28.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

SUZANNE


Dowiedziałam się od Jasona, że jego siostra podjęła decyzję o sprzedaniu knajpki. Zamierzała zrezygnować z własnego biznesu, który od dawna dla Reida był tylko wielką stratą. Inwestował w lokal Jenny od lat, a ona nie potrafiła zrobić nic, żeby utrzymać swoją knajpę i oddać mu pieniądze. Przyzwyczaiła się, że ktoś ciągle utrzymywał jej biznes, ale chyba uznała, że czas najwyższy dorosnąć. Szkoda tylko, że zamiast zaryzykować i zmienić coś w sposobie prowadzenia knajpki, postanowiła ją sprzedać. Skoro jej nie chciała, zamierzałam przejąć biznes Jenny. Nie chciałam jej tego zabrać. Jeśli wykupię udziały siostry Reida, będzie pracowała u mnie, a wtedy zmuszona będzie dostosować się do zmian. Zobaczy, że uda nam się jeszcze zrobić z tego miejsca knajpę, która przyciągnie ludzi. Nie tylko okolicznych biznesmenów, którzy przychodzili na obiadki i drinki po pracy, bo ich nie było wielu. Podejrzewałam, że byli to znajomi Reida z pracy, dlatego tam przychodzili. Potrzebowaliśmy nowych klientów. Może czas dostosować lokal do młodzieży, która lubiła chwalić się modnymi rzeczami w mediach społecznościowych. Na pewno zaczniemy od zmiany wystroju. Przeszukam Pinterest w poszukiwaniu ciekawych rzeczy. Jednak nie chciałam robić tego bez pomocy Jenny. Dla mnie to nadal będzie jej knajpa. Zawsze niezależnie od tego, kto będzie właścicielem na papierze, ale na razie nie musiała o tym wiedzieć. Najpierw musiałam dowiedzieć się, czy miała już kupca, a później zaproponować Jasonowi, żeby nie sprzedawał swoich udziałów i dokonać pierwszych zmian.

– Nadal zależy ci na tej knajpce. - Spojrzałam na Jenne, siedzącą przy barze.

Zastanawiałam się, co zamierzała zrobić ze sobą po sprzedaży knajpy. Pójdzie prosić matkę o pomoc? Zatrudni się w jej firmie, czy w tej, którą przejął po ojcu Jason? Nadawała się do pracy tam? Przecież większość swojego dorosłego życia spędziła, prowadząc własną knajpkę. Nie chciało mi się wierzyć, że będzie w stanie pracować na sukces kogoś innego. Dlatego trochę wątpiłam, czy będzie chciała pracować ze mną, gdy przejmę jej biznes. Tyle że wtedy mogła mieć pewność, że cały czas będzie robić to samo. Nie pozwolę, tylko żeby zaprzepaściła moje pieniądze i wysiłek, jaki włożę w zatrzymanie jej knajpki.

– Nie jest moja – burknęła.

Oczywiście o stratę obwinia mnie. Bo przecież, gdybym nie odeszła, nigdy nie podjęłaby decyzji o zamknięciu swojego interesu. Przyzwyczaiłam się już, że rodzina Reida obwiniała o swoje porażki mnie, ale nic bym nie zrobiła, zostając w knajpce. Jenna nie słuchała moich pomysłów na rozwój swojego interesu. Bała się zmian, które były konieczne. W okolicy była masa lepszych pubów i knajp od jej. Do tego cały czas otwierały się nowe, a ich właściciele robili wszystko, że przyciągnąć kolejnych klientów.

– Możesz ją odzyskać.

Jason powiedział mi, że mimo jego zaangażowania w biznes siostry, postanowili pozbyć się knajpki. Nie mógł nic zrobić, ale wiedziałam, że nadal miał swój wkład w ten lokal, co zamierzałam wykorzystać. Jeszcze nie rozmawiałam z nim na ten temat. Najpierw musiałam dowiedzieć się, że Jenna chciała tej knajpy. Skoro Jasonowi udało się odzyskać dom, który sprzedałam, wierzyłam, że uda mi się zrobić to samo z knajpą jego siostry. I zamierzałam wykorzystać do tego pieniądze swojego męża, a raczej te, które zostały mi ze sprzedaży domu, po opłaceniu studiów. Miałam ich nie ruszać, ale skoro Jason ich nie chciał, zamierzałam zrobić z nich dobry użytek. Chciałam pomóc Jennie, chociaż nie powinnam. Nie byłam jej nic winna.

– Czemu miałabym tego chcieć?

– Bo ci na niej zależało.

– A czemu ty chcesz mi pomóc, skoro tobie nie zależało? - Skrzyżowała dłonie na piersiach.

– Jenna, próbuję to naprawić.

Może rzeczywiście, gdybym nie odeszła, udałoby nam się coś wykombinować. Nie pozwoliłabym na sprzedaż knajpki. Lubiłam to miejsce, mimo niskich zarobków. Poza tym nie potrzebowałam niczego więcej. Wtedy. Gdybym po odejściu Jasona, została w knajpce, zadbałabym o odpowiednią reklamę, co Jenna powinna zrobić już dawno. To ona zachowywała się, jakby nie zależało jej na własnym biznesie. Pewnie męczyło ją już, że cała rodzina miała ją za nieudacznika, ale pozbywając się knajpy, udowodniłaby im, że mieli rację. Nie zamierzałam pozwolić, żeby tak myśleli. Będzie musiała się postarać. Jeszcze uda nam się utrzeć nosa Pani Reid i jej najstarszej córce. Tym bardziej że miałyśmy Jasona po swojej stronie.

– Co zaszło między tobą a Jennifer? – musiałam zapytać.

Od dawna mnie to ciekawiło. Dziewczyny nie mogły nienawidzić się za jakąś głupotę. Z tego powodu na pewno Jennifer nie wymyśliłaby, żeby jej siostra nie pokazała się na ślubie. Wiedziałam już, że dziewczyny pokłóciły się o faceta, który swoją drogą był niezłym durniem. Jak można było zdradzić swoją kobietę z jej siostrą? I czemu ten idiota postanowił ożenić się z Jennifer? Czyżby w ten sposób chciał zrobić na złość byłej dziewczynie? Chyba wystarczającym świństwem była zdrada. Poza tym, co to za siostra, która bierze ślub z facetem, który zdradził inną kobietę? Jej siostrę. Nie mieściło mi się to w głowie. Widocznie Jennifer na każdym kroku musiała udowodnić swoją wyższość, nie przejmując się więzami rodzinnymi. Ale jaka wina w tym całym zamieszaniu należała do Jenny? Musiała zrobić coś, że najstarsza siostra aż tak jej nienawidziła i to nie tylko wina faceta.

– Nic. - Wzruszyłam ramionami. – Kłócimy się jak każde rodzeństwo.

– Jason powiedział mi, że nie zaprosiła cię na swój ślub. - Przyglądałam jej się dokładnie.

– Zdarza się. - Rozejrzała się po pustym lokalu.

Nie wspomniała nic o zagubionym zaproszeniu. Czyli naprawdę siostra jej nie zaprosiła. Zaczynałam nienawidzić Jennifer jeszcze bardziej. Była okrutną suką. Już podejrzewałam, że Pani Reid miała jakikolwiek uczucia. Była w stanie pokochać mojego synka. Na pewno kochała go chociaż trochę, inaczej nie zraniłby ją moje słowa na ten temat. Ciekawe, czy Jennifer byłaby w stanie zrobić świństwo własnej matce. Pewnie, gdyby dowiedziała się, że w jakiś sposób mogła przejąć jej firmę, która prawnie należała do Jasona, nie wahałaby się nawet przez chwilę. Wtedy matka byłaby nie tylko na łasce syna, ale i najstarszej córki. Jennifer nie mogła mieć takiej władzy. Nigdy.

– Miała jakiś powód.

– A czy nie uważasz, że moja siostra jest zołzą bez powodu? - Spojrzała na mnie.

– Pozwól mi, chociaż trochę zrozumieć waszą rodzinę. - Usiadłam przy barze, naprzeciwko niej.

– Zależy ci na tym.

– Nie, ale wiem, że Jasonowi tak.

Szczerze mówiąc, nie bardzo interesowały mnie więzi rodzinne Reidów, ale miałam okazję dowiedzieć się czegoś. Może w jakiś sposób zrozumiem ich zachowanie. Jeśli nie to, chociaż Jason dowie się dokładnie, co zaszło między jego siostrami. Będzie mógł spróbować je pogodzić. O ile ogóle tego chciał. Wydawało mi się, że Jasonowi marzyły się kiedyś spotkania z siostrami, na których nie skakałyby sobie do gardeł. Najmłodszej chyba najbardziej zależało na szczęściu brata. Była gotowa poprzeć jego każdą decyzję, gdyby tego potrzebował. Jenna może nie była zadowolona z jego wyborów i nie bała się tego mówić, ale rozumiała, że nie miała wpływu na życie Jasona. Jeśli chciała w nim uczestniczyć, musiała pogodzić się z myślą, że będzie dzielił życie ze mną. Jennifer miała wszystko gdzieś. Nie szanowała decyzji brata ani mnie i nie zamierzała nawet udawać, że było inaczej, ale to nie znaczyło, że zrezygnuje ze spotkań z Reidem.

– Nie chcę, żebyś mu to powtórzyła.

Czy byłam gotowa ukrywać przed mężem prawdziwy powód niezaproszenia Jenny na ślub Jennifer? Czy on naprawdę chciał to wiedzieć? To chyba zależało od tego, jaki był powód. Jednak zdawałam sobie sprawę, że Jenna nie powie mi nic, dopóki nie upewni się, że mogła mi zaufać. Musiała, jeśli chciała odzyskać swoją knajpkę, ale tego na razie nie chciałam jej mówić.

– Zgoda.

– Jennifer zdradziła swojego męża na tydzień przed ślubem. Z moim facetem. Kolejnym. - Przewróciła oczami. Widocznie nie potrafiła wybrać odpowiedniego chłopaka do siebie, ale nie chciałam tego mówić i przerywać jej historii. – Przyłapałam ich. Wmówił mi, że spodziewają się dziecka i ode mnie odszedł. Myślałam, że moja siostra wmówi swojemu przyszłemu mężowi, że dziecko jest jego. Czekałam na to, żeby powiedzieć prawdę. Jednak Jennifer odsunęła mnie od siebie. Najpierw ślub, później rodzinne spotkania. Podejrzewam, że wcale nie chodzi o to, że nie może mieć dzieci. - Spojrzała na mnie. – Ona urodziła to dziecko i komuś oddała. Facet zniknął i nic o nim nie wiadomo do dziś. Próbowałam się czego dowiedzieć. O nim, o ich dziecku. Właśnie dlatego narobiłam długów i zaniedbałam knajpę. Nie dowiedziałam się niczego. Jennifer zawsze była o krok do przodu. Wiedziała jak sprawić, żebym przestała dociekać prawdy.

Nie sądziłam, że Jennifer byłaby do tego zdolna. Zdrada? Ok, odebrała faceta siostrze już wcześniej, ale widać to jej nie wystarczyło. Musiała dobrać się do kolejnego. Dziwne, że jej mąż się o tym nie dowiedział. A może wiedział? Może kolejny raz podobało mu się, że siostra zrobiła na złość Jennie. Dziecko? Przecież Jason powiedział, że Jennifer nie mogła go mieć, ale słuchając kobiety przede mną, zaczynałam wierzyć w jej wersję. Nie sądziłam, że Jenna spróbuje dowiedzieć się prawdy o swojej siostrze. Po co? Była suką i tyle. Zaczynałam podejrzewać, dlaczego jej się to nie udało. Jennifer znalazła sposób, żeby zniszczyć knajpę siostry. Wystarczyło zapłacić odpowiednim ludziom trochę pieniędzy, a pozbyłaby się interesu Jenny od razu. Jednak wolała robić to powoli. Z satysfakcją obserwowała, jak jej knajpa plajtowała z dnia na dzień. Chciała zmusić Jenne do pozbycia się jej. Chyba nie przewidziała, że brat wykupi wszystkie udziały. Tyle że Jennifer nie musiała się nawet starać, bo jej siostra nie potrafiła zadbać o swój biznes.

– Naprawdę w to wierzysz?

– Miałam wypadek miesiąc po tym, jak znalazłam adres rodziców Marca. Chciałam z nim porozmawiać i dowiedzieć się, co stało się z dzieckiem. Myślałam, że zwariowałam. Nic wtedy nie podejrzewałam, ale gdy wspomniałam mamie o zdradzie Jennifer, w którą i tak nie uwierzyła, następnego dnia dostałam wypowiedzenie w sprawie najmu mieszkania. Nie wykupiłam go, co powinnam zrobić od razu. Później przez problemy w knajpie nie było mnie na to stać.

– Poświęciłaś wszystko, żeby dowiedzieć się prawdy? - Spojrzałam na nią, unosząc brwi. – Dlaczego nie powiedziałaś nic Jasonowi? Pomógłby ci.

Na pewno by nie zostawił jej z tym samej. Ani nie uznał za wariatkę.

– Bo to były ostrzeżenia! – podniosła głos. – Nie chciałam go narażać.

Jasne. Tylko że wydawało mi się, że Jennifer nie skrzywdziłaby swojego brata. Wszystkich, ale nie jego. Ona i matka miały dziwne granice moralności, ale Jason był dla nich najważniejszy.

– A mnie tak. - Prychnęłam.

Oczywiście nie bałam się ich najstarszej siostry. Nie, teraz gdy miałam na nią haka, którego zamierzałam wykorzystać. Jennifer jeszcze nie wiedziała, do czego byłam zdolna. Wykończę ją jej własną bronią i będzie musiała się pogodzić z tym, że niewykształcona oraz biedna nieudacznica mogła zniszczyć ją, nie mając wpływów w jej wielkim chorym świecie.

– Ty nie masz nic do stracenia. Nie boisz się jej.

– Mam Jasona – powiedziałam cicho.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro