7. Nie musisz się starać, interesują go tylko pieniądze

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Harry

*****

- Nie powinieneś go najpierw poznać? - zapytał Liam, obserwując mnie, jak krążyłem po salonie w poszukiwaniu swojej komórki.

- Chciałem, ale Louis odmawiał spotkań - odparłem. - Zapewne chce po prostu mieć to wszystko za sobą bez zbędnego spoufalania, nie wiem, Liam.

- Może mógłbyś uczynić go swoją Omegą? Rozkochałbyś go w sobie i ta głupia umowa przestałaby obowiązywać...

- Wierzysz w to? - spojrzałem na niego, unosząc brwi.- Przestałem w to wierzyć kilka lat temu. Nie ma na świecie żadnej Omegi, która zechciałaby mnie pokochać i zestarzeć się ze mną. Nie interesują mnie jedno nocne przygody. Chcę rodziny, dziecka, czy to tak wiele?

- Dobra, już nic nie mówię - uniósł ręce w obronnym geście i wygodniej rozsiadł się na kanapie. - Po prostu chcę dla ciebie jak najlepiej, jesteś moim przyjacielem, jesteś jak brat i przykro mi patrzeć, jak nieszczęśliwy jesteś.

- Już niedługo - zaznaczyłem, uśmiechając się, gdy znalazłem telefon, który wciśnięty był między poduszki na fotelu. - To dziś.

- Jesteś pewny, że chcesz to zrobić? Później się nie wycofasz, będziesz musiał wziąć odpowiedzialność za swoje dziecko - powiedział spokojnie.

- Wiem, to wszystko wiem, Li - odparłem. - Jestem gotowy na małego wilczka w swoim domu. Będę najlepszym rodzicem na świecie.

- Na pewno będziesz, ale nie możesz go za bardzo rozpieszczać - powiedział, podnosząc się z kanapy. - Za ile będzie Louis?

- Powinien przyjść za godzinę - odparłem, spoglądając na wyświetlacz na komórce. - Jak wyglądam?

- Jak milion dolarów - zaśmiał się i stanął przede mną, oceniając mnie krytycznym spojrzeniem. Sięgnął  dłonią do mojej głowy i poprawił kilka niesfornych kosmyków włosów. - Tak lepiej, jest naprawdę dobrze, Hazz. Stresujesz się?

- Nie pierwszy raz idę z Omegą do łóżka, tylko... nie chcę by sobie pomyślał, że traktuję go jak...

- Wiem - przerwał mi. - Znam cię tyle lat i wiem, że nie zepsujesz tego. Hej... ty przygotowałeś nawet kolację! Postarałeś się, mam nadzieję, że on to doceni.

- A jak już jest po kolacji ze swoim chłopkiem? Tylko się wygłupię, w końcu on przychodzi tu tylko po to, aby...

- Nie myśl za dużo, Harry - westchnął, wywracając oczami. - Bądź po prostu sobą i nie przekombinuj. Będę się zbierać, czas na mnie. Zayn zapewne czeka z kolacją, trzymaj się.

Podszedł do mnie i przygarnął mnie do mocnego uścisku. Tak właśnie wyglądały nasze ,,męskie"pożegnania. Odprowadziłem swojego przyjaciela, a zarazem Alfę stada do drzwi. Tam mężczyzna powoli założył swoje buty i jeszcze raz popatrzył na mnie. Pokazał kciuki w górę i życzył mi powodzenia. Gdy zamknął za sobą drzwi, zostałem sam.

Po raz kolejny wróciłem do jadalni, gdzie naszykowałem stół. Rozłożyłem zastawę, a jedzenie powoli piekło się w piekarniku. Zdecydowałem się podać pieczoną kaczkę z żurawiną. Do tego przyszykowałem czerwone, wytrawne wino. Teraz, gdy na to wszystko patrzyłem zacząłem się zastanawiać, czy nie przesadziłem. A co, jeśli Louis źle to odczyta i się wystraszy? Może uzna mnie za wariata? Pewnie i tak mnie za niego uznaje, skoro zaproponowałem taką, a nie inną umowę. Wziąłem głęboki wdech i policzyłem do pięciu. Miałem całą godzinę do przyjścia chłopaka, a już się denerwowałem. Kusiło mnie, aby zadzwonić do Liama i ściągnąć go z powrotem. Potrzebowałem czegokolwiek, co rozproszyłoby moje myśli.

Zajrzałem więc do piekarnika w kuchni, aby sprawdzić, czy nie spaliłem kaczki. Musiałem uważać, aby nie była za sucha. Obawiałem się, że za wcześnie ją wstawiłem. Albo podam ją zimną, albo zbyt przypieczoną... A może Louis nie jada mięsa? Może nie lubi alkoholu?

Sięgnąłem szybko po telefon ze swojej kieszeni i napisałem krótkiego esemesa do Liama, dzieląc się swoimi obawami.

Od Liam

Przestań tyle myśleć, Styles!

Zmarszczyłem brwi, czytając wiadomość. Zanim zdążyłem odpisać, pojawiła się druga.

Od Liam

To tylko jedna noc. Po niej Omega o tobie zapomni, Hazz. Nie musisz się starać, interesują go tylko pieniądze

Do Liam

Po prostu chcę, aby ta noc był miła...

Wysłałem wiadomość i westchnąłem. Nie chciałem, aby Liam miał rację. Louis zgodził się tylko na jedną noc w zamian za pieniądze. Tylko o to mu chodziło. Zapewne nawet nie doceni moich starań, lecz nie mogłem mieć mu tego za złe. Lou miał Aidena i zapewne romantyczne kolacje miał co wieczór. Wyszedłem z kuchni, udając się do jadalni. Złapałem za świecznik z niezapalonymi świeczkami i zabrałem go ze stołu. Ale bym się wygłupił... To będzie taka przyjacielska kolacja, niezobowiązująca.

Chyba po raz dwudziesty spojrzałem w telefon na godzinę. Jeszcze pół godziny. Miałem nadzieję, że wszystko pójdzie tak, jak zaplanowałem. Będzie dobrze, musi być.

******

Witajcie, kadeci!

Następne rozdziały będą ciekawsze 8)

Miłej niedzieli x

Dziękuję za gwiazdki i komentarze ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro