-8-

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się w środku nocy i zauważyłam, że Kamila nie było przy mnie. Czy to był tylko sen? Rozejrzałam się po pokoju po czym wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Zobaczyłam Kamila stojącego na balkonie. Był oparty o barierkę i zapatrzony. Delikatnie otworzyłam drzwi, ale chłopak to usłyszał i odwrócił się

-Nie możesz spać? - spytał

-Tak, obudziłam się właśnie - odpowiedziałam smutno

Chwilę staliśmy razem, w milczeniu patrząc na ogród.

-O czym tak myślisz? - spytałam chłopaka. Widziałam, że coś nie dawało mu spokoju. Kamil jednak nic nie odpowiadał. Po chwili popatrzył na mnie, a potem w milczeniu wrócił do pokoju. Resztę nocy przespaliśmy odwróceni do siebie plecami. Czułam się źle, bo nie wiedziałam o co chodziło Kamilowi. Chciałam mu pomóc, ale nie wiedziałam w czym i w jaki sposób.

O godzinie 11 obudziła mnie Marta, która delikatnie zapukała do pokoju.

-Hej Wiktoria, przepraszam, że Cię budzę. Dzwoniła Kasia, w sklepie jest mnóstwo rzeczy do ogarnięcia i bez Ciebie sobie nie poradzi.

Szybko wstałam i ubrałam się. Zastanawiało mnie gdzie jest Kamil, ale niestety bardzo się spieszyłam. Wbiegłam do kuchni, wzięłam jabłko, które planowałam zjeść w międzyczasie i nagle usłyszałam głos Kamila:

-Auto naprawione, stoi przed bramą - powiedział chłopak i się do mnie uśmiechnął, a ja uradowana przytuliłam się do niego.

-Dziękuję, już myślałam, że będę musiała kogoś prosić o podwózkę.

-Nie ma za co, ale wisisz mi przysługę - uśmiechnął się słodko i puścił mi oczko.

Nie wiele myśląc wskoczyłam do auta i pojechałam do pracy. Kasia miała rację, było pełno pracy. Przyszło kilka nowych projektów koszulek, nowe opaski. Wszystko musiałyśmy poukładać według rozmiarów i kolorów, a także wprowadzić do systemu. Nie dziwne, w końcu sklep rusza już za dwa dni.

-Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli wyjdę 15 minut wcześniej? Mam wizytę u dentysty - powiedziała Kasia

-Nie ma problemu, w końcu przyszłaś wcześniej niż ja - zaśmiałam się

Gdy wychodziłam z domu ktoś nagle wyskoczył zza drzwi i mnie wystraszył.

-Kamil!- krzyknęłam - chcesz żebym na zawał zeszła?

-Ajj, nie złość się - powiedział chłopak i mnie przytulił

-Będę się złościć, bo nawet nie wiesz jak się przestra... - chłopak nie dał mi dokończyć, bo złączył nasze usta. Tak! Pocałował mnie. Czułam jak uginają mi się nogi, ale jednocześnie czułam silne dłonie Kamila, które leżały na mojej talii. Chłopak się oddalił i spojrzał mi w oczy.

-Yy... ja...przepraszam - powiedział Kamil i wyraźnie posmutniał. Zaczął iść w stronę swojego samochodu. Widząc to próbowałam go zatrzymać chwytając go za rękę, ale on był uparty. Wsiadł do samochodu i odjechał.

Nie wiedziałam co się właśnie wydarzyło. Bardzo go kochałam i nie chciałam stracić. W momencie pocałunku wydawało mi się, że on też coś do mnie czuję, ale... może się myliłam. Jednocześnie bardzo się o niego bałam, nie wiedziałam gdzie pojechał i co planuje zrobić, a najczarniejsze scenariusze ciągle pojawiały się w mojej głowie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro