Rozdział 60

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


- Co masz na myśli? - niestety nie dane mu było dowiedzieć się więcej, ponieważ do salonu weszła czwórka ludzi, których Harry do tej pory widział tylko na portretach.

- Witaj, Harry Potterze. - odezwał się jeden z mężczyzn.

- A-ale jak? - zapytał jąkając się.

- Ciekawe zaklęcie. - odpowiedział na pytanie chłopaka Salazar z zadziornym uśmiechem. Harry nie mógł uwierzyć, że stoi twarzą w twarz z założycielami Hogwartu.

- Niesamowite. - powiedział sam do siebie. - I wy się tu ukrywaliście przez cały ten czas?

- Tak, chcieliśmy mieć pewność, że szkoła przetrwa, tak jak i nasze dziedzictwo. - odrzekła Helga i uśmiechnęła się miło do chłopaka.

- Rozumiem.

- Dobrze, ale może przejdźmy do sedna. - wtrącił Godryk. - Suzanne.

- Oczywiście. - odparła i zwróciła się w stronę Harrego. - Jak wcześniej wspomniałeś Harry, Kamień Wskrzeszenia przywołuje duszę zmarłego. Ignotus miał rację twierdząc, że w połączeniu z innymi zaklęciami bądź eliksirami Kamień ma moc wskrzeszania umarłych. Razem z Salazarem udało nam się odkryć, jak tego dokonać.

Wspomnienie
- Jak można zostać nieśmiertelnym? - zapytał z nienacka, pytanie to zbiło Gryfonkę z tropu.

- Przecież wiesz. - odparła, jednak odpowiedź musiała niezadowolić Salazara, więc dodała. - Istnieje kilka sposobów, na przykład horkruksy, Eliksir Życia, czy Zaklęcie Nieśmiertelności. Innych nie znam.

- Jak można przywrócić kogoś do życia? - pytał dalej.

- Nie da się, przecież o tym wiesz. - odparła.

- Jesteś tego taka pewna. - powiedział. - A co gdyby... użyć pewnego potężnego artefaktu. Co gdyby połączyć moc Kamienia Wskrzeszenia z Eliksirem Życia i Zaklęciem Nieśmiertelności.

- Salazarze to szaleństwo! - wykrzyknęła. Suzanne nie wierzyła w to, że można kogokolwiek przywrócić do życia.

- Wcale nie. - odpowiedział spokojnie. - Pomyśl Kamień przywołuje duszę, gdyby przywiązać ją Zaklęciem Nieśmiertelności do ciała stworzonego za pomocą Eliksiru Życia.

Gryfonka chwilę rozmyślała nad jego słowami. Miał rację, jest to możliwe, jednak istnieje pewne "ale".

- Zadziała to tylko na ofiary Klątwy Uśmiercającej. - stwierdziła. Przy użyciu tego konkretnego zaklęcia, ciało i dusza zostają rozłączone. Ani jedno, ani drugie nie zostaje zranione, jak w przypadku innych zaklęć. *

- Zgadza się.

- Jaką mamy pewność, że nie jest to tylko nasz wymysł, jaką masz pewność, że to zadziała? - zapytała pełna nadziei.

- Całkiem sporą. - odparł i lekko się uśmiechnął. - Potrzebna nam będzie jeszcze tylko krew kogoś powiązanego więzami krwi z osobą, którą będziemy chcieli wskrzesić.

- To się może udać. - stwierdziła.

Koniec wspomnienia

- Chcesz mi powiedzieć, że odkryliście sposób na przywoływanie zmarłych zza grobu!? - zapytał Harry po usłyszeniu historii.

- Nie, nie przywoływanie zmarłych, tylko wskrzeszanie, a to różnica. - wtrącił Slytherin.

- Tylko po co mi o tym mówicie? - zapytał z niezrozumieniem.

Suzanne i Salazar spojrzeli po sobie, czarnoksiężnik lekko skinął głową dając dziewczynie znak, aby kontynuowała.

- Widzisz Harry, chcieliśmy zacząć od twoich rodziców. - powiedziała ze spuszczoną głową.

- Co? Chyba nie zrozumiałem. Chcecie wskrzesić moich rodziców? - zapytał ze łzami w oczach.

- Rozumiem, jeśli się nie zgodzisz...

- Chyba żartujesz!? Pewnie, że się zgadzam! - praktycznie wykrzyczał szczęśliwy, podbiegł i mocno przytulił Suzanne. Po chwili jednak do jego głowy wpadła jedna irytująca myśli. - Suzanne, dlaczego nie zdecydowałaś się na swoich rodziców? - Gryfonce oczy zaszły łzami i mocniej wtuliła się w chłopaka, jednak to nie ona odpowiedziała na jego pytanie.

- Rodzice Suzanne nie zginęli przez Klątwę Uśmiercającą, przynajmniej nie jej matka. Co do Lucasa nie jesteśmy pewni, ale Mari zginęła przez Zaklęcie Tnące. - wytłumaczyła Rowena.

- Voldemort chciał się "pobawić". - wtrącił Godryk z jadem w głosie, czym zwrócił uwagę chłopaka. - Lucas był dla niego zagrożeniem, więc od razu go zabił, ale nikt nie jest pewny w jaki sposób. Mari była dla niego dodatkiem, rozrywką. - dodał z trudem.

- To... straszne. - wydusił z siebie i mocniej przytulił nastolatkę. Po kilku minutach Suzanne się uspokoiła.

- Dziękuję, ale przejdźmy do rzeczy. - powiedziała ścierając łzy z policzków. - Kamień znajduje się w gabinecie dziadka, eliksir będzie gotowy na marzec, więc najpewniej wtedy się za to zabierzemy.

- Dobrze, jeśli będziesz potrzebowała mojej pomocy, nie krępuj się. - powiedział Harry i uśmiechnął się pocieszająco.

- A! Przypomniało mi się coś. - odparła dziewczyna. - Mieliśmy ćwiczyć oklumencje.

- Myślałem, że zapomniałaś. - jęknął zawiedziony.

- Nikt nie może się dowiedzieć, nawet Ron i Hermiona, a tym bardziej Voldemort. - powiedziała poważnie. - Salazar na pewno chętnie Cię nauczy.

- Nie zgadzam się! - wrzasnął Slytherin.

- Nie masz wyboru. - powiedziały równo Helga i Suzanne. Czarnoksiężnik tylko westchnął i zrezygnowany usiadł na fotelu, reszta poszła w jego ślady. Rozmawiali na różne tematy przez kilka godzin, dopóki Suzanne sobie o czymś nie przypomniała.

- Muszę uwarzyć dwadzieścia fiolek Felix Felicis dla bliźniaków. - westchnęła ze zmęczenia. - Lepiej się za to zabiorę. - już chciała wstać, gdy zwrócił się do niej Salazar.

- Nie musisz. - powiedział, a ona spojrzała na niego zdziwiona. - W mojej krypcie u Gringotta znajduje się cały zapas, kiedyś go tam umieściłem, wystarczy, że się tam wybierzesz. - dodał.

- Mogę? - zapytała niepewnie. - Wiedziałam, że mam dostęp do waszych skrytek, ale nie chciałam nic ztamtąd brać. W końcu należą do Was.

- Teoretycznie my nie żyjemy, co oznacza, że wszystko co należało do nas trafia w Twoje, jak i Harrego ręce. - wytłumaczyła Rowena.

- Moje!? - zapytał zdezorientowany Gryfon.

- Oczywiście. Nie słyszeliście o kontrakcie? - zapytał Godryk, a po ich minach poznał odpowiedź. - No więc wypadałoby wam to wytłumaczyć. Helgo, zaczniesz?

- Naturalnie. - odpowiedziała i zaczęła opowiadać. - Gdy Mirabel Potter wyszła za pradziadka Suzanne, jej brat Henry zawarł kontrakt z William' em. Ustalili w nim, że jeśli jeden z rodów wyginie, drugi przejmie wszystkie jego przywileje, działało to oczywiście w dwie strony.

- Było z tym związanych wiele korzyści. - wtrącił Salazar. - Potter' owie byli traktowani nie wiele gorzej od Morningstar' ów. Obie rodziny były szanowane przez Ministerstwo Magii, nawet mieli głosy w Wizengamocie. Nic nie wskazywało, że którykolwiek z rodów miałby wymrzeć, ale dla bezpieczeństwa utworzyli ten kontrakt.

- Bardzo się przydał. - dodał od siebie Godryk. - Kilka lat po narodzinach Fleamont' a i Nicholas' a po Brytanii zaczął panoszyć się Grindelwald. Przez niego wielu członków obu rodów zmarło. Ostatnimi zostali właśnie Wasi dziadkowie, a teraz po śmierci waszych rodziców to wy jesteście ostatni.

- W takiej sytuacji przywileje miały zostać podzielone pomiędzy Was. - wytłumaczyła Rowena. - Zaraz po Waszym urodzeniu otrzymaliście dostęp do naszych skrytek. W końcu oboje macie w sobie naszą krew.
W wieku 17 lat Harry otrzyma tytuł Lorda Potter' a Morningstar' a, natomiast Suzanne tytuł Lady Morningstar Potter.

- Dlaczego tak? - zapytała zaciekawiona, mało osób decydowało się na coś takiego. - Zazwyczaj tworzy się po prostu kontrakt małżeński. - stwierdziła.

- Prawda, jest to łatwiejsze. - powiedziała Helga. - Jednak uznali, że nie chcą tak mieszać w Waszym życiu, poza tym nie było pewności, że będziecie przeciwnej płci. - Suzanne skinęła głową na znak, że rozumie.

Przez następną godzinę rozmawiali na ten temat. Gdy zrobiło się późno wyszli z Komnaty Tajemnic. Suzanne odprowadziła Harrego prosto do gabinetu dyrektora skąd miał siecią Fiuu wrócić do Kwatery. Razem z Salazarem ustalili, że Gryfon będzie codziennie przychodził na lekcje oklumencji. Chwilę później wyczerpana wróciła do swoich kwater, od razu położyła się do łóżka i zanim się obejrzała odpłynęła do Krainy Morfeusza.

-----
*zostało to wymyślone na rzecz opowiadania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro