9.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

JASON


Emma jednak się wyprowadziła i postanowiła od razu mnie o tym poinformować. Nie wróciła do firmy, ale zadzwoniła do mnie, że mogłem spokojnie wrócić do domu, a jej urlop trochę się przedłuży. Nie zamierzałem z nią dyskutować. Poradzę sobie bez niej w pracy. Jeśli myślała, że wróci jak gdyby nigdy nic, była w błędzie. Zamierzałem zatrudnić nową sekretarkę, która będzie bardziej kompetentna od poprzedniczki. Szkoda, że Emma nie wykazała się profesjonalizmem, przez co będzie musiała zacząć szukać nowej pracy. Nie zamierzałem jednak jej iść na rękę. Nie pozbyłbym się jej tylko dlatego, że się rozstaliśmy. W porównaniu do niej umiałem rozdzielić życie prywatne od służbowego.

Dla pewności postanowiłem jednak odczekać kilka dni, zanim wrócę do domu. Nie chciałem natknąć się na Emmę i słuchać jej żali. Wiedziałem, że źle ją potraktowałem, ale na pewno lepiej, że rozstałem się z nią teraz, niż miałbym zrobić to później. Nie miałem zamiaru oszukiwać żadnej z kobiet, a na pewno nie Suzanne. Dziewczyna zbyt wiele przeze mnie wycierpiała. Nie mogłem zaczynać naszego związku od kłamstwa, skoro zamierzałem naprawić swoje błędy. Chciałem, żeby Suzie miała pewność, że była dla mnie najważniejsza.

– Spodziewałeś się, że mnie nie zastaniesz? – odezwała się Emma, gdy zauważyła mnie wchodzącego do salonu.

Siedziała w fotelu z lampką wina. Wyraźnie z siebie zadowolona. Czekała na mnie. Cwaniara. Wiedziała, że w końcu wrócę, tym bardziej że wiedziałem już, że się na nią nie natknę. No cóż, nie mogliśmy unikać się w nieskończoność. Wolałem mieć już rozmowę z Emmą za sobą i do niej nie wracać. Chociaż nie bardzo wiedziałem, co jeszcze mogłem jej powiedzieć.

– Tak właśnie myślałem.

Od początku nie pasowało mi, że Emma zadzwoniła, informując mnie o swojej wyprowadzce. Było dla mnie podejrzane, że zamierzała odpuścić. Tym bardziej że wiedziała, że zostawiłem ją dla innej kobiety. Właśnie dlatego nie przyjechałem tutaj od razu. Chciałem upewnić się, że kobieta na pewno opuściła dom. Byłem naiwny. Powinienem najpierw przysłać Jane, żeby się upewniła. Trzeba było tak zrobić. Dzięki temu Emma nie byłaby teraz z siebie tak bardzo zadowolona.

– Czekałam na ciebie. - Uśmiechnęła się.

– Widzę. - Pokiwałem głową, zerkając na jej nagie nogi.

Przygotowała się do tego spotkania idealnie. Była ubrana tylko w koszulę nocną, która niewiele zasłaniała, a do tego eksponowała jej biust. Czyżby paradowała tak po domu całymi dniami? Na pewno nie. Naprawdę zamierzała zatrzymać mnie przy sobie w taki sposób? Nie czułem, żebym coś stracił. Owszem, Emma była śliczna i zgrabna, ale to nie sprawiło, że byłem w stanie rzucić dla niej wszystko.

– Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? - Spojrzała na mnie, nachylając w moją stronę.

– Owszem. - Oparłem się o kanapę, przyglądając się jej poczynaniom.

Byłem ciekawy, co dla mnie przygotowała. Mogłem odegrać to przedstawienie z Emmą, tylko musiała wiedzieć, że rola, którą dla siebie przygotowałem, nie spodoba jej się. Liczyła, że rzucę się na nią, gdy zobaczę jej ciało i zapomnę, dlaczego tutaj przyszedłem. Niestety musiałem ją rozczarować. Powinna zachować, chociaż odrobinę godności. Było ją stać na więcej. Nie musiała zatrzymywać przy sobie faceta siłą. Na pewno szybko znajdzie sobie kogoś, kto doceni jej starania.

– Słucham uważnie. - Patrzyła na mnie, upijając łyk wina.

– To koniec.

– Tyle to już wiem. - Wstała i podeszła do mnie. – Liczę na coś więcej, Jason. Nie zadowolisz mnie tym.

– Odchodzę.

– Do niej?

Nie czułem potrzeby ukrywać się ze swoim nowym związkiem. Nie chciałem, żeby Suzanne myślała, że się jej wstydziłem. Nigdy tak nie było. Tylko przy niej czułem się sobą. Nie musiałem nic udawać ani jej udowadniać. Kochała mnie niezależnie od tego, czy obracałem się wśród ludzi z wyższych sfer, czy spędzałem z nią czas w knajpce siostry. Czasami miałem dość swojej rodziny, a bycie z Suzanne sprawiało, że nie czułem żadnej presji.

– Tak. Zamierzam być z Suzanne.

– Byłeś ze mną szczery?

Poza tym, że nie powiedziałem jej o poprzednim związku, dziecku i jego stracie, starałem się być szczery z Emmą zawsze. Nie miałem powodu, żeby ją oszukiwać. Naprawdę wydawało mi się, że była kobieta, z którą byłem w stanie stworzyć trwały związek. Przecież przez chwilę nawet chciałem się jej oświadczyć i prawie bym to zrobił. Może nie od razu po tym, jak bym kupił pierścionek. Dobrze się złożyło, że tego nie zrobiłem.

– Starałem się.

– To dlatego nigdy nie powiedziałeś, że mnie kochasz? - Skrzyżowała ramiona na piersiach. – Nie czułeś tego.

Miała rację. Nie kochałem jej i nie miałem pewności, czy byłem do tego zdolny. Związałem się z Emmą, bo nie chciałem być sam. Przez chwilę sprawiła, że moje życie wyglądało lepiej. Jednak będąc z nią, uciekłem, żeby spróbować się zabić. To sprawiło, że nawet ona nie była mnie powstrzymać od tego pomysłu. Nie zastanawiałem się, co poczuje, gdy dowie się o mojej śmierci. Nawet przez chwilę nie pomyślałem o niej.

– Emmo, nie zabawiłem się tobą.

Myślałem, że ta rozmowa będzie łatwiejsza. Jednak kobieta zamierzała zagrać na moich emocjach. Skłamałbym, mówiąc, że nie czułem do niej nic. Dlaczego nie mogła zacząć wrzeszczeć, kłócić się i wyganiać mnie z domu? Poradziłbym sobie z tym lepiej niż ze spokojną rozmową. Mógłbym się wycofać i nie słuchać, co Emma miałam mi do powiedzenia.

– Czemu ciągnąłeś to tak długo, skoro nic nie czułeś? - Stanęła bliżej mnie. – Czemu nie odszedłeś wcześniej?

– Nie wiem. - Pokręciłem głową. – Liczyłem, że to się zmieni. Potrzebowałem czasu.

– Żeby ode mnie odejść. - Zakpiła.

Wtedy jeszcze o tym nie myślałem. Dałem sobie czas, żeby ją pokochać. Chciałem się ustatkować i zapomnieć o dawnym życiu. Tym bardziej że jedyne, co mi o nim przypominało to maleńki grób synka, którego nie mogłem zignorować. Gdyby nie Suzanne, żyłbym w tym swoim beznadziejnym świecie, gdzie rodzina byłaby zadowolona z mojego związku bardziej niż ja sam.

– Nie.

– Spodziewałam się pierścionka. - Spojrzała mi w oczy.

– Wiem.

Emma do tego dążyła. Nie pytała wprost, kiedy zamierzałem się jej oświadczyć, ale jej działania wszystko na to wskazywały. Byłem pewny, że radziła się mojej matki jak mnie zmusić do małżeństwa. Oczywiście rodzicielka nie byłaby sobą, gdyby nie podrzuciła kobiecie swoich pomysłów. Tyle że obie były głupie, myśląc, że częste spotkania z rodzicami sprawią, że zapragnę się ustatkować. To tylko pogarszało sprawę.

– Prawie go kupiłeś.

– I żałowałbym tej decyzji. Ty żałowałabyś małżeństwa ze mną.

– Kochałam cię. - Spojrzała na mnie.

Nie wiedziałem, co chciała tym ugrać. Nie zmienię zdania. Nie byłem w stanie pokochać Emmy. Kobiecie tylko wydawało się, że mogła być ze mną szczęśliwa. Za jakiś czas zda sobie sprawę, że związek ze mną nie był dla niej niczym dobrym. Oboje wymagaliśmy od drugiej osoby czegoś innego. Emma znajdzie sobie faceta, który na nią zasługiwał i będzie ją traktował tak, jak tego oczekiwała.

– Widzisz? - Uśmiechnąłem się. – Łatwo przyszło ci mówić o tym w czasie przeszłym. Zapomnisz o mnie. Zobaczysz.

– A te spotkania z naszymi rodzicami? Po co, skoro nie zamierzałeś się angażować?

– To ty na nie nalegałaś.

Za każdym razem dawałem jej do zrozumienia, że nie podobał mi się pomysł z zapraszaniem do nas rodziców. Nie chciałem się z nimi spotykać. Najchętniej unikałem ich wizyt. Ciągle wymigiwałem się pracą, a nawet szczerze powiedziałem Emmie, że nie chciałem spędzać czasu z naszymi rodzicami. Jednak nie dawała sobie wybić tego z głowy. Dlatego często tłumaczyła się z moich spóźnień lub nieobecności, a później chodziła zła na mnie.

– Jasne, jaka byłam naiwna. - Przetarła twarz dłonią. – Wiedziałam, że miałeś kogoś przede mną, ale nigdy o to nie pytałam. Twoja matka wspomniała kiedyś, że to drażliwy temat. Powinnam cię o to zapytać.

Drażliwy temat. Chyba dla mojej matki. Odkąd poznała Suzanne, próbowała mnie do niej zniechęcić. Była wściekła, że dziewczyna się do niej nie przymilała, co bardzo mi się podobało. Suzie bardziej zależało na mnie niż dobrym kontakcie z moimi rodzicami, którzy niewiele mieli do powiedzenia w moim związku. Gdy matka dowiedziała się o ciąży, unikała mnie przez dwa miesiące, tak bardzo się wściekła. Dzięki temu do porodu mieliśmy spokój. Odwiedziła nas tylko raz i nawet niewiele dogadywała Suzanne. Później po narodzinach Ethana, zasugerowała, że powinienem zadbać, żebym miał wyłączną opiekę nad swoim synem, gdyby jego mamusia, zamierzała kiedyś zniknąć. Głupota. Suzanne nigdy nie zostawiłaby Ethana. Kochała go od pierwszej chwili, gdy pojawił się na świecie. Widziałem to każdego dnia.

Emma nie była ciekawa mojej przeszłości, bo ani razu mnie o nią nie zapytała. To znaczyło, że chyba nie zależało jej na mnie tak bardzo, jak zapewniała. Raz, tylko raz wspomniałem jej o byłej dziewczynie, ale wydawało mi się, że nie bardzo była tym zainteresowana. Wystarczyło jej, że zgoniłem całą winę na Suzanne, za to, że nam nie wyszło. Nie to, żebym podzielił się tym z Emmą, ale ona nie była nawet ciekawa. Pozwalała, żebym miał przed nią tajemnice.

– Masz rację. Powinnaś. Moja matka gada wiele rzeczy. - Patrzyłem na nią. – Trzeba było jej posłuchać.

– O niej też gadała, prawda? Czy odczuła, że ta dziewczyna nie jest już częścią waszej rodziny?

Tak. Moja matka była bardzo zadowolona, gdy dowiedziała się, w jaki sposób rozstałem się z Suzanne. Uznała, że dziewczyna nie zasłużyła na nic i powinienem pozbawić ją dachu nad głową. Nie mogłem tego zrobić. Niby z czego by się utrzymała, skoro w ciąży nie pozwoliłem jej pracować, a po urodzeniu synka nie zdążyła wrócić do pracy? Nie miała nic, bo pozwoliła, żebym o nią zadbał.

– Tak, ulgę. Emmo... - Wyciągnąłem w jej stronę rękę.

– Żegnaj, Jason. - Odwróciła się ode mnie.

Patrzyłem, jak zaczęła się ubierać. Nawet nie zwróciłem uwagi, że naszykowała sobie ciuchy. Myślałem, że zamierzała tutaj zostać. Jednak po rozejrzeniu się po salonie, zauważyłem pod ścianą jej walizkę. Była gotowa opuścić dom. Ciekawe czy zabrała już wszystkie swoje rzeczy. Powinna wiedzieć, że nie pozwolę jej tutaj wrócić, gdy teraz wyjdzie. Zmienię zamki.

Po wyjściu Emmy odetchnąłem z ulgą. Jeden problem z głowy. Opadłem na kanapę, zastanawiając się, co dalej? Nie zamierzałem na razie myśleć o rozmowie z matką, która znowu będzie miała do mnie pretensje. Niech zajmie się sobą. Byłem dorosły i doskonale potrafiłem zadbać o siebie sam.

Chciałem być z Suzanne i liczyłem, że spędzimy razem resztę życia. Byłem w stanie wiele dla niej zrobić. Powinienem zadzwonić i powiedzieć, że od teraz byłem już tylko jej. Nic nas nie ograniczało. Mogliśmy się skupić tylko na sobie.

– Co z tobą? - Usłyszałem w słuchawce wesoły głos dziewczyny. – Zapomniałeś?

– Może mnie odwiedzisz? Jestem w domu sam.

– W domu, w którym... - Przerwałem jej.

– Nieważne. - Podniosłem się z kanapy. – Zaraz u ciebie będę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro