*16*

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Odgarnąłem belki, wydostając nogę Tom'a spod nich. Jego głowa i ręce były zakrwawione. Pomogłem mu wstać i zaprowadziłem go przed budynek. Pokierowałem go na chodnik, aby tam usiadł, a ja wyrzuciłem jo-jo w górę i sprawiłem, że wszystkie zniszczenia poszły w niepamięć. Oprócz ran na psychice i ciele. 

- Dziękuje, Kocie. - Marinette podeszła do mnie i ucałowała mój policzek. Zarumieniłem się.

- Jedźcie lepiej do szpitala. Noga może być złamana. - oznajmiłem, wskazując na jej ojca. 

Ciemnowłosa pokiwała głową. Błagam, chodźmy stąd. Nie wytrzymam dłużej. - wychrypiał Plagg. Zasalutowałem Marinette i odbiłem się na swoim kiju. Wylądowałem na dachu. Biegłem, ile miałem sił w nogach. Potykałem się o niektóre dachówki, ale nie dbałem o to. Po prostu musiałem się wyżyć. Nagle przemiana opadła. Złapałem Plagga za rękę, a sam zacząłem spadać z dachu. Krzyknąłem i zamknąłem oczy. 

Dom Mistrza Fu.

Leżałem na podłodze z zamkniętymi oczami, głęboko oddychając. 

- Adrien, wszystko w porządku? - zapytał starzec. 

- Kim są te potwory? - zapytałem, podnosząc się. - Bo na pewno nie są od Władcy Ciem. -  Plagg leżał wykończony obok mnie. 

- Jakie potwory?

- Demony, od których Plagg prawie ginie, a podczas walki z nimi jest w wielkiej agonii. , które nie mają ludzkiego ciała. Jakieś cztery metry wysokości.  Nogi zakończone szpikulcami, z gęby wychodzą macki, a! Nie ma oczu. Mówi ci to coś?! Bo mi kurde nie, a walczę już z drugim takim!  - krzyknąłem. 

- Adrien, spokojnie. Jak wyglądają te potwory przed przemianą? 

- Jak ludzie. Chodzą ubrani na czarno. - Mistrz wytrzeszczył oczy. 

- To niemożliwe. - wyszeptał. 

- Co jest niemożliwe?

- Te potwory, Adrienie, są wojownikami Tiberiusa sprzed setek lat. Musiały się gdzieś ukryć. Muszą gdzieś mieć gniazdo. Trzeba je zwalczyć. 

- Mistrzu..?

- Trzeba to zrobić niezwłocznie. 

- Mistrzu, uspokój się, proszę. - zatrzymałem starca. - Mistrzu Fu, co się wtedy stało? 

///

Kilka dni przed bitwą Tiberius dziwnie się zachowywał. Wychodził w nocy, wracał nad ranem. Czasami zakrwawiony, brudny lub mokry. Nikt nie wiedział, co się dzieje. Nawet Plagg, choć próbował z nim rozmawiać. Z drugiej strony ciemnowłosy był namawiany do rozmowy z blondynem, bo on sam nie widział problemu. Nie zauważał zniknięć Tiberiusa, ani jego dziwnego zachowania. Zachowywał się tak, jakby wszystko było w porządku. 

Tego dnia Tiberius nie wrócił rano. Plagg chodził po świątynie i go szukał. Pytał innych, ale tamci widzieli go na wczorajszej kolacji. Po godzinie poszukiwań, poszedł do Wayzza, który w nocy był na patrolu. Zapytał się, czy widział blondyna. Weji odpowiedział, że tak. 'Wychodził po zmroku'. Ciemnowłosy nie wiedział, co się do końca dzieje. 

W innej części budynku. Mała, ciemnowłosa dziewczynka szukała swojej opiekunki. Rozglądała się wszędzie swoimi dużymi fiołkowymi oczami. 

- Przepraszam, widział pan Tikki? - zapytała starca. 

- Niestety, kochanie. Poszukaj na dworze. - odparł, uśmiechając się.

Dziewczynka posłuchała się  staruszka i wyszła na dwór. 

///

- Nie wiedziałem, że na zewnątrz będzie takie piekło. - powiedział Mistrz. 

///

Zamieszanie - jedno słowo, którym można było opisać, to co działo się na dworze. Plagg wyszedł na zewnątrz i otworzył szeroko buzię, kiedy zobaczył dym za bramami. 

- Ludzie! Pali  się! - krzyczał. 

Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Drzwi bramy zostały wyłamane, a przed dziurę wszedł Tiberius razem z demonami. Ciemnowłosy był zszokowany. Jego podopieczny? Jego najlepszy przyjaciel?  Jego bratnia dusza? Tiberius? On? 

- Demony, bierzcie ich! -  wydarł się, zdzierając gardło. 

W oczach Plagga  zebrały się łzy. Nie słuchał innych. Był ślepy na ich słowa, a tera wszyscy ponoszą konsekwencje tego. W pewnym momencie blondyn podszedł do Plagga.

- No, proszę. Plagguś jest przerażony. - wychrypiał. 

Chciał mnie zranić, ale przede mną pojawił się czerwony miecz Tikki. Ochroniła mnie. Otrząsnąłem się. Wyczarowałem broń i stanąłem obok czerwonowłosej na przeciw Tiberiusa. 

- Jak miło widzieć was razem w walce. - zaczęło się prawdziwe piekło. 

Wymienianie ciosów. Gdzieś w tle słychać było wrzaski, szloch, a świątynia zaczęła się palić. Nagle Plagg upadł, a Tikki została sama. Walczyła zaciekle, lecz nie dała rady. Blondyn przebił mieczem jej serce. Czerwonowłosa padła martwa na ziemię. Z gardła ciemnowłosego wydarł się krzyk zdziwienia i cierpienia. 

- Tikki! - mała dziewczynka biegła w stronę dziewczyny, ale została zatrzymana przez blondyna. 

Zabił ją. Tak jak Tikki. Przebił jej serce. Padła na ziemię, a jej oczy wpatrywały się w ciało Tikki. Umarły razem w tej samej bitwie. Plagg wydarł się w agonii uczuć. Wstał i zamachnął się mieczem. Zranił wroga w ramię. Wymieniali ciosy. Wtedy, kiedy Tiberius miał przewagę nad Plaggiem. Dołączył Wayzz i zabił go. Zabił Tiberiusa, wbijając mu nóż w brzuch. Ciemnowłosy padł nad ciałem Tikki, zanosząc się płaczem. 

Świątynia płonęła. Kwami  i ludzie płakali, i krzyczeli na przemian. A Plagg opłakiwał życie Tikki. Wayzz stał obok ciemnowłosego i cierpiał po cichu razem z nim. 

///

Może jakieś komentarze? Cokolwiek?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro