-=:2:=-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Dzięki za podwózkę...-powiedziałam skulona siedząc na siedzeniu pasażera.
-Spoko... swoją drogą ładny kolor Jeepa-powiedział Stiles.
-Skad sie znacie z Derekiem?-w końcu spytałam.
-Mojego przyjaciela uczył.... uczył przemiany w wilkołaka-powiedział Stiles.
-To tak jak mmie i troszke Olivera...-Stiles wytrzeszczył oczy.
-Jesteś wilkołakiem?-spytał mrucząc cos pod nosem.
-Tak, a coś ci sie nie podoba?-spytał.
-Nie nic, po prostu miałem dziewczyne kojotołaka...-powiedział- Ale teraz jest z moim przyjacielem i nie mam z nią kontaktu...
-To szkoda...-powiedziałam.
Nastała niezręczna cisza. Myslałam o tym co powiedział mi Oliver rano.
-Stiles, bo wiesz ja....-przerwało mi buczenie auta z naprzeciwka.
-No cholera!-powiedział i spojrzał na mnie-mówiłaś coś?-dodał.
-Nie nic...-skłamałam. -daleko jeszcze?-dodałam.
-Nie nie jest daleko, już za zakrętem...-powiedział.

-Poradzisz sobie?-spytał.
Nogi się pode mną ugieły a ja opadłam na maske samochodu.
-Sama nie wiem, a po za tym masz przyjaciół którzy cie potrzebują...
-Nie zostawiam przyjaciół w potrzebie a zwłaszcza dziewczyn...-pomógł mi wejść do domu.
-Ale boli...
-A tak właściwie to co się stało?-spytał a ja zadrżałam.
Bałam sie powiedzieć że dostałam okres wiec chciałam cos ściemnic ale bałam sie że to nie wypali.
-Kobiece sprawy...-wymruczałam do stilesa.
-Co?-spytal dociekliwie.
Westchnęłam.
-Kobiece sprawy, no wiesz? Czy nie wiesz?-powiedziałam i spojrzałam na Stilesa.
-Ammm, okej... rozumiem...-powiedział i odwrócił wzrok-to tymbardziej z tobą zostanę...

Wcięło mnie, pomimo babskich spraw chciał ze mna zostać... O BOŻE!
Mój crush chce ze mna zostać pomimo tego że moge w każdej chwili go rozszarpać.
-Jesteś tego pewien?-spytałam a Stiles w odpowiedzy pokiwał głową potwierdzając.
-Ide do kuchni zrobię ci herbatę...-poszedł do kuchnie i zniknął na chwile.

Poszłam do swojego pokoju, otworzyłam szafe i spojrzałam na pudła z piżamami.
-No tak...-wyszeptałam i chwyciłam za pudlo podpisane piżamy.
-Pomóc?-spytał Stiles orientując sie gdzie jestem.
-Nie... nie trzeba-powuedziałam.
-Jesteś pewna?

Oczywiście że jestem pewna tego abym chodzila przy nowo poznanyn chlopaku w samej piżamie i puchatych kapciach.
Tak jestem tego świadoma.
-Zmeczona jestem...wymamrotałam do siebie lecz Stiles to usłyszał.
-To idź sie ogarnij może do łazienki a ja sobie tu poczekam...-powiedział i na mnie spojrzał pewnie sobie wyobrażał mnie nagą, choć o to bym go nie posądziła.
-Tylko żebym niczego nie zapomniała...-powiedziałam i zebrałam kilka rzeczy z pokojui zaniosłam je go łazienki na piętrze.
-Czegoś nie wzięłam...-rozejrzałam się po lazience, nie wzięłam podpasek...
-Zapomniałas chyba coś...-wręczyl mi opakowanie do rąk.
Czułam że sie rumienie, wiec pobieglam z opakowaniem do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam sie w piżamę:

Ogarnieta i świeżo pachnaca wrociłam do pokoju w którym czekał Stils.
Weszlam do pokoju i spojrzałam na pusty pokuj, zawiedzona lekko ale i spodziewałam się tego po nim. Zacinał się przy mówiniu intumnych sprawach ale jakoś przez to przetrwał.
-Co to?-na łóżku leżała jakaś karta, bła zmetolona więc ją wyprostowałam.-O nie...

Karta została wyrwana przeze mnie z mojego pamietnika, pisalam tam że sie zakochałam w Stilesie a głownie że mi sie on podoba. Czemu ja tego od razu nie spaliłam?!
-Nie...-zapłakałam.
Usiadłam na łóżku poturecku i zaczęłam płakać. To było złe, musiał wyjąć papierek z kosza na śmieci postawionego przy drzwiach, boże ale ja głupia byłam że tam to wrzuciłam.

***

-Jesteś pewna że chcesz iść do szkoły, wczoraj płakałaś przez całą noc i masz spuchniete oczy...-powiedział zaspany Oliver przechodzac obok otwartej łazienki.
Nałorzyłam na siebie makijaż i ubrałam sie w to:

Tak czarne spodnie żadzą podczas okresu. Wlożyłam do torby opakonie CHusteczek* i wyszłam z łazienki udajac sie do swojego pokoju.
Okno bylo otwarte po za tym ktoś hodził po moim pokoju, lecz to było tylko echo nadchodzące z podwurza.
-Oli!-krzyknęłam do brata ktory wychodził gotowy do wyjścia.
-Już...-ziewnął.
×Tylko nie Stiles...-pomyślałam i spojrzałam na niego smutnym wyrazem twarzy, a on nawet na mnie nie spojrzał, nawet mi nie pomachał.
-Myślę że zrozumie, Hej Stiles!-powiedział Oliver i usmiechnął sie do Stilesa.
-Cześć...-urwał i spojrzał na mnie.

Poczułam jego zapach, był smutny. Na pewno przez mnie...
-Możemy już jechać?-spytałam po czym chrząknęłam do brata.
-A tak, przepraszam...-wsiadł do samochodu i odjechaliśmy.
-Musisz z nim pogadać... powiedz mu co czujesz...
-Napewno już wie po przeczytaniu mojej kartki wyrwanej z pamiętnika...-jęknęłam a moje oczy wypełniły się łzami.
-Mela...-pociagnął nosem Oli.
-Nic mi nie bedzie... przeboleję to...

×Stiles×

Wyszedłem z domu prosto do Jeepa. Był lekko porysowany lecz moja uwagę przykuła Melania.
Kartka którą znalazłem w jej pokoju dalej siedziała mi w myślach. Może z nią pogadać? Zadawałem sobie te pytania przez całą noc lecz to nic nie pomogło.
-Hej Stiles!-usłyszałem Oliviera.
Uśmiechnąłem sie do niego.
-Cześć...-urwałem i skupiłem wzrok na Melanii.

A może ja to samo do niej czuje co ona do mnie? Ciągle te pytania w glowie na jej temat, jakoś nie mogę o niej zapomnieć..
×Może się w niej zakochałem?×
Myśli krażyły mi w kółko po glowie aż w końcu Mela odjechała swoim przecudownym limonkowym Jeepem.
Odetchnąłem z ulgą.
Po woli zastanawiałem sie czy to dobry pomysł aby sie jej zalytac o tą kartkę...

×Melania×

Odjechaliśmy kawałek od głównego posterunku i byliśmy już w szkole. Szłam ze zwieszoną glową az w koncu na kogos wpadłam.
-Oj przepraszam...-wymamrotałam.
-Nic... to na ciebie ostatnio wpadłem...-spojrzałam do góry.

To byl ten wielki goryl ktory trzymal mnie przed upadkiem zaledwie wczoraj.
-Dzieki...-nie wiem czemu to powiedziałam.
Czesto robi i mysle nad tym co nie ma sensu. Zrobilo mi się głupio.
-Aha...-odsapnął.-Dominic-podał mi rękę.
-MELAnia-powiedziałam i podałam mu swoją rekę.
-A co z tym co wczoraj z toba odjechał?-spytał a ja zmieniłam wyraz twarzy.
-Przepraszam mogłem nie pytać...-powiedział-co masz teraz?-spytał.
-Teraz Angielski-wymruczałam a on zlapał mnie za rękę...

Znowu to samo, kokejny złapał mnie za ręke.
Poszedł ze mną na angielski. Byłam troszkę zakłopotana.
-To tutaj, w sumie mamy razem Angielski...
Pociągnął mnie za sobą do klasy. Usiadł za mną. Czułam się niezręcznie. Wyjęła swój zeszyt do bazgrolenia i zeszyt przedmiotowy. Wzięłam ołówek do ręki i pochłonęła mnie satysfakcja z tego co robię.
-Hale!-krzyknęła nauczycielka a ja się outomatycznie wyprostowałam.
×Spokojnie-ktoś się wdarł do mojego umysłu.
Dominic szturchnął mnie, ręka spadła mi i wsunęłam palce między jego palce u ręki.
Cała klasa się popatrzyła na mnie, jakbym była jakimś kurde mordercą. To że noszę nazwisko HALE to nie znaczy że można mnie wytykać palcem jak to zrobił blondyn.
×Nie mogę...-powiedziałam przez swój mały móżdżek do Dominica.
Wstałam ze łzami w oczach z krzesła i wybiegłam pakujące swoje rzeczy.
-Mela!-krzyknął za mną Dominic.
Wbiegłam do szatni i rzuciłam torbą. Ze złości i strachu przed przemianą zaczęłam się przemieniać.
-Melania!-wrzasnął na mnie Dominic-podał i pokazał oczy Betty, a ja Ommegi. -Przepraszam nie wiedziałem...-mruknął.
-Aghhh....-mruknęłam w trakcie walczenia z przemianą.
-Mela...-wyrwałam się Domonikowi.-Wiem że mnie później i tak zabijesz...-pocałował mnie...

Prosto w usta...
-Hee...-odetchnęłam ciężko po pocałunku.-Nigdy więcej tego nie rób...-powiedziałam siadając na ławce zdala od Dominica.
-Musiałem... nie mogłem się powstrzymać...-podszedł do mnie i jeszcze raz mnie pocałował.
-Mela!!!-krzyknął Stiles i go odepchnął ode mnie.
-Hah...-powiedziałam i prubowałam nie wybuchnąć płaczem.-Nienawidzę ciebie!

Nawet go nie znałam a na starcie stracił moje zaufanie.
-Mela...
-Stiles...
Byłam zdruzgotana.

***

-Mela, poczekaj chwilę-powiedział Stiles.
-Słucham...-powiedziałam z smutkiem w oczach.
-Mogę do ciebie... chcę z tobą porozmawiać.-powiedział.
-No dobra...-w tym samym momencie Oliver wszedł nam w drogę.
-Już jestem...-wsiadł do samochodu.
Stiles puścił mi oczko a ja się zarumieniłam.
-U siostra co jest?-spytał Oliver i spojrzał na Stilesa.
-A nic nic...-wysapałam podekscytowana.
-Okej siostra powoli zaczynam się ciebie bać...-powiedział Oliver i zapiął pas.
-No to jedziemy...-powiedzialam i zapaliłam Jeepa.

-Mela ktoś do ciebie!-czytałam właśnie książkę gdy nagle drzwi od mojego pokoju się otworzyły a w nich stanął Stiles.
-Mieliśmy porozmawiać, a po za tym... chcę wyjaśnić tę kartkę co napisałaś...-wymruczał.
-Też bym chciała...-jeknęłam.

-Mela, czy ty coś do mnie czujesz?-spytał sie mnie.
-Nie chce przechodzic przez to drugi raz, ja po prostu chcę miłości...-skłamała ale o jednocześniw to była moja prawda, bo chciałam poczuć sie kochana a nie odrzucona.
-Jak to nie chesz przez to przechodzić drugi raz?-zapytał Stiles.
-Mój były zranił mnie bardzo psychicznie wiec dlatego napisałam na kartce że bardzo mi brakuje twojego usmiechu... ja chce poczuć że jestem kochana... a nie odrzucona...-powiedziałam i zwiesiłam głowę.
-Mela mozesz mi wszystko powiedzieć...-otarł swoimi kciukami moje łzy na policzkach.
-Bo ja... ja cos do ciebie czuje ale nie wiem czy to jest zauroczenie...-powiedziałam z niepewnością.
-Ja myśle że to cos wiecej-zarumienił sie lekko a ja ciężko westchnęłam.
-To znaczy?-spytałam troszke głupio jak to na CIEMNĄ blondynke przystało.
-Chyba też coś czuję...-powiedział a ja zapłakałam.-hej... nie płacz z powodu że wyznałem ci miłość...-przez gardlo mi by to nie przeszło, a co dopiero jemu?

Wypowiedział to z takim trudem jakbym miała mi coś zrobić.
-Kocham... cie Melanie Hale, czy zostaniesz moja dziewczyną?-spojrzał mi w moje spuchniete oczy i sie usmiechnal-pieknie wygladasz jak placzesz...-nie wierzylam wlasnym oczom...
Rozplywam sie....
-T-tak...-oboje jękneliśmy ze smiechu.
-Ale tak na serio?-spytał zdruzgotany a ja się kiwnęłam głową.
Bez wachania pocałował mnie...
-lubie cię...
-Siostra...-wparował do pokoju Oliver.
-Wypad stąd!!!-krzyknęłam i rzuciłam w jego poduszką którą miałam pod ręką.
  Niestety ja złapał i odrzucił. Całemu zdarzeniu.
-Poczekaj ja to załatwię-wstał i podszedł do drzwi. Zamknął je z chukiem. Usłyszałam jakby któs uderzył tyłkiem o panele.
  Parsknęliśmy śmiechem i zaczęliśmy turlać sie po pokoju ze śmiechu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro