¦* 14 *¦

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ostatnie spotkanie z mężczyzną nieco zmieniło moje postrzeganie jego osoby. Udało nam się wymienić numerami i właściwie każdego wieczoru pisaliśmy ze sobą parę zdań. Dowiedziałem się, że Rumunia pracuje w dość sporej firmie, dlatego zwykle widziałem go w garniturze. Szczerze, nie zdziwiło mnie to zbytnio. Byłem pewien, że ktoś jego pokroju musiał posiadać jakiś poważny zawód. Czasami opowiadał mi o jego dniach w pracy. Coraz bardziej utwierdzałem się przez to w przekonaniu, że nigdy nie odnalazłbym się w takim miejscu. Zdążyłem się już go nawet zapytać, jak ocenia swoją pracę i zwykle odpowiedź pozostawała niezmienna: "Mogło być gorzej". Niestety podczas weekendu miał ważny projekt do przygotowania na następne dni pracy, więc nie mieliśmy czasu na wspólną rozmowę. 

Podczas naszego wspólnego, drugiego spaceru w parku coraz bardziej zacząłem zauważać zalety mężczyzny. Przestał mnie przerażać aż tak jak na początku, a ja miałem wobec siebie ogromne wyrzuty sumienia, że oceniłem go pochopnie i jedynie na podstawie wyglądu. Na zakończenie tamtejszego wieczoru powtórzył swój ruch z pierwszego spotkania. Chwycił swoją zimną dłonią tą należącą do mnie i suchymi ustami złożył na niej delikatny pocałunek. Pomimo, że spotkałem się już z tym zachowaniem u Rumunii, to jednak moje zdziwienie nie uległo zmianie. Zauważyłem również, że im częściej o nim myślę, tym mniejszy lęk we mnie wzbudza. Zazwyczaj czułem wtedy ekscytację, radość, a nawet motylki w żołądku. Nie miałem pojęcia co mogło oznaczać moje zachowanie, ale byłem pewien, iż ten mężczyzna zostanie w mojej pamięci na długi czas.

~*~

Od samego ranka miałem dobry humor. Temperatura za oknem nie cieszyła mnie zbytnio, ale słońce, które do mnie docierało i otulało moją skórę, przypominało mi o uśmiechu. Kiedy tylko udało się ogarnąć poranną kolejkę od razu usłyszałem głos mojego przyjaciela za plecami.

– Widzę, że masz dzisiaj dobry dzień! – Słowacja poklepał mnie po ramieniu.

– Owszem. – Uśmiechnąłem się szeroko. 

– Jest tego jakiś powód? – zapytał i oparł się o blat.

– Hmm... Chyba nie trzeba mieć powodu by być szczęśliwym. – Chwilę się zastanowiłem. – Ale poznałem ostatnio ciekawą osobę! – Niestety najpierw mówię, a potem myślę przez co dopiero po chwili zacząłem się zastanawiać czy to dobry pomysł, aby mówić Słowacji o moim zbliżeniu się do stałego klienta. Z jednej strony ufałem chłopakowi i uważałem go za swojego przyjaciela, ale z drugiej, wciąż z tyłu głowy miałem pewne wątpliwości.

– Hm? – chwilę się zastanowił, aby po chwili zrobić dwuznaczny uśmiech. – Jakaś dziewczyna? – zaświergotał.

– C-co?! – zarumieniłem się lekko. – Nie, głupku! Zwykły znajomy! – warknąłem. Sam nie byłem pewien dlaczego aż tak się przez to uniosłem.

– Spokojnie. – Uniósł ręce jakby w geście obronnym, jednak jego twarz wciąż przyozdabiał szeroki uśmiech. 

– W-wybacz... – Nieco zawstydziłem się przez moje dziecinne zachowanie. 

– Nie szkodzi! Opowiesz mi o nim? – wyraźnie wyglądał na zaciekawionego tematem. – Jest jakaś szansa, że go znam? 

– Uhm... – Mruknąłem cicho i podrapałem się po karku. Ciągle biłem się z myślami i różnymi opcjami wyjścia z tej nieprzyjemnej sytuacji, w którą sam się wpakowałem. Zaraz usłyszałem cichy dzwonek i westchnąłem z ulgą. – Wybacz, potem ci powiem! – szybko potruchtałem do kasy i od razu zacząłem przyjmować obfite zamówienie, składane przez matkę z trójką dzieci. Co chwila dostawałem pytania o różne smaki ciast, lodów oraz koktajlów pomimo, że wszystko było wypisane na tablicach nad moją głową oraz w menu. Nie miałem jednak tym dzieciom za złe. Były bardzo uprzejme i czekały z utęsknieniem na każdą moją odpowiedź. Po złożeniu zamówienia otrzymałem odpowiednią sumę pieniędzy, a rodzina odeszła w stronę stołów. Podałem Słowacji zamówienie kawy dla kobiety, a sam sięgnąłem po kieliszki by przygotować lodowe desery dla dzieci.

Kiedy przygotowaliśmy całe zamówienie, które rodzina odebrała, Słowacja już ani razu nie dopytał odnośnie mojego nowego znajomego. Dzięki temu rozluźniłem się i cieszyłem, że nie muszę wymyślać niczego na poczekaniu. Resztę dnia rozmawialiśmy tak jak zwykle i o byle jakich tematach. 

~*~

Godziny mijały nam we wspólnym towarzystwie bardzo szybko, przez co zdziwiłem się kiedy Słowacja musiał już wracać. Pożegnaliśmy się na szybko i chłopak opuścił lokal. O dziwo dzisiaj byłem bardzo podekscytowany faktem, że spotkam się z Rumunią. Już wyjąłem filiżankę oraz talerzyk, aby szybciej przygotować dla mężczyzny zamówienie. Nie musiałem długo czekać, bo już parę minut później dzwonek nad drzwiami zabrzmiał po raz kolejny tego dnia. Od razu spojrzałem w stronę wejścia i zauważyłem wyczekiwanego mężczyznę, który szybko podszedł do lady.

– Dzień dobry! – uśmiechnąłem się szeroko, a mężczyzna skinął głową.

– To co zwykle poproszę. – Powiedział i wyjął kartę do zapłaty. Przyjąłem odpowiednią sumę i podziękowałem za zamówienie. Od razu zabrałem się do przygotowywania tej samej kawy co zawsze. Mężczyzna nie odszedł za daleko. Stanął przed blatem, z którego można było odbierać zamówienia i znów poczułem jak mi się przygląda. Nadal odczuwałem lekki stres, ale już bardziej postrzegałem Rumunię jako niegroźnego człowieka. Gdyby chciał mi coś zrobić, to już dawno mógłby mnie skrzywdzić. Miał już kilka okazji. Ustawiłem na tacce talerzyk z filiżanką. Mężczyzna podszedł i od razu zaczął dodawać dużą ilość cukru do kawy.

– To... Jak poszedł projekt? – zapytałem się by rozpocząć w jakiś sposób rozmowę.

– Całkiem dobrze. – Stwierdził i wziął łyka cieczy by upewnić się, że jest odpowiednio dosłodzona. – A jak tobie minął dzień w pracy?

– Bardzo dobrze! To miłe, że pytasz. – Uśmiechnąłem się szeroko.

– Dlaczego uważasz to za miłe? – zapytał z nutką zdziwienia w głosie.

– Po prostu... mam wrażenie, że w jakiś sposób się mną interesujesz. – Powiedziałem trochę niepewnie.

– Rozumiem. Lubisz jak ludzie się tobą interesują? – dopytał. 

– Raczej tak. – Rumunia miał tendencję do zadawania specyficznych pytań, na które czasami ciężko było mi odpowiadać. Mężczyzna na moje słowa jedynie skinął głową i popił kolejny łyk ciepłego napoju. Nagle ujrzałem jak mężczyzna lekko się zachwiał. – W-wszystko w porządku? – lekko złapałem go za ramię, aby w jakiś sposób go przytrzymać.

– Tak, tak. – Dość szybko się odsunął, odbierając mi możliwość trzymania go. – Właśnie, miałem spytać. Może miałbyś ochotę któregoś dnia po pracy stać się gościem w moim domu? Wybacz jeżeli okazałem się być zbyt śmiały, jednak naprawdę mam ochotę poznać cię jeszcze lepiej. – Spojrzałem dość zszokowany na mężczyznę. Jego usta nieco się wykrzywiły, a kąciki lekko uniosły. Ku moim oczom ukazał się delikatny i niepewny uśmiech Rumunii. Wyglądał z nim naprawdę ślicznie, a nawet uroczo, kiedy w jego policzkach uformowały się małe dołeczki. Nieco się rozczuliłem, przez co odmowa nawet nie wchodziła w grę.

– Oczywiście! – oddałem uśmiech tylko, że zdecydowanie szerszy. Zaraz po moich słowach, usta Rumunii wróciły do normalnej, kamiennej twarzy. Poczułem się jakbym wyrwał się z transu i opuściłem wzrok na swoje dłonie. – "Czy ja naprawdę zgodziłem się, by pójść do jego domu?"



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wybaczcie, że nie było w tamtym tygodniu rozdziału :'V

Jaki smak herbatki lubicie najbardziej? ^w^
(Mam nadzieję, że nie było takiego pytania xD)

Ja chyba miętową i Earl Gray u3u

~Marcyś

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro