Rozdział 28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Po kolacji Suzanne wraz z Harrym udali się do dyrektora. Dzisiaj był jeden z tych dni kiedy odbywały się ich zajęcia z obrony. Ustalili, że z gabinetu Dumbledore' a deportują się do Nory. Na miejscu czekał już na nich Alastor, razem używając sieci Fiuu wylądowali w domu Weasley' ów.
- O już jesteście. - przywitała ich Pani Weasley. - Remus jest na dworze.
Gryfoni wyszli na zewnątrz, gdzie czekał już na nich Lupin.
- Cześć dzieciaki. - powiedział wesoło. - Dobrze dziś popracujemy nad waszą kondycją. Zacznijcie od 10 kółek wokół domu. No już, już. - bez słowa sprzeciwu zaczęli biegać. Trening był ciężki, ale nie mieli za dużego wyboru, gdy skończyli ledwo stali na nogach. Było już ciemno, więc można wywnioskować z tego, że w Hogwarcie panowała już cisza nocna.
- No dobra, jak na pierwszy raz znośnie. - powiedział Szalonooki. - Następnym razem sprawdzimy wasz refleks i koordynację. Za dwa dni spotykamy się znowu. A teraz do szkoły.
Gdy dotarli na miejsce było grubo po ciszy nocnej. Harry postanowił odprowadzić Suzanne do jej kwater. Drogę przeszli w ciszy, do czasu, aż nastolatka coś sobie przypomniała.
- Harry, mam do Ciebie sprawę. Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne, o co chodzi?
- Widzisz, kiedyś jak rozmawiałam z Prawie Bezgłowym Nick' iem, powiedział mi, że co roku coś się dzieje. - zaczęła. - Głównie z twoim udziałem. Kiedy opowiadał mi co wydarzyło się w ciągu ostatnich pięciu lat, wspomniał coś o Komnacie Tajemnic. Mógłbyś mi wytłumaczyć o co mu dokładnie chodziło? -zapytała. Slytherin powiedział jej o Komnacie tylko to gdzie się znajduję i jak ją otworzyć. Napomknął coś o bazyliszku, który już nie żyje. Te wielkie węże nie umierają tak po prostu, żyją setki lat, ktoś musiał go ukatrupić. Rozmyślała o tym co powiedział jej Nick. Doszła do wniosku, że to Harry musiał zabić bazyliszka, co oznacza, że wie gdzie jest Komnata Tajemnic, a może i więcej.
- Rozumiem. - powiedział chłopak, dobrze wiedział że musi jej powiedzieć, bo prędzej czy później dowie się o tym. - To było na moim drugim roku. Zaczęło się od napaści na uczniów z rodzin mugoli. Pierwsza była pani Noris, kotka Filch' a. Została spetryfikowana. Znaleźliśmy ją z Hermioną i Ronem na korytarzu, na ścianie widniał napis z krwi.
„Komnata Tajemnic została otwarta, wrogowie dziedzica strzeżcie się!"
Wszyscy oskarżyli mnie, bo byłem pierwszy na miejscu zbrodni i Filch niezbyt za mną przepadał. Dyrektor jednak mnie uniewinnił. Napaści było coraz więcej, a nikt nie odkrył kto za tym stoi. Hermiona też została spetryfikowana. Właściwie to dzięki niej odkryliśmy co jest grozą z komnaty. - zamyślił się. - Widzisz Suzanne, ja sam słyszałem głos którego nikt nie słyszał. Jakiś czas po napadzie na Herm, znaleźliśmy notatkę w jej ręce. Była to strona z jakiejś książki, a dokładniej opis bazyliszka. Miona odkryła jak przemieszcza się po szkole. Chcieliśmy powiadomić nauczycieli, ale dowiedzieliśmy się z Ronem, że jego siostra została porwana do Komnaty. Odkryliśmy gdzie jest wejście i ruszyliśmy uratować Ginny. Przez niekompetencje naszego nauczyciela OPCM, tunel zawalił się i musiałem sam zmierzyć się z bazyliszkiem. Dowiedziałem się, że Ginny została opętana przez dziennik, który należał do Toma Riddle'a. To ona otworzyła Komnatę Tajemnic i to ona stała za napaściami. Wtedy też odkryłem prawdziwą tożsamość Lorda Voldemorta. Fawkes pomógł mi pokonać bazyliszka i uleczył moje rany. Ja sam zniszczyłem dziennik, a przez to wspomnienie Riddle'a.
- Czekaj!? -teraz to do niej dotarło. - Jesteś wężousty! Tylko, jak?
- Nie wiem do końca o co chodzi, ale Dumbledore uważa, że Voldemort oddał mi część swoich umiejętności, gdy zrobił mi to. - wskazał na bliznę na czole.
- Ale to tak nie działa. - powiedziała.
- Co? - chłopak wydawał się totalnie zagubiony.
- Harry, wydaje mi się, że wiem o co chodziło mojemu dziadkowi, ale to tak nie działa. Nie mógł oddać Ci części swoich umiejętności. Osoby wężouste muszą być spokrewnione z kimś o takim darze. Rozumiesz? -powiedziała.
- Czekaj, czy to znaczy, że jestem spokrewniony z Voldemortem!?
- Możliwe, że to twoja dalsza rodzina. Proponuję udać się do biblioteki i przejrzeć księgi rodowe. Kto wie możesz być równie dobrze spokrewniony ze mną.
- Jestem za.
Po chwili dotarli pod portret Slytherin' a i pożegnali się. Gryfonka weszła do swoich komnat. Poszła wziąć prysznic i przebrać się w piżamy. Gdy skończyła usiadła przed kominkiem w salonie. Felix drzemał sobie na żerdzi, był już prawie dorosły. Suzanne spojrzała na Salazara.
- Pamiętasz, naszą ostatnią rozmowę o Komnacie Tajemnic? - Slytherin skinął głową na potwierdzenie. - Wspomniałeś, że bazyliszek nie żyje. Czemu nie powiedziałeś mi, jak zginął?
- Nie uważałem tego za istotne. - wytłumaczył. - Powiedział Ci.
- Tak. - odpowiedziała. - Jest wężousty, co oznacza, że jest spokrewniony z tobą.
- Hmm... możliwe, chociaż trudno mi w to uwierzyć. - powiedział. - Potter to typowy Gryfon. Wiedziałaś, że Tiara chciała go przydzielić do mojego domu. Ha! Dobre sobie.
- Pewnie to przez dar. Ale co do jego pokrewieństwa z tobą nie mamy pewności. Ale tego dowiemy się za kilka dni. - stwierdziła Suza. Wstała z fotela i chciała udać się do sypialni, ale wpadła jej do głowy pewna dręcząca myśl.
- Salazarze, jeszcze jedno. - spojrzał na nią ciekawy. - Komnata Tajemnic, podobno została zbudowana tuż przed twoim odejściem, aby twój dziedzic mógł pozbyć się ze szkoły mugolaków. Wiem już, że to nie prawda, więc jaki był prawdziwy powód powstania Komnaty? - zapytała.
- Widzisz moja droga, Komnata Tajemnic została stworzona w celu ukrycia największych sekretów magicznego świata, jakich, musisz się przekonać sama. Dodam, że nie została zbudowana tylko przeze mnie. Ja, Godryk, Rowena i Helga stworzyliśmy ją wspólnie. Podczas ostatniej rozmowy wspomniałem, że znajdują się tam moje kwatery, biblioteka i laboratorium, Godryk uznał, że najlepiej będzie jeśli to ja zamieszkam w Komnacie. Bazyliszek miał za zadanie strzec tajemnic. Podlegał on moim dziedzicom, przez to i Riddle' owi. Wąż nie mógł się sprzeciwić dziedzicowi, więc wykonywał jego rozkazy, nie ważne jak okrutne.
- Dziękuję, że mi to wytłumaczyłeś.
- Dziękuję, że mnie wysłuchałaś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro