Gdzie jest Kaz?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

**Inej**

Ciężkie krople deszczu uderzały w statek. Morze było wzburzone, wielkie fale co rusz zmieniały kurs okrętu.
Ciemne chmury zasłaniały niebo, świetliste pioruny co chwilę przerywały ciemność. Było pewne, że zbyt długo tak nie wytrzymają, a pływający obiekt zatonie.
Trzeba wpłynąć do najbliższego portu, pomyślałam.

Szybko przekazała zmęczonym podwładnym swoje zauważenie. Zgodzili się z nią.

_________________________________________


Byli w Ketterdamie. Na powrót trafiła do tego brudnego miasta, w którym czaiła się niepokojąca ilość potworów przybierających ludzkie postacie.
Postanowiła odwiedzić do Wysokiego Jespera i Rudego Wylana
Ciekawiło ją, co się u nich zmieniło. Miała zamiar popytać o Ninę.
Starała sobie nie przypominać o szóstej wronie, największym potworze baryłki.

Jak pomyślała tak zrobiła. Po długiej przechadzce dotarła na miejsce i pukała do drzwi domu.
Otworzył jej niebieskooki.

-O co cho..- urwał w połowie zdania i spojrzał na nią z radością.-Inej! Jak się masz?-

Uśmiechnęła się lekko. Wyglądał na szczęśliwego.

-Dobrze, a jak u ciebie?-

Do rudowłosego powoli podszedł wysoki nowoziemiec.

-Ja wiem, że drzwi są bardzo dogodnym miejscem do rozmowy, ale może wejdziesz?- spytał żartobliwie nowoprzybyły.

Cała trójka usadowiła się w salonie, Wylan na wygodnej sofie obok Inej, a Jesper zadowolił się niebieskim fotelem naprzeciwko nich.

-A więc, co cię przyniosło do tego zakurzonego miasta, Zjawo?-

Opowiedziała im o sztormie, swoich wspaniałych przygodach podczas ścigania handlowców niewolników, tymczasem chłopcy wypowiadali się na temat ich nowego trybu życia.

-Czasami tęsknię, za dawnymi strzelaninami- stwierdził po jakimś czasie rewolwerowiec.-Teraz to wszystko jest takie.. spokojne-

Wylan nie wydawał się tym zdziwiony. Jedyne co ją zastanawiało, to jak mogło być spokojnie z Kazem.

-Bekker też uczciwie zarabia na życie? Cierpi na brak adrenaliny? Spotykacie się z nim? Albo Niną?-

Zauważyła, że tamci spojrzeli po sobie niepewnie.

-Nina ostatnio przyjechała w odwiedziny, ale Kaza nie widzieliśmy już bardzo dawno.. krążą plotki, że jest jeszcze brutalniejszy niż wcześniej, ale nigdzie go nie widać.-

Właśnie w tym momencie weszła Nina. Nie zmieniła się zbyt wiele, może miała włosy dłuższe o parę centymetrów i przybrała na wadzę, ale bez problemu rozpoznałaby ją w tłumie.
Miała nadzieję, że radzi sobie po śmierci Matthiasa.

-Inej!- zawołała zdziwiona, po czym podbiegła do najlepszego pająka w Ketterdamie.- Jak dobrze cię widzieć!-

Uśmiechnęła się lekko.
Jak dobrze, że Nina też się nie zmieniła, przemknęło jej przez myśl.

Grisza wtuliła się w nią mocno. Długo rozmawiały o minionych czasach.
Jej wzrok zatrzymał się na jednym z tych sporych okien.

Po zakurzonej ulicy, zdezorientowany chodził blond włosy mężczyzna, Frejdanin. Jego niebieskie jak lód oczy, zagubione rozglądały się po ulicy.
Wyglądał dość śmiesznie.
Miał na sobie płaszcz, w kolorze dobrej jakości czerwonego wina, białe jak śnieg spodnie, na głowie związaną ciemno różową wstążeczkę.
Wizerunek, dopełniała mu tabliczka z wykonanym tak dobrze jej znanym pismem, napis "Prezencik z niespodzianką".

Zamrugała z niedowierzaniem.
-H..Helvar?-

Wszyscy pozostali, na raz odwrócili się w jej stronę, ale teraz nawet na to nie zwracała uwagi.
On przecież umarł! To niemożliwe! Kołatało jej w głowie.

Ninie raczej też. Ciałobójczyni z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w szybę.

-Bekker, ty masz chyba łapówki nawet w piekle.- mruknął Jesper.

Cała czwórka wyszła z domu i podeszła do Matthiasa.

-drüskelle?-

-Nina- wychrypiał blond włosy i mocno ją do siebie przytulił.

-Witamy wśród żywych Matthiasie- stwierdziła po chwili Inej. -Nie wiem jakim sposobem, ale witamy-

Lodowy wojownik lekko się uśmiechnął.
-Wiecie co? Zawsze myślałem, że demjin jest w stanie wyciągnąć kogoś z  zmarłych. Nikt mi nie wierzył, a jednak-

Cała piątka się zaśmiała.

-Nie ma tu gdzieś Kaza?- spytała Inej

-Albo jakaś od niego wiadomość?- dopowiedział Jesper.

-Nie..-

-A więc gdzie jest Kaz?-pomyślały zebrane wrony.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro