Rozdział VI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Capitan Error*

Dopływaliśmy do portu. Po kilku sekundach dotarło do mnie coś ważnego.
-Ink! Umiesz chodzić już bezpodpory?
-Trochę...
-Dobra, w takim razie idziesz z nami.
-A-Ale na ląd? Stały ląd?
-No tak. Spodoba ci się. Ale musisz schować ten diadem czy co to jest.
-Tak Diadem...Dlaczego?
-To może zdradzić kim jesteś, a na Tortudze* jest pełno takich ludzi co by własne matki posprzedawali tylko po to żeby dorwać Syrenę lub Syrena, a Tortuga leży niedaleko i mogą piraci z niej przebywać tu.
-Okropne...no dobrze.-zdją to z głowy i mi podał-schowasz ją w bezpiecznym miejscu?
-Oczywiście.-poszliśmy do mojej kajuty i schowałem jego diadem do skrytki pod moim łóżkiem.-Gdyby co, to to jest tutaj, dobrze?
-Tak.-uśmiechną się w podziękowaniu. Poczuliśmy że statek się zatrzymał. Do kajuty ktoś zapukał.
-Dopłynęliśmy.-poinformowała nas Lux.
-Dobrze, Ink choćmy.-podbiegłem do burty i zeskoczyłem z niej na kładkę portu. Spojrzałem na statek, chwiejnym chodem szedł Ink. Spojrzał w dół z niepokojem.
-Ink! Nic ci nie będzie!
-Ale skakanie do wody jest bezpieczniejsze niż na coś twardego.
-Złapie cie!
-No dobrze!-wyskoczył przy tym zaczepiając nogą o krawędź statku i upadłby na kręgosłup gdybym go nie złapał. Tylko przypadkiem złapałem go w stylu panny młodej.
-Ał...
-Coś ci boli?
-T-Tak. To miejsce gdzie wbity miałem harpun. Dziwnie rany przecież nie mam.
-Wiesz, przy pomocy magii leczniczej zasklepiliśmy ranę powierzchownie, ale ona nadal jest w środku.
-Oh...to wiele wyjaśnia.
Nagle ze statku wychyliła się Lux z Lenny Facem na twarzy.
-Uuuu~-zarumieniliśmy się.
-Eh, zamknij się Lux.-powiedziałem po czym użyłem magii, aby unieść pistolet i strzeliłem tuż obok niej. Ta się schowała.
-No, ale pasujecie do siebie.
-Jeszcze jedno słowo...-Lux wytrzeszczyła oczodoły, wstała odwróciła się i odeszła. Postawiłem Ink'a na pomoście, a on się zachwiał i złapał mnie pod rękę. Widocznie z nerwów miał trochę większe problemy z chodzeniem. Rozumiem go, nigdy nie był na lądzie i obawia się kłusowników.
-To co idziemy?
-Gdzie?
-Na targ.
-...Okej.
Szliśmy tak głównymi ulicami, gdy Ink zobaczył te wszystkie stoiska w jego oczach pojawiły się dwie błyszczące gwiazdy. Najbardziej to spodobało się mu stoisko w kwiatami. Kupiłem bukiet i trochę długo bawiłem się z nimi, aż wkońcu udał mi się wianek. Zanim Ink się zorientował już miał go na głowie.
-?
-No co? Uroczo w nim wyglądasz.-zarumienił się mocno, ja z resztą też.-A co? Może nie mam racji?
-N-Niewiem...
-To jak. Idziemy po rzeczy potrzebne na kolejną podróż?
Może przy okazji zajrzymy do obserwatorium?
-...co to obserwatorium?
-To miejsce gdzie możesz oglądać gwiazdy z kosmosu.
-Wow! Byłoby świetnie!
-To choćmy.
Podbiegłem z Ink'iem do sklepu żeglarskiego, oczywiście trzymałem go mocno, aby się nie wywrócił. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do sklepu. Poprosiłem skrzedawcę o jeden zapasowy żagiel, proch strzelniczy, kule do pistoletów i armat.
-Po odbiór zgłosi się moja załoga, płacę teraz.
-Dobrze, teraz 2000 talarów.
-Eh...no dobra.-podałem sakwę z pieniędzmi.-Dowidzenia!
-Dowidzenia...
Od razu po wyjściu ze sklepu pokierowaliśmy się do obserwatorium.
-Ale ogromne!
-Nom, tu jest nasz informator.
Weszliśmy do niego i usłyszeliśmy rozmowę dwóch osób.
-Ink, tylko teraz cicho.-szepnąłem do niego. On w odpowiedzi pokiwał głową. Zaraz...znam ich...

*******************************
Tortuga-piracka wyspa pełna szalonych ludzi i pijaków. Jak to piraci mówili "Raj dla każdego po pożądnego pirata."

Chcecie specjal?
Rysunek Ink'a i Error'a. Ink w wienkiem na głowie i w stroju który dał mu Error. Pojawi się w ArtBook'u i prawdopodobnie w tym rozdziale

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro