Rozdział XIX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Capitan Error*

Widziałem go! WIDZIAŁEM!
-Kapitanie? Dlaczego tak uporczywie patrztsz w tą wodę?-
Widziałem go.
-Inky'e...'a Ink'a...
-Aż taj z tobą źle, że go widzisz?
Wszedł Killer.
-Zarzucasz mi, że nie wytrzymuje psychicznie!?
-Taaa...właśnie tak.
-To wiesz co?
-...
Złapałem go za kołnierz bluzki i uniosłem.
-WYPIERDAJAJ!¡!!¡
Dałem mu takiego kopa w międnice (w dupe) że wyjebało go przez drzwi.
-Ktoś jeszcze?
-...-wszyscy umilkli.
-Świetnie.-obruciłem się spowrotem w stronę okna.

*Bosman Cross*

Wyjebał go. Po prostu go wyjebał...rozumiem emocje...ale ze kilkadziesiąt metrów to chyba lekka przesada! PRZELECIAŁ PRZEZ CAŁY OKRĘT!¡ Upadł pod samym dziobem statku.
To trzeba przyznać, Kapitan widocznie jeszcze nigdy przy nas nie użył całej siły...widać to było po nim, ledwo się zamachną tą nogą...dobrze że to nie ja mu podpadłem •-•

*Sea Wolf Lux*

Wiem, Killer jest wkurwiający...chciałabym być na miejscu teraz Error'a '√´
Po jakimś czasie statek mocno bujał, *żaglami żucało jak szmatami...*. Nadszedł sztorm.
Error nieobecny wpatrywał się w fale. Przez wywarzone drzwi wpadały ostre krople deszczu.
Nałożyłam chustę piracką, tylko ze skóry na głowę i wybiegłam na deszcz.
-LUX!¡-słyszałam wołanie Outer'a za mną. Wszyscy trzymali się czego mogli. Zobaczyłam w oddali jakiś statek.
-KURWA!¡ SKURWYSYNI MOJEGO OJCA NAS ŚCIGAJĄ!¡
-TO ZGUBIMY ICH!¡-krzkną NightMare.
-JASNA SPRAWA!¡-skoczyłam na zwisającą linę od żagli.
-CO!? ZABIJESZ SIE!¡-usłyszałam przerażony krzyk Outer'a.
Linę mocno rozbujałam i okrążyłam z nią największy żagiel po czym ścisnęłam go.  To samo zrobiłam z pozostałymi 2 największymi żaglami.
Żagle już nie stawiały oporu dla wiatru i poruszaliśmy się dużo szybciej od statków królewskich.
Gubimy ich!
Gdy tylko stanęłam na podłodze podbiegł do mnie Outer i przytulił.
-Nie starsz mnie tak więcej!
-? Dlaczego? Fajnie było!
-BAŁEM SIĘ ŻE TAM WPADBIESZ!
-Gdzie?
-DO WODY!-
Rzeczywistość uderzyłam we mnie jak grom z jasnego nieba.
Przecież gdybym do wody wpadła to nawet chysta skórzana by nie pomogła.
-...przepraszam...ale dlaczego sie  tak bardzo o mnie martwisz?
-...zależy mi na tobie..-ledwie go usłyszałam przez wiatr i deszcz razem.
-...mi zresztą też...-powiedziałan cicho, ale chyba też to usłyszał.
Zarumieniony podbiegł do mnie, podskoczył, gdyż byłam dużo wyższa od niego i pocałował mnie w policzek i uciekł.

*Capitan Error*

Jak kiedyś uspokajam Outer'a z padaczką ecto-języka...
-Outer! Powieszenie w końcu o co chodzi?
-Nie bo cała załoga (autokorekta: Żałoba) tu przyszła °-°
-Outer, powiedz na spokojnie.
-Nie da się tak...
-To jak kolwiek!
-Ok...•-•
Nabrał głęboki wdech.
-Pocałowałem Lux!-krzykną i schował twarz w dłoniach. Cała załoga, nawet Killer, zerwała się zaczęła krzyczeć z radości. Ja się uśmiechnąłem, nie miałem ochoty na zabawy.
Nagle drzwi od kajuty sie otworzyły i stanęła w nich zarumieniona Lux. Patrzyła na wszystkich jak na debili. Nagle Cross po uniósł Outer'a i rzucił nin w Lux. Lux go złapała, Outer stał się jeszcze bardziej czerwony i znowu schował twarz w dłoniach. Lux mu je zabrała i pocałowała w czoło.
Cała załoga piszczała i krzyczała, a Cross zrobił Lenny Face'a.
Nagle Cross podszedł do mnie i wyciągną małe, czarne pudełeczko zaręczynowe.
-Nieeee XD-nie mogłem powstrzymać się od lekkiego śmiechu i głupiej miny.
-Taaaaaak (͠≖ ͜ʖ͠≖)
-Ja wiem co ty...
-Ja wiem, że ja wiem że ty nie wiesz że ja wiem.
-XD
-Ja wiem to nie tak i nie odekwatne do sytuacji.
-Noo...heh...eh
Stać mnie było na chwilę rozluźnienia zanim znów wróciłem myślami do Inky'ego...

*******************************
Żaglami rzucało jak szmatami - Gdy grałam z Rokim'em w MineCraft serwer się taj zjebał, że żucalo jego postacią na wszystkie strony. Wtedy powiedziałam:
-Latasz jak szmata.
A on na to:
-XD Rokimos lata jak szmata! Tego samego dnia diament zrobił to samo i nazwalam go Diament_Rokim, a jeszczeee potem Lapis Lazuli robił to samo i go nazwałam Lapis_Dla_Żuli_Rokim.

I tak jak Rokim gdzieś biega to mówimy Rokim lata jak szmata.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro