29. W takim miejscu mogę umrzeć...

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Hanka
@TaNijaka

W takim miejscu mogę umrzeć...

❤fanki_nijakiej, komentator i 67688 innych użytkowników.

Możliwość komentowania jest wyłączona.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Hania, wszystko ok?-zapytał Kamil gdy siedziałam na dachu ze słuchawkami w uszach, milionem myśli i sporą ilością łez na twarzy.
-Tak, wszystko dobrze, nie musicie się martwić-rzuciłam od niechcenia.
-Napewno? My wiemy, że jest Ci teraz ciężko, bardzo ciężko, zawsze możemy porozmawiać, jakoś Ci pomóc...
-Nie chcę pomocy, chcę być sama, nie możecie tego zrozumieć?!-wstałam i szybko odwróciłam się w jego stronę.
-Hania... Nie płacz...-powiedział chłopak i zamknął mnie w szczelnym uścisku.
-Jak mam nie płakać?! Straciłam dziecko! Ono nie żyje! Przeze mnie...
-Hania, ja to rozumiem...
-Nic nie rozumiesz! Nie straciłeś dziecka, nie wiesz jak to jest!-wybuchłam całkowicie, łzy spływały mi po twarzy jeszcze bardziej niż wcześniej, miałam tak wielką ochotę skoczyć z tego dachu i umrzeć, by być przy moim dziecku, ale nie mogłam tego zrobić przy nim. Wyrwałam mu się.
-Nie wiem jak to jest, ale wiem, że chcę Ci pomóc-powiedział spokojnie.
-Mi już nic ani nikt nie pomoże, tylko śmierć...
-Hania, nie. To jest najgorszy wybór, nie możesz nam tego zrobić, uwierz twoje dziecko nie chciałoby tego.
-Ale ja tego chcę...
-Nie chcesz, tak Ci się tylko wydaje. Kiedyś ktoś mądry powiedział mi, że zawsze po nocy przychodzi dzień. Noc to, to wszystko co jest złe, nieprzyjemne, trudne, a dzień to wszystko to co jest miłe, dobre, odpowiadające nam... Każdy ma gorszy czas w życiu, to normalne... Ale nie każdy ma przy sobie kogoś kto chce mu pomóc, ty masz, masz nas.
-Proszę... Daj mi pomyśleć...-powiedziałam po dłuższej chwili.
-Dobrze, ale chodź do środka, nie chcę, żebyś zrobiła coś głupiego.
-Okej...-powiedziałam, na co chłopak objął mnie ramieniem i razem poszliśmy do mojego pokoju, poprosiłam go by poszedł do innego pokoju, chciałam zostać sama, pomyśleć.

Pov Kuba
Nagrywaliśmy odcinek na kanał do Marty, gdy do pokoju wszedł Krzychu z Hanią. Płakała, to było widoczne. Chłopak popatrzył na mnie i zrozumiałem, że później powie mi o co się stało. Po skończonych nagrywkach podeszłem do niego.

-Co się stało? Czemu ona płakała?-zapytałem.
-Więc tak...-opowiedział mi wszystko co działo się na dachu, byłem na siebie cholernie zły, że zamiast być z nią nagrywałem odcinek.
-Boże, ale ze mnie kretyn!-krzyknąłem.
-Nie możesz się za to winić-Krzychu próbował dodać mi otuchy.
-Muszę do niej pójść.
-Nie, ja do niej pójdę-powiedziała Oda.
-Czemu?
-Bo ty nie czegoś wiesz... Chodź-odeszliśmy kawałek dalej, tak by nikt nas nie usłyszał-ona miała depresję, kilka razy choroba powracała do niej, nie chciała Cię martwić i nic Ci nie powiedziała, mnie poprosiła, żebym nikomu nie mówiła, ale sytuacja jest za bardzo poważna, proszę, pomóż jej-powiedziała bezsilne-pójdę do niej...-odeszła i zostawiła mnie z natłokiem kłebiących się myśli.

Hej! Przepraszam, że dopiero teraz, ale miałam urwanie głowy dzisiaj. Najprawdopodobniej w tygodniu będzie pojawiać się tylko jeden rozdział... Przepraszam, ale chyba lepiej przez jakiś tydzień czy dwa mieć po jednym rozdziale niż później przez jakieś dwa miesiące w ogóle ich nie mieć... To wszystko przez mój pie*rzony brak weny, a jak już ją miałam to nie mogłam nic napisać i wyszło jak wyszło. Ale obiecuję! Jutro kończę lekcje i pisze rozdziały dla Was! W tym tygodniu zamiast drugiego rozdziału jest poprawiony opis bohaterki, tak to nazwę, chodzi mi o rozdział '0'.
Bay, bay!🖐🏻

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro