Rozdział V

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Merman Ink*

Siedziałem przy stole obok Error'a. Przedstawił mi całą załogę czyli Cross'a, NightMare'a, Epic'a, Lux, Killer'a, Night'a oraz powiedział, że jest jeszcze jedna osoba, ale on robi za łącznika na lądzie. Wszyscy jedli oprócz mnie. Po obiedzie usiadłem tam gdzie wcześniej, czyli na skrzyni obok steru. Siedziałen tak do wieczoru z Error'em dopuki gdzieś nie poszedł. Zaraz potem wrócił z...wędką?
-Ty umiesz wogóle łowić?
-Nie...ale Cross pokazał mi jak robić sos niczym...Łowicz*
-Pff...hahaha...to był suchar?
-Jakże inaczej.-odparł po czym zażucił wędkę.
-Nie prościej zażucić sieci?
-Chyba nie chcemy, aby Cross się zorientował.
-No raczej nie, zaraz wszystkie ryby wylądują w kuchni.-
Ponieważ statek płyną trudno było o połów na wędkę. Widząc jego rozczarowanie niepostrzeżenie podszedłem od statku do drugiej strony i skierowałem cienką strużkę Głosu Sonicznego tak, aby jakaś spłoszona ryba trafiła na haczyk. Udało się, Error niemal od razu wyciągną jakąś dużą rybę.
-Ink! Złapałem!-ucieszył się.
-Hehe-zachichotałem-dobra robota!-pokazałem kciuka w górę.
-Ink mam pytanie.
-Jakie?
-Ty zawsze jak polowałeś na ryby to pozbywałeś się łusek i czy jakoś je filetowałeś.
-Nie. Jadłen w całości ^^
-Może obiadu nie jadłeś, ale chyba kolacji nie odmówisz.
-Heh, chyba nie.
-Najlepiej w świetle świec i księżyca~-powiedziała yaoistka.
-Lux!? Niestrasz mnie!-wtedy dotarło do mnie co powiedziała i zarumieniłem się.-C-Co!? Nie!
-Lux...
-Tak kapitanie?
-Gdybyś nie była stworzona z ognia dawno byś wylądowała z burtą.
-A co~ Kapitan się zarumienił, a to raczej coś oznacza~
-A wiesz~ Może sprowadzenie Outer'a spowrotem na statek tobie pomoże co~
Zarumieniła się mocno i odeszła.
-Tak też myślałem!-krzykną Error.
-Poczekaj tu Ink.
-Dobrze.
I odszedł gdzieś, chwilę potem zawołano na kolację. Niechciałem iść, ale Error nalegał. Siedziałem ze wszystkimi, na kolację była sałatka i jakieś kotlety. Ja dostałem...jeszcze ruszającą się rybę?
-Smacznego ^^-powiedział Error.
-D-Dziękuję.-podziękowałem z serdecznym uśmiechem.
Podczas kolacji rozmawialiśmy o różnych rzeczach, aż Epic przybiegł i krzykną.
-Dopływamy do portu!

*******************************
Łowicz - wytwórnia sosów ponidorowych.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro