Rozdział 83

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od wydarzeń z Komnaty Tajemnic minęły już dwa tygodnie. Wszystko zaczęło wracać do normy, no tak jakby. Harry wraz z rodzicami starali się nadrobić stracone lata, nie było to jednak proste. Potter' owie zostali ukryci w komnatach Salazara pod okiem wszystkich założycieli, chcieli mieć pewność, że wszystko poszło po ich myśli. Oczywiście nie byli zbytnio zadowoleni z ucieczki dziewczyny, jednak nie mogli zrobić za wiele. Ani James i Lily, ani założyciele nie mogli opuścić kwater Slytherin' a. Dlaczego? Umbridge zaczęła coraz wnikliwiej przeszukiwać szkołę, Sal i Godryk wspólnie stwierdzili, że lepiej nie patrolować zamku nawet pod zaklęciem kameleona. Jeśli chodzi o rodziców Harrego to chyba jasne, że gdyby ktoś ich teraz zobaczył wymyślał by niestworzone historie. Harry i Suzanne ustalili, że wyjawią Zakonowi prawdę, oczywiście nie całą prawdę dopiero po zakończeniu roku, który notabene zbliżał się wielkimi krokami. Był już kwiecień co oznaczało, że już niedługo odbędą się egzaminy.

Huncwoci bądź co bądź postanowili się do nich solidnie przygotować. Cała czwórka zdała SUM-y z bardzo dobrymi wynikami, ok w większości przypadków. Harry i Ron już od dawna przygotowywali się na stanowisko aurorów, obydwóm zależało na dobrych wynikach z tegorocznych egzaminów. Hermiona miała spory problem z wybraniem konkretnej kariery, wahała się pomiędzy zostaniem magomedykiem czy urzędnikiem w Ministerstwie, jednak przeważała tu magomedyka. Jeśli zaś chodzi o Suzanne to ta nie miała żadnego pomysłu. Ostatnio wszyscy czworo spotkali się w bibliotece gdzie rozmawiali na temat swoich przyszłych karier, tylko Suza nie była w stanie się określić. Była najlepsza we wszystkim, mogła by być kim tylko zechce. Ale to wcale nie ułatwiło jej sprawy. Dobrze wiedziała, że przyszłoroczne OWTM-y napisze na sto procent. Obiecała sobie jednak, że nie będzie pracować w Ministerstwie, byłoby to głupie i niebezpieczne, szczególnie teraz, gdy Voldemort jest na wolności. Choć nawet jeśli zginie, dalej nikt nie może się dowiedzieć, że jest z Morningstar' ów.

Był ciepły i słoneczny dzień. Suzanne wraz z Harrym zostali wezwani do gabinetu dyrektora. Oboje wiedzieli z jakiego powodu. Gdy znaleźli się przy chimerze, wzięli głębokie wdechy, po czym wypowiedzieli hasło. Chwilę później byli już w gabinecie. Albus Dumbledore siedział za dębowym biurkiem i wnikliwie im się przyglądał.

- Dzień dobry. - powiedzieli równo, przy tym tak samo zestresowani.

- Witajcie. Cytrynowego dropsa? - zaproponował im słodycz na co ci grzecznie odmówili. Usiedli na fotelach naprzeciw dyrektora. - Pewnie wiecie po co Was wezwałem.

- Chodzi o wspomnienie, które mamy wyciągnąć od profesora Slughorn' a. - odparła Suzanne.

- Dokładnie. - potwierdził Albus. - Jednak chciałbym Wam coś wytłumaczyć jeszcze zanim to wspomnienie uzyskacie. - dodał, wstał od biurka i udał się do ściany po prawej stronie. Jednak zamiast muru znalazła się tam szklana szafka z mnóstwem fiolek oraz srebrna misa.

- Myślodsiewnia? - spytała Gryfonka.

- Tak. Podejdźcie, muszę Wam coś pokazać. - wziął do ręki jedną z wielu fiolek, a jej zawartość wlał do misy. - Jest to wspomnienie, które udało mi się wyciągnąć lata temu od Horacego. - wytłumaczył. Harry i Suzanne zbliżyli się do myślodsiewni, a chwilę później już oglądali wydarzenia z przed 50 lat.

Suzanne znajdowała się w pomieszczeniu, które bardzo dobrze znała. Był to gabinet Slughorn' a za czasów Toma Riddle' a i tak na prawdę oprócz ilości zdjęć na półce to niczym się nie różnił od tego teraźniejszego. Dziewczyna zaczęła przyglądać się scenie rozgrywającej się na środku gabinetu.

- Tom wiesz, że nie mogę Ci już nic więcej powiedzieć. - odezwał się starszy mężczyzna ze wspomnienia. Dziewczyna rozpoznała w nim profesora, oczywiście o wiele młodszego. - Powiedziałem Ci już o horkruksach, to i tak za dużo, jak na moje kompetencje.

- Profesorze Slughorn oboje wiemy, że ta informacja nie jest groźna, to tylko ciekawość nie mam zamiaru jej wykorzystać. - odparł młodszy chłopak, który wydawał się być w wieku Suzanne.

- Tom... - westchnął profesor. - Wiesz przecież, że to mroczna mikstura.

- Ciekawość. Chce wiedzieć czy da się ją uwarzyć, tylko tyle. - z kilometra można było wyczuć, że kłamie. Ale Slughorn wydawał się być przekonany jego słowami.

- No dobrze. - odpowiedział, po czym zaśmiał się niewiadomo z czego. - Jesteś niezwykle uparty. Więc widzisz ta konkretna mikstura jest niesamowicie trudna do stworzenia, mi samemu nigdy nie udało się jej uwarzyć, ale jest masa o wiele ode mnie lepszych warzycieli, więc kto wie jak to będzie za parę lat.

- Ale jak się nazywa i co dokładnie powoduje? - spytał zniecierpliwiony Ślizgon.

- Tom, nikt nigdy nie nazwał tej mikstury i mało kto ją uwarzył, a co dopiero użył. Mówią, że skutki zażycia tej mikstury są tak potworne, że nikt nie chce nawet próbować. - wytłumaczył. - Z nielicznych podań można się dowiedzieć, że pozwalała łączyć duszę i magię czarodziei. Jeden z nich uzyskiwał duszę i magię tego drugiego, zaś tamten stawał się kukiełką bez wolnej woli, zwykłym niewolnikiem.

- A receptura? - zapytał.

- Nikt nie jest do końca pewien. Stare podania się różnią i tak naprawdę nic nie jest pewne. Trzeba by przeanalizować wszystkie podania, a to jest prawie niemożliwe. - chłopak wydawał się zawiedziony tym co usłyszał, na chwilę można było nawet zauważyć na jego twarzy rozczarowanie, ale zostało ona natychmiast zastąpione kamienną maską.

- Chciałem jeszcze zapytać o coś związanego z horkru...

- Nie Tom! Powiedziałem koniec, nic więcej Ci nie powiem. Wyjdź!

Suzanne i Harry nagle pojawili się w gabinecie Dumbledore' a, zostali brutalnie wyrzuceni ze wspomnienia. Otrząsneli się i spojrzeli ze zdziwieniem na dyrektora.

- Zostało zmodyfikowane. - odpowiedział na ich nieme pytanie. - Horacy sam mi się przyznał, że rozmawiał z Tomem o horkruksach i o tej tajemniczej miksturze, ale nie zagłębiał się w szczegóły.

- Uważasz, że coś zataił? - spytała Gryfonka.

- Ja to wiem, a wspomnienie tylko to potwierdza. Jest za krótkie. - wyjaśnił.

- Mamy zdobyć prawdziwe, prawda się? - zapytał dla pewności Harry.

- Dokładnie. Od razu zaznaczam, że kończy Wam się czas. - odparł.

Suzanne i Harry po wyjściu od Albusa, udali się na obiad do Wielkiej Sali. Mieli mieszane odczucia, oboje głęboko rozmyślania nad tym co zobaczyli w myślodsiewni. Dobrze wiedzieli, że to Slughorn pomógł osiągnąć Voldemort' owi nieśmiertelność. Ich rozmyślenia przerwało przybycie Rona i Hermiony, którzy byli dziwnie zadowoleni z siebie.

- Co zrobiliście? - zapytała Suzanne.

- Skąd pomysł, że coś zrobiliśmy? - odpowiedział pytaniem na pytanie Ron. - Dla waszej wiadomości nic nie zrobiliśmy.

- Po prostu zastanawialiśmy się gdzie tak ciągle znikacie. - wtrąciła Miona, na co pozostała dwójka wyraźnie się spięła. Nie ma co Jackie i Pers podobnie, jak oni potrafili się dowiedzieć o wszystkim co ich interesuje. I to właśnie najbardziej przerażało Rogacza i Kieł. Jeśli zaczął węszyć to dowiedzą się o Komnacie i założycielach, ale w sumie czy to będzie tak złe. Do głowy Suzanne wpadł pewien pomysł. Skoro traktują się, jak rodzinę to nie powinni mieć że sobą tajemnic. Więc...

- Właściwie możemy Wam pokazać gdzie ciągle znikamy. O ile chcecie. - Harry spojrzał na dziewczynę, jak na jednorożca.

- Suzanne, ale my nie...

- Spokojnie Harry. Pamiętaj, że oni są dla nas jak rodzina. I tak mieliśmy zamiar powiedzieć o tym innym. Będą źli jeśli dowiedzą się później. - wytłumaczyła Gryfonka. Harrego ten argument przekonał, natomiast Ron i Miona patrzyli na nich zdziwieni, przecież co takiego mogą przed nimi ukrywać. Prawda?

*-*-*
Rozdział późno, ale jest. I nie narzekać!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro