Rozdział 33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wróciliśmy do pałacu. Mój mąż wezwał Zülfikara i poszedł od razu na narady. Wróciłam do swojej komnaty. Oparłam głowę o poduszkę i zasnęłam. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
-Wejść.
-Pani-ukłoniła się Elif.-Mam dla Ciebie list.
-Od kogo?
-Od sułtanki Nurbanu.
-Dobrze. Dziękuję. Możesz odejść.

Kösem,
Z trudnością zapisuję na kartce każde słowo. Czuję się niezręcznie pisząc list do Ciebie, gdyż nigdy nie miałyśmy dobrego kontaktu. Postanowiłam to zmienić, chociaż na koniec... Z upływem tak długiego czasu spędzonego w Starym Pałacu wreszcie zrozumiałam swój błąd. Utrata Ibrahima i mojego męża spowodowały we mnie narastającą chęć zemsty. Myślałam, że tylko w taki sposób pomszczę ich śmierć. Jednak nigdy mi nie ulżyło na sercu. Kösem, wybacz mi to co Ci zrobiłam. Jestem ciężko chora i zostało mi niewiele czasu. Żałuję każdych czynów popełnionych przeciwko rodzinie. Chciałabym tylko usłyszeć przebaczenie z Twoich ust...
Pragnę również śledzić ostatnie chwile obok swoich ukochanych córek. Chcę nacieszyć się nimi przed swoim odejściem...
Wiem, że to dla Ciebie będzie trudna decyzja.
Kösem, nie ważne co zdecydujesz, przyjmę to z wyrozumiałością. Jednak najbardziej pragnę Twojego wybaczenia.
Sułtanka Nurbanu

Odłożyłam list na stolik. Wzięłam głęboki oddech i przeczytałam go jeszcze raz. Wyszłam na taras. Spojrzałam się na przepiękny ogród wypełniony moimi ulubionymi kwiatami. Z różami wiązałam dobre jak i złe chwile. Były one dla mnie oznaką miłości, ale również cierpienia i bólu wywołanego przez intrygi Nurbanu. Ale przecież każdy zasługuje na drugą szansę. Sułtanka należała do najgorszych osób. Jednak jest ciężko chora i może wreszcie zrozumiała swój błąd...
Założyłam cieniutką pelerynkę i usiadłam w altance w ogrodzie. Długo myślałam nad swoją decyzją i wiedziałam, że będę potrzebowała rady Ahmeda. Postanowiłam sprawdzić, czy skończyli już swoje narady.
-Pani-ukłonił się Zülfikar.
-Zülfikar...-delikatnie skinęłam głową.-Jak idą sprawy?
-Pani, na razie jesteśmy w trakcie ustalania naszego planu działania. Zobaczymy co przyniesie przyszłość.
-Oby wszystko skończyło się dobrze.
-Amen-powiedział Zülfikar.-Sułtanko...-Zülfikar ukłonił się i odszedł.
Weszłam do komnaty Ahmeda. Mój ukochany siedział przy biurku i przeglądał różne dokumenty. Co jakiś czas zaglądał do mapy i kreślił coś po niej. Podeszłam do niego od tyłu i objęłam go. Sułtan uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Wstał z krzesła i przytulił mnie. Objął moje dłonie, a następnie spojrzeliśmy sobie w oczy.
-Kösem, moje słońce. Już się za mną stęskniłaś?
-Ahmedzie, stęskniłam się-pogłaskałam go po włosach.-Ale nie będę Ci przeszkadzać. Masz dużo pracy.
-Kochanie, coś się stało? Jesteś jakaś inna.
-Nic się nie stało-starałam się uśmiechnąć.
-Na pewno?
-Tak. Pójdę do dzieci. Miłej pracy.
-Do zobaczenia-Ahmed pocałował mnie w czoło.
Spojrzałam się na ukochanego i wyszłam z jego komnaty. Nie chciałam go zamartwiać listem od Nurbanu. Ma teraz na głowie ważniejsze sprawy. Wojna dotyczy naszego nowego sojusznika. Wszystko trzeba dobrze przemyśleć i ustalić, aby jak najszybciej zakończyć tę straszną sytuację. Podeszłam do łóżeczka, w którym spali Kasim i Ayşe. Delikatnie pogłaskałam ich po główce, poprawiłam kołderkę i wyszłam na taras. Zastanawiałam się, jaką decyzję podjąć w sprawie Nurbanu. Ale przecież ona jest ciężko chora. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym uniemożliwiła jej spędzenia ostatnich chwil obok swoich córek. A co jeśli ona naprawdę się zmieniła? Może pobyt w Starym Pałacu spowodował, że przemyślała wszystkie swoje działania i zmieniła się na lepsze?
-Kösem-moje rozmyślania przerwał głos mojego ukochanego.
-Przestraszyłeś mnie-starałam się delikatnie do niego uśmiechnąć.
-Właśnie na tym mi zależało-Ahmed podszedł do mnie.-Zawsze, kiedy jesteś sama, to zaczynasz myśleć nad różnymi sprawami. I wtedy wiem, że na pewno Cię przestraszę.
-Mój Ahmedzie-przytuliłam się do niego.
-A teraz dosyć żartów-oznajmił Ahmed.-Co się stało?
-Nic.
-Przecież widzę. Znam Cię i wiem, kiedy coś jest na rzeczy. Słucham.
-Nurbanu napisała do mnie list. Tylko nie przerywaj mi-powiedziałam, gdy zauważyłam na twarzy sułtana złość.-Wiem co o niej sądzisz. Uważam tak samo. Może najpierw sam przeczytaj ten list-podałam mu kopertę. Kiedy czytał, patrzyłam się na wyraz jego twarzy, aby odczytać jego emocje. -Ahmedzie...-zaczęłam, gdy sułtan skończył czytać list.-Tak, wiem, że to Nurbanu i jest to mało prawdopodobne, że ona była w stanie coś takiego napisać. Ale ludzie się zmieniają. Jest ciężko chora i pragnie być po prostu blisko swoich córek. Może to sumienie spowodowało, że napisała ten list. Jeśli jej słowa w tym liście są prawdziwe, to ja chcę dać jej jeszcze ostatnią szansę. Nie potrafiłabym wybaczyć sobie, gdybym odebrała jej możliwość kontaktu z dziećmi. Jej córki na pewno będą chciały pożegnać się z mamą.
-A czy my dostaliśmy taką szansę?!
-Wiem, że nie...
-Wiem o co Ci chodzi-Ahmed starał się uspokoić.-Z jednej strony nie chciałbym, żeby tutaj przyjeżdżała, lecz z drugiej sumienie się odzywa i przez to nie byłbym w stanie odrzucić jej prośby. Jeśli faktycznie jest w aż tak złym stanie, to może pozwólmy jej spędzić ostatnie chwile tutaj w pałacu. Chociaż sam już nie wiem co należy zrobić...
-Ja też nie wiem co będzie najlepszym wyborem, ale skłaniałabym się do zgodzenia się na jej prośbę. Trudno, może okaże się to błędem, ale jeśli jest to prawda, to nie wybaczyłabym sobie tego do końca życia. Oczywiście nadal bądźmy ostrożni. Nie zaufam jej tak od razu.
-Kösem, zróbmy tak. Przez noc jeszcze się nad tym zastanowimy, a jutro napiszesz odpowiedź, zgoda?
-Dobrze-przytuliłam się do ukochanego.
-I następnym razem mów mi od razu co Ci leży na sercu. Potem niepotrzebnie zamartwiasz się przez cały dzień. Pamiętaj, że razem przezwyciężymy wszystko.
-Wiem o tym Ahmedzie, wiem...
Kolejnego dnia zjadłam razem z Ahmedem i naszymi dziećmi śniadanie. Następnie musieliśmy ponowić naszą wczorajszą rozmowę.
Napiłam się wody i wzięłam głęboki oddech. Niby podjęłam już decyzję, ale nadal mam pewne wątpliwości. Nie potrafię zaufać kolejny raz osobie, która aż tak bardzo mnie zraniła. Ale wiem też, że każdy zasługuje na drugą szansę. Jednak ile razy dostawała ode mnie możliwości odkupienia swoich win? Kiedyś to musi się skończyć, bo za każdym razem było coraz gorzej...
-Kösem-moje rozmyślania przerwał ciepły dotyk Ahmeda.-Wszystko dobrze?
-Nadal się waham Ahmedzie-przyznałam.-Ale nie wybaczyłabym sobie, gdyby Nurbanu zmarła bez pożegnania się z dziećmi.
-Ja też skłaniam się do podjęcia takiej decyzji. Ale zwiększam Wam straże. Ty i nasze dziećmi jesteście dla mnie najważniejsi-Ahmed ujął moją dłoń.-Nie bój się. Zawsze będę przy Was. Nic Wam się nie stanie.
-Wiem-objęłam Ahmeda.-Ja też nigdy Ciebie nie opuszczę. Zawsze będę wraz z dziećmi przy Tobie.
         Od kilku dni trwały przygotowania do przyjazdu sułtanki Nurbanu. Służące przygotowały jej dawną komnatę tak, aby była jak najbliżej swoich córek. Strażnicy zostali dokładnie poinformowani na temat zwiększenia ochrony dla rodziny sułtana Ahmeda. Wszystko było już wykonane, jednak nigdy nie wiadomo jak zacznie zachowywać się Nurbanu.
-Panie, Kösem-Nurbanu ukłoniła się.-Bardzo dziękuję za Wasze zrozumienie. Gdybyście odmówili, zrozumiałabym. Ile ja wam zła wyrządziłam... Jednak pobyt w Starym Pałacu odmienił mnie. Zrozumiałam swoje błędy. Mój mały Ibrahim... Gdybym była mądra, żyłby nadal...
-Sułtanko, współczujemy, ale mamy nadzieję, że wyzdrowiejesz-powiedział Ahmed.
-Nadzieja umiera ostatnia i tak jest również w moim przypadku Ahmedzie.
-Mamy nadzieję, że pobyt Twój, sułtanko, doda Ci wiary i siły-powiedziałam.
-Kösem, dziękuję za miłe słowa i tak piękne przywitanie. Jednak za pozwoleniem, chciałabym spędzić czas z córkami.
-Oczywiście.
-Mamusiu-Safiye i Mahfiruze przytuliły swoją mamę, a następnie opuściły komnatę sułtana.
Dotknęłam Ahmeda za rękę, a on od razu spojrzał się w moje oczy.
-Bałem się, że udaje, ale po jej wyglądzie zrozumiałem, że mówiła prawdę.
-A więc można powiedzieć, że podjęliśmy dobrą decyzję.
-Chyba tak.
-Ale zauważyłeś, że ta niepewność wciąż jest w naszych myślach. Znamy ją już tak długo i wiemy, że zawsze może wydarzyć się coś innego niż myśleliśmy. To jest w tym wszystkim najgorsze-pocałowałam Ahmeda w policzek.-Ale ja już nie chcę o tym myśleć. Zajmijmy się sobą.
-Zgadzam się-Ahmed objął mnie w talii, a nasze usta połączyły się tworząc piękny pocałunek.

___________________________________________
Cześć,
Co myślicie o decyzji Kösem i Ahmeda? Czy Nurbanu naprawdę się zmieniła?
Miłego dnia/wieczoru! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro