiast z nim, i jest mu przez to źle, i jest na ciebie obrażony...
- Przecież dopiero wrócił! - wrzasnął oburzony - Kiedy miałem się z nim spotkać?!

Tymczasem szatyn dostał od brata wiadomość, w której ten napisał, że mu się nudzi i nie wie co ze sobą zrobić, a wszyscy magicznie nie mają czasu. Ryomen na to uśmiechnął się cynicznie, po czym pokazał ekran telefonu młodszemu:

- Widzisz, Megumi? Już jest zdesperowany i do mnie pisze...
- Nudzi mu się? - zaczął się zastanawiać - W sumie...
- Chyba nie myślisz, żebyśmy się spotkali w trójkę? - spojrzał na niego podejrzliwie.
- Właśnie o tym myślę... - ułożył usta w łagodny uśmiech.
- Megumi! - jęknął starszy - Ale Yuuji to debil... Nie będziemy mogli przy nim nic zrobić...
- Niby co chcesz robić?
- Nawet złapanie cię za rękę będzie dla niego problemem...
- To mu powiemy, że jak będzie się czepiał to sobie pójdziemy... - teraz spojrzał poważniej na chłopaka - Proszę, Sukuna... Nie chcę stracić przyjaciela przez taką głupotę...
- Jestem dla ciebie głupotą? - oburzył się.
- Oczywiście, że nie... - posłał mu delikatny śmiech, przesuwając dłoń po jego ciepłej twarzy - Ale wiesz jaki jest Yuuji... Strasznie łatwo go obrazić i w ogóle...
- Bo to dzieciuch - westchnął.

Brunet jeszcze uśmiechnął się do starszego ciepło, przytulił go szybko, kierując w jego policzek delikatny pocałunek, po czym odsunął go i chwycił za telefon.

Na reakcję Megumi nie czekał długo, gdyż młodszy szatyn niemal natychmiast odebrał i sam zaczął pełnym nadziei głosem:

- Cześć, Megumi!
- Cześć, Yuuji... - zaczął niepewnie, na szybko wymyślając - Masz może czas dzisiaj?
- Tak!
- To świetnie, bo chciałbym się spotkać czy coś...
- No nareszcie! Wiesz jak mi się nudzi?
- To...
- Chodźmy do kina!
- Okej... Spotkamy się na miejscu.
- Dobra!

Po czym Megumi się rozłączył, rzucając telefon gdzieś na bok. Po tym ponownie przyciągnął do siebie starszego, wtulając go w siebie mocno, jakby chciał go na zawsze przytrzymać przy sobie. Potem jeszcze wymienili pare czułości, aż w końcu postanowili się ogarnąć i wyjść.

Za jakiś czas dwójka dotarła pod umówione miejsce, gdzie Megumi już z auta zauważył stojącego niedaleko przyjaciela. Ten właśnie opierał się o jakąś poręcz, robiąc coś na telefonie. Zaraz przyłożył urządzenie do ucha, a wraz z tym do bruneta ktoś zadzwonił. Chłopak pośpiesznie odebrał, mówiąc:

- Jestem już na miejscu. Zaraz do ciebie podejdę.
- Gdzie? - zaczął się rozglądać.

Gdy Megumi wraz z Sukuną wychodzili z samochodu, Yuuji natychmiast ich dostrzegł, a wtedy podbiegł szybko i wrzasnął, marszcząc brwi:

- Nie ma mowy!
- O co ci chodzi? - brat spojrzał na niego z lekką iryracją, ale obiecał Fushiguro, że będzie tolerancyjny wobec głupoty młodszego.
- Idziemy do kina, halo!
- No i?
- Jak tylko zgasną światła od razu pójdziecie w ślinę!
- Możemy iść do łazienki... - posłał mu wredny uśmiech, zapominając o ugryzieniu się w język. Przez to zaraz został szturchnięty przez Megumiego.
- Megumi, mieliśmy spotkać się w dwójkę... - rzekł Itadori z wyrzutem.
- Nie możesz nam zabronić bycia razem, Yuuji... - westchnął brunet - Musisz zaakceptować, że ja i Sukuna spotykamy się i będziemy ze sobą wszędzie chodzić. To tak, jakbyśmy my zabraniali ci z kimś chodzić...
- No chyba, że chodzi o tamtego pajaca... - burknął starszy szatyn.
- Czemu wy macie ze sobą być, a ja z Gojo nie mogę?! - nagle wrzasnął oburzony Yuuji.
- Bo to nie jest osoba gotowa na związek - Ryomen już zaczął poważniej - Poza tym nie zostawi tego drugiego idioty tylko dlatego, że tobie się tak podoba. On lubi się bawić, a nie brać odpowiedzialność za swoje czyny...
- Może ja też chcę się tylko bawić? Czy muszę być w związku i do wszystkiego podchodzić poważnie? Nuda!
- W was obydwu chyba wstąpiło to samo - zaśmiał się, patrząc na chłopaka i brata - Nagle żaden z was nie chce być grzeczny... To to dorastanie czy co?
- Nie wiem o co ci chodzi... - burknął Megumi, patrząc w bok.
- Właśnie! - Yuuji spojrzał na przyjaciela - Jak to jest robić to na oczach innych ludzi?!
- Co?! - nagle przerzucił na niego wściekły wzrok, marszcząc brwi - Skąd o tym wiesz?!
- Ptaszki mi wyćwierkały...
- Yuuji!
- Sukuna wie, że robisz to z innymi typami?!
- Co? - starszy szatyn parsknął śmiechem, ciekawy szczegółów - Skąd wiesz i co wiesz, Yuuji?
- Babcia mi powiedziała, że koleżanka jej powiedziała...
- Oho, zaczyna się...
- Daj mi powiedzieć - warknął - Babcia powiedziała, że koleżanka jej powiedziała, że jej koleżanka widziała Megumiego w swoim sklepie z jakimś chłopakiem...
- Jak wyglądał ten chłopak?
- Mówiła, że nie pamięta dobrze, ale podobno miał ciemne włosy i był strasznie wysoki...
- Co? - myślał chwilę, po czym wybuchnął śmiechem.

Młodszy spoglądał na niego z wyrzutem, nie rozumiejąc reakcji starszego. Przecież właśnie dowiedział się, że chłopak go zdradza, a ten śmiał się, jakby ktoś powiedział coś bardzo śmiesznego. Nawet Megumi nieco unosił kąciki ust w górę, próbując mimo wszystko zachować spokój. W końcu szatyn opanował się i zaczął:

- Jak możesz być tak głupi, Yuuji, żeby brać plotki tak dosłownie?
- To nie plotki! Przecież tak było! - marszczył brwi.
- Było, ale Megumi nie był tam ze strasznie wysokim brunetem... Znaczy... - przygryzł wargę, układając słowa w głowie - Jego stary jest wysokim brunetem i też tam był, ale w przebieralni.... Megumi był ze mną.
- Nie wierzę wam!
- Po co miałbym cię oszukiwać? - zaśmiał się - Myślisz, że, gdyby Megumi mnie zdradzał, byłbym taki spokojny i wymyślał jakąś bajkę, żebyś tylko się nie dowiedział? Chcesz dowodów na to, że naprawdę tam byłem? - uśmiechnął się złośliwie, specjalnie eksponując swoją szyję ozdobioną uroczą malinką.
- Kłamiesz - stwierdził Megumi - Zrobiłem ci to wcześniej w domu...
- Yuuji nie musi o tym wiedzieć!
- Mam was dość... - westchnął młodszy szatyn - Chodźmy już coś obejrzeć. I bez żadnych numerów!
- Nie martw się, Yuuji - rzekł brunet, po czym spojrzał na starszego uważnie - Sukuna będzie trzymał ręce przy sobie, prawda?
- A ty, Megumi? - spytał starszy szatyn z przebiegłym uśmiechem.

Fushiguro tylko pokręcił głową, postanawiając zignorować głupie zachowanie chłopaka. Wkrótce trójka szybko wybrała jakiś film, dokupiła przekąski i ostatecznie poszli na salę, gdzie usiedli w najlepszych miejscach. Nie czekali długo, a zaczęły lecieć reklamy, jeszcze więcej reklam... Wreszcie film. Ale w trakcie oglądania okazało się, że zarówno Megumiego jak i Sukunę okropnie nudzi produkcja, za to Yuuji oglądał z wielkim zaangażowaniem. Dlatego też dwójka przez dłuższą chwilę badała uwagę szatyna, a upewniwszy się, że ten jest zapatrzony w ekran, sami przylgnęli do siebie i zaczęli czuły pocałunek, który szybko pogłębiali. Chwilę to trwało, aż piłkarz poczuł w kolanie silne kopnięcie, na co drgnął gwałtownie, odsuwając twarz i ręce od bruneta. Spojrzał na brata z wyrzutem, ale ten, jakby niezmiennie oglądał film.

Potem trójka poszła coś zjeść, a przy okazji pokłócić się o akcję w kinie, a konkretnie dwójka braci. Jeden szatyn z oburzeniem zarzucał parze, że ci są zbyt otwarci w towarzystwie, za to drugi nie mógł wybaczyć, że młodszy kopnął go akurat w jego atut i ważną część.
***

Wieczorem, gdy emocje opadły, brunetka właśnie odpoczywała na kanapie, czytając jakąś książkę, kiedy nagle obok niej wylądował Toji pełen skruchy. Mężczyzna objął ją delikatnie, spoczywając dłonią gdzieś na jej udzie, a przy tym zerkał na kobietę oczami smutnego pieska, na co ta westchnęła odkładając lekturę. Sama spojrzała na starszego pytająco, nie kryjąc dalszej niechęci wobec niego:

- Co chcesz?
- Wybaczysz mi już? - spytał brunet niewinnym głosem.
- Nie wiem... - odwróciła wzrok w bok.
- No weź... - zamarudził, przysuwając się do niej bliżej, a wtedy zaczął składać czułe pocałunki na jej bladej szyi, przy czym przesunął dłoń aż do jej brzucha, po którym delikatnie sunął - W końcu nie musisz się już martwić pracą i w ogóle...
- Wiem, ale... - mimowolnie przyłożyła dłoń do ciepłej dłoni śniadoskórego - Nie lubię takich rzeczy... Zaczęłam się przyzwyczajać do ciąży, a się okazało, że wcale w niej nie jestem...
- Ja, szczerze mówiąc - uśmiechnął się niepewnie - też zacząłem akceptować, że za jakiś czas w naszym domu pojawi się ktoś nowy...
- Miałam pretekst, żeby z wami zostać... Teraz będę musiała dalej pracować tak jak wcześniej...
- Nie musisz przecież - zaśmiał się, przesuwając dłoń tak, aby to teraz on zakrywał dłoń kobiety swoją - Skończ kontrakty i wracaj do nas. Sam nie zarabiam najmniej, poza tym jesteśmy zabezpieczeni finansowo i ty masz współprace i tak dalej... Możesz odpocząć w domu.
- Nie rozumiesz, Toji... - aż sama uniosła kąciki ust - Jeśli teraz skończę, dam satysfakcję innym modelkom. Czekają tylko, aż odejdę i zrobię im miejsce...
- Dla mnie zawsze będziesz najwspanialszą modelką i w ogóle kobietą, którą podziwiam najbardziej na świecie. Gdyby nie to, że już jesteśmy po ślubie, oświadczyłbym ci się jeszcze raz...
- Wiem, Toji, wiem... - śmiała się uroczo, wywołując tym uśmiech na twarzy starszego - Ale to też dla mnie ważne. Narazie nie jestem gotowa kończyć...
- No dobrze... - westchnął, po czym powrócił do tematu - Więc mi wybaczysz?
- Jeszcze się nie zastanowiłam...
- Kochanie no! - mówił wzburzony - Ty nie wiesz, co ja dzisiaj przechodziłem...
- Co się stało? - zaśmiała się.
- Tym gówniarzom się nudziło i zaczęli to robić w sklepie...
- Co?! - wrzasnęła, po czym zaczęła głośno wołać - Megumi i ten drugi! Chodźcie tu natychmiast!

Toji, widząc nagłą reakcję żony, aż zaczął rozmyślać, czy na pewno powinien mówić jej o wybryku ich syna z jego chłopakiem. Ale było już za późno...

Za chwilę niższy brunet zszedł na dół, a wraz z nim Sukuna. Dwójka spokojnie przeszła do salonu, gdzie usiadła naprzeciwko rodziców. Żaden nie spodziewał się tego, co mieli za chwilę usłyszeć, nawet, widząc wzburzenie kobiety.

- Czemu uprawiasz seks w miejscach publicznych?! - zabrzmiał srogi głos kobiety, kiedy patrzyła na syna.
- Powiedziałeś jej?! - Megumi zmarszczył brwi i wściekły spojrzał na ojca.
- Ja... Yy... - Toji błądził oczami po wszystkich stronach, uśmiechając się, niby, że nie wie o co chodzi.
- Jak możecie być tak nieodpowiedzialni? - znów spytała bladoskóra, kierując zimny wzrok na szatyna - Jesteś starszy od Megumiego, a robisz z nim takie rzeczy...
- Właściwie to... - Sukuna zaczął, ale ta mu przerwała.
- Nie obchodzi mnie, że to Megumi chciał...

I zaczęła głosić wielką mowę moralizującą, kiedy młodszy brunet krzyżował ręce i patrzył w bok z naburmuszoną miną, za to Ryomen udawał, że słucha, bo tak naprawdę był zmęczony i już chciał iść do domu spać. Miał nawet czelność wzdychać ze znużenia, opierając policzek na łokciu. Z kolei Toji najpierw próbował zachować spokój, chociaż w środku miał ochotę wybuchnąć śmiechem, słysząc kazanie żony oraz bardzo zadowolone miny Megumiego i Sukuny. Mężczyzna wiedział, że oni rozumieją swoją winę, ale prawdopodobnie dwójka zwyczajnie nie chciała żałować swoich czynów. I kiedy zaczęło się robić trochę zbyt poważnie, brunet sprytnie przerwał ukochanej, tłumacząc jej, że jest już zmęczona i żeby poszła spać, a on dokończy za nią. Ta pokiwała głową i poszła. Fushiguro jeszcze chwilę obserwował żonę, a kiedy zauważył, że tej już nie ma, wtedy popatrzył na bruneta i szatyna kpiąco, prychnął pod nosem i kręcąc głową pobłażliwie rzekł:

- Idźcie już.
- Co? - zaskoczony syn spojrzał na niego.
- Nie wkurzaj mnie, Megumi... - syknął, przesuwając dłoń po zmęczonej twarzy.

Młodsi spojrzeli jeszcze po sobie, po czym wstali szybko, pożegnali się, a następnie każde poszło w swojej stronie. Sukuna do drzwi, a Megumi do swojego pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro