TOM 2 - Rozdział 16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

7/10
*-*-*-*-*

Pogoda w Londynie była dość nieprzyjemna, od rana padało, a wszędzie panowała atmosfera strachu i smutku. Czarodzieje dobrze wiedzieli co się dzieje. Dementorzy zaczęli się panoszyć po Londynie. Mugole niczego nieświadomi wystawiali się na niebezpieczeństwo, a śmierciożercy z tego korzystali, jednak tym razem byli bardziej ostrożni. Ich liczba drastycznie zmalała po ostatniej walce, i to nie przez Orędowników Światła, jak zaczęli ich nazywać, tylko przez swojego Pana, który wściekły po ich nieudanej misji zabił w napadzie złości 10 swoich ludzi, a około 20 torturowała, nie wielu to przeżyło, jednak nauczyli się być przygotowywanymi na wszystko. Zakon Feniksa i aurorzy nie nadążali z ratowaniem ludzi i naprawianiem szkód po walce, nie po raz pierwszy błagali Merlina by tajemniczy czarodzieje powrócili i przyszli im ponownie z pomocą.

Voldemort chodził wściekły po swoim gabinecie, nie kontrolując magii niszczył przypadkowe przedmioty, które stanęły na jego drodze. Nieświadomy potwornego humoru Riddle' a Gellert wszedł do jego gabinetu, w chwili gdy ten niszczył żyrandol. Widząc Marvolo w takim stanie czekał aż ten się wyładuje. Bardzo często, gdy był młodszy zdarzały mu się podobne sytuację, z wiekiem nauczył się je kontrolować. Śledził każdy krok Czarnego Pana, czekając na odpowiedni moment, żeby uświadomić go o swojej obecności. Tom był tak zajęty swoimi myślami, że nie zwrócił uwagi na to, że ktoś mu się wnikliwie przygląda. W końcu usiadł za biurkiem lekko spokojniejszy, wtedy dopiero zobaczył Grindelwald' a, który nonszalancko opierał się o ścianę i patrzył na niego zaciekawiony.

- Powiedz mi, co Cię tak zdenerwowało, że doprowadziłeś ten pokój do ruiny w przeciągu kilku minut? - zapytał nie kryjąc ciekawość staruszek. Choć Riddle nie był jakoś znacznie młodszy od mężczyzny, było widać pomiędzy nimi olbrzymią różnicę. Marvolo mógł spokojnie uchodzić za trzydziestolatka, natomiast Gellert wyglądał na co najmniej siedemdziesiąt lat, ale i tak dobrze się trzymał, jak na swój wiek.

- Byłem u Gringotta. - odparł nie odrywając wzroku od jakiś papierów na biurku, na które patrzył, tak jakby chciał je spalić samym spojrzeniem. - Już rok temu zauważyłem, że moja skrytka powoli pustoszeje. Do tej pory, od początku mojej kariery, wyczyściłem do czysta trzy moje sejfy. Wiadomo za coś muszę opłacać różnych ludzi, jakieś interesy i tym podobne. Została mi już ostatnia krypta, należała do moich przodków od strony matki. Gaunt' owie byli potomkami Slytherin' a w linii prostej. Jako że jestem dziedzicem Slytherin' a mam prawo do wszystkich jego dóbr, do skrytki, pieniędzy i artefaktów, posiadłości. - powiedział coś co było oczywiste, tak było zawsze i Gellert nie rozumiał po co on mu o tym mówi. - Jednak gobliny najwyraźniej uważają inaczej! - wykrzyknął sfrustrowany, zrzucił wszystkie papiery z biurka i znowu zaczął przechadzać się zdenerwowany po gabinecie. - Napisałem do nich list, pół rok temu z prośbą o szybkie spotkanie w tej sprawie. Otrzymałem nie długo potem odpowiedź, która była jednoznaczna. Głowa Rodu pozwolił na dostęp do krypty Slytherin' a tylko kilku osobą. Wiesz co to oznacza? - nie czekając na odpowiedź kontynuował swój monolog. - Inny Dziedzic zajął należne mi miejsce. Tylko tu tkwi mały problem. Bo widzisz ostatnią Głową Rodu był Salazar Slytherin. Jedynie on sam mógł przekazać tytuł dalej, jednak tego nie zrobił. Zamiast tego jego córka i syn Gryffindora założyli nowy Ród, a wszystkie należne im tytuły przeszły na ich pierworodnego. Nie rozumiem, dlaczego nie zostały przekazane synowi, ale mniejsza. Od tamtej pory Rody Slytherin, Gryffindor, Ravenclaw i Hufflepuff przestały istnieć, zamiast tego powstał jeden niezwykle potężny, który uznaje się za królewski, ród Morningstar' ów. - ostatnie słowa mówił z ogromnym obrzydzeniem.

- To by oznaczało, że Salazar Slytherin wybrał tylko kilka osób, które mają dostęp do krypty. Tylko kto? - myślał na głos. - I dlaczego, na Merlina nie powiedziałeś mi o tym pół roku temu!?

- Na początku chciałem dowiedzieć się kto zajął miejsce Głowy Rodu, ale wtedy powiedziano mi, że od tysiąca lat tytuł ten należy do samego Salazara. - odrzekł, a Grindelwald patrzył na niego zszokowany. - Goblin wyjaśnił, że za życia Slytherin' a ustalili, że tylko dwie osoby będą miały dostęp do jego krypty, a ja tą osobę nie jestem, więc nie mogą mi na to pozwolić. Byłem bezsilny, aż do pewnego wieczoru, który miał miejsce kilka dni temu. Czytałem jedną z wielu ksiąg w bibliotece, a ta konkretna była właśnie o rodach. Dowiedziałem się, że jeśli Głowa Rodu umrze nie wyznaczając swojego następcy tytuł ten spada na najbliższego, żyjącego potomka. Jako że Salazar nie żyje od tysiąca lat, jasne jest, że tytuł należy się mnie. Poprosiłem gobliny o spotkanie, dzisiaj byłem w banku i czego się dowiedziałem!? - znowu poniosły go emocję i szklany wazon rozbił się na drobne kawałeczki. - Dowiedziałem się, że Salazar Slytherin wybrał następną Głowę Rodu, podobnie jak pozostali założyciele, wszyscy nadali ten tytuł jednej i tej samej osobie, która, w dniu 31 lipca ukończyła 17 lat przez co stała się bezpowrotnie Lordem tych czterech rodów!

- Ale... ale jak? - Gellert patrzył na mężczyznę w totalnym szoku, teraz wcale mu się nie dziwił. Jak ktoś martwy mógł wybrać swojego następce, który urodził się 10 wieków później, i to konkretną osobę. Coś tu wyraźnie nie grało.

- Nie mam pojęcia! Jeszcze w grudniu Głową Rodu był Salazar, teraz jakiś siedemnastolatek! - krzyczał wniebogłosy. - Przecież to niemożliwe, żeby w kilka miesięcy pojawił się nowy Dziedzic, wiedziałbym o tym! W końcu oprócz Morningstar' ów tylko Gaunt' owie są potomkami Salazara, więc jak na Merlina do tego doszło!

- Marvolo... - zaczął niepewnie Grindelwald. - ...co z wnuczką Dumbledore' a?

- To nie ona. - powiedział pewnie. - Głową Rodu jest zawsze mężczyzna. Jednak jeśli Lord i Lady nie są małżeństwem to ten z nich, który był bliżej spokrewniony z poprzednią Głową Rodu ma większe wpływy, niezależnie od tytułu.

- Taka sytuacja może mieć miejsce? - zapytał zaskoczony Grindelwald.

- Zdarza się i tak. - odparł Voldemort. - W szlachetnych i starożytnych rodach często dochodziło do aranżowanych małżeństw, jednak nie wszędzie. Czasem wybierano Lorda i Lady, którzy byli kuzynostwem, ale mieli już swoich partnerów, wtedy po prostu dzielili się wpływami. - wyjaśnił, ale widząc, że Gellert niezbyt rozumie, podał mu przykład. - Załóżmy, że ja zostaje Lordem i Głową Rodu Slytherin' a, jako że nie mam partnerki tytuł Lady pada na jedyną żyjącą dziedziczkę, w tym wypadku pannę Dumbledore. Oboje jesteśmy spokrewnieni w tym samym stopniu z Salazarem, dlatego będziemy mieć równe wpływy.

- To by miało sens, ale jeśli masz takie same wpływy, jak dziewczyna, a ona nie może przejąć tytułu Głowy Rodu, to kto jest od Ciebie wyżej? - spytał nie oczekując odpowiedzi, ponieważ żadne z nich jej nie znało, i raczej nie pozna.

*-*-*
Słowa wyjaśnienia.

Założyciele przekazali tytuł Głowy Rodu Harry' emu. Było to w dniu balu walentynkowego, kiedy to oddali swoje sygnety. Gryfon nie mógł objąć tego stanowiska dopóki nie ukończy siedemnastu lat, stało się to 31 lipca, przez co chłopak został Lordem sześciu rodów (liczymy jeszcze Morningstar' ów, ale w tym przypadku nie jest Głową Rodu, nie ważne jak to wygląda w innych przypadkach ten tytuł należy do Suzanne, dlatego że jest to ród królewski wygląda to trochę inaczej,na pewno jeszcze to wytłumaczę). Suzanne jako Lady i dziedziczka w linii prostej ma większe wpływy od niego, ale do czasu aż nie ukończy siedemnastu lat, odpowiedzialność spada na Potter' a. W przypadku reprezentowania tych rodów, np. w Wizengamocie, są zmuszeni pojawić się razem. Jest to spowodowane tym, że tytuł Głowy Rodu i stopień pokrewieństwa Suzanne się wyrównują.

Tom nie może zostać Głową Rodu z powodu wydziedziczenia syna Salazara - Harrisona. (dla tych co nie pamiętają) Nawet po śmierci Harry' ego, w tym przypadku tytuły wracają do założycieli lub spadają na męża Suzanne. (aka Seva)

Oczywiście wszystko zostało wymyślone na potrzeby opowiadania.

Pozdrawiam,
panienka_dumbledore

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro