Rozdział 4

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czeeeeeeśc wszystkim! :D

Wow długo mnie tutaj nie było. Wybaczcie mi za tą długą przerwę ale musiałam załatwić parę prywatnych spraw itp. przez co musiałam trochę zaniedbać moje opowiadanie :( mam nadzieje że mi wybaczycie :)

PS. Dosyć ważne info na dole \/

Miłego czytania :D


  - A więc? - Zapytałem.

- T-to wszystko Szymon...

- Kasprzyk? Dlaczego by to robił?

- Był zazdrosny. - Mówił smutnym spojrzeniem.

- Hej, nie smuć się. Załatwię to, ale o co on... - Nie dokończyłem, przerwał mi dzwoniący telefon w moje kieszeni. - Wybacz na chwilkę Janek. - Powiedziałem po czym wyszedłem z łazienki i odebrałem telefon od mojej żony.

*JAN'S POV*

Wyszedł z łazienki, ciekawe kto zadzwonił... Postanowiłem podejść do uchylonych drzwi i podsłuchać.

- No cześć kochanie... Tak, dzisiaj będę wcześniej, słuchaj nie mam za bardzo czasu bo tutaj chłopak pobity... No dobrze, dobrze... Tak... No dobra, ja ciebie też kochanie, pa. - Zakończył rozmowę a ja szybko wróciłem do poprzedniej pozycji opierając się skulony przy ścianie. To była pewnie jego żona. - Już jestem. No więc słuchaj, ja załatwię to z Szymonem a ty się nie martw okej? Wszystko będzie dobrze, tylko idź już do klasy bo woźny tam pilnuje, a to nie jest przecież jego praca. - Zaśmiał się. Boże jaki on ma cudowny uśmiech...

Muszę się przyznać że mimo to że ojciec mnie bije to jednak jestem bardzo szczęśliwą osobą, uważam że ból to tylko test od życia, a po bólu będzie już tylko lepiej, dlatego niech ojciec mnie bije ile chce, ja i tak dalej będę szczęśliwy.

Wróciłem do klasy razem z Tomkiem. No co, w myślach mogę na niego mówić jak chce, misiu pysiu, Tomuś, Tomeczek, Tomuśkowy Tomuś... To moje myśli, nie oceniaj.

- Jaś! Gdzie ty byłeś. - Nagle się zaczęli martwić.

- Kasprzyk, zostań na chwile po lekcji, muszę z tobą pogadać. - Usłyszałem za sobą głos Tomka i usiadłem w ławce.

- Co?! a czemu ja? Ja nic nie zrobiłem. - Zaczął Szymon.

- Czy ja powiedziałem że coś zrobiłeś, masz zostać po lekcjach na parę minut, nie martw się w tym czasie na pewno na świat nie spadnie meteoryt ani słońce nie wybuchnie. - Zaśmiał się po czym zaczął coś mówić, jednak ja go nie słuchałem i patrzyłem się na jego piękną twarz, umięśnione ręce które opinała koszula w kratkę. - Dąbrowski! - Z zmyślania wyrwał mnie jego głos.

- T-tak?

- Zadanie domowe. - O nie, przecież go nie zrobiłem.

- T-to znaczy, bo ja... no bo pies mi je zjadł z samego rana i...

- Dobra, po lekcjach o 15 proszę przyjść do klasy. 10 minut po lekcjach.

- No ale dlaczego? Przecież powiedziałem...

- Naprawdę? Próbujesz mi wmówić taką starą historyjkę? Nie gadaj głupot. - Nie potrafię być na niego zły... Zakochałem się w nim... Po chwili zadzwonił dzwonek, jeszcze 3 lekcje...

~*~*~*~

Gdy reszta lekcji minęła zacząłem wychodzić ze szkoły z myślą że Tomek zapomniał o tym że miałem zostać za brak zadania. Ucieszony że nikt mnie nie zatrzymał wyszedłem z budynku i skierowałem się ku bramie szkolnej. Już miałem ją przekraczać jednak zatrzymał mnie głos za plecami.

- Wybierasz się gdzieś Dąbrowski? - Odwróciłem się i zobaczyłem Tomka opierającego się o bramę szkoły.

- T-to znaczy... - Próbowałem coś wydusić, jednak nie potrafiłem. On wyglądał tak nieziemsko w tym momencie że totalnie zapomniałem języka w buzi. - B-bo ja tylko chciałem...

- Tak jasne, możesz iść do domu. - Powiedział.

- No ale przepraszam tak jakoś... Zaraz, co?

- Możesz iść do domu. - Powtórzył.

- Ale j-jak to? Nie powinienem teraz...?

- Nie, idź, jutro pogadamy. - Odpowiedział i skierował się w stronę szkoły powolnym krokiem wchodząc w drzwi tego budynku.

Co tu się właśnie stało? Powinien kazać mi wracać do szkoły... No cóż, przynajmniej mam wolny czas żeby iść do parku.

Usiadłem na ławce przy drzewie i zacząłem myśleć. Siedziałem tak aż do chwili gdy ktoś mi przerwał.

- Te przydupas. Ciebie kurwa pojebało? - To był Szymon.

- O co ci chodzi? - Zapytałem.

- Ty już kurwa dobrze wiesz. Nasyłasz na mnie kurwa tego nowego i kurwa jeszcze mam się tłumaczyć że cie pobiłem. Ty kurwa myślisz że kim ty jesteś?

- Człowiekiem. - Odpowiedziałem spokojnym głosem.

- Jeszcze Ci się na żarty zebrało? Nie przeginasz? Wszyscy wiemy że się w nim bujasz pedale jebany! Jeszcze raz na mnie go naślesz to pożałujesz... Gdybyś choćby powiedział że go nasyłasz na mnie to bym przygotował wymówkę typu babcia mnie zmusiła albo coś, cokolwiek...

- Jasne, i przyjąłbyś to z otwartymi ramionami...

- Na pewno lepiej niż kurwa to... To że ojciec cie bije to nie moja sprawa że nic z tym nie robisz tylko zwalasz winę na przyjaciół. Ogarnij się...

- Idź już lepiej. - Powiedziałem gdy zobaczyłem zbliżającego się Tomka.

- A co Tomuś idzie i chcecie pobyć sami? - Powiedział gdy nagle się odwrócił i zauważył Tomka który był coraz bliżej nas. - To ja spadam, nara. - Powiedział po czym szybkim krokiem opuścił mnie. Zamknąłem oczy i ponownie zacząłem myśleć.

- Co Szymon chciał? - Usłyszałem głos.

- Przeprosił za to co zrobił. - Odpowiedziałem spokojnie wciąż nie otwierając oczu.

- Tomek, choć już, spóźnimy się! - Usłyszałem śmiejący się żeński głos.

- Już idę. Do zobaczenia w szkole Janie. - Usłyszałem po czym poczułem lekki wiatr który sugerował że postać Tomka oddaliła się ode mnie.

~*~*~*~

6:30

Wstań, Zjedz śniadanie, przygotuj się do szkoły, wiedź że dostaniesz i tak jakąś słabą ocenę więc zrób zadanie na odwal się, byleby było.

Idź do szkoły... Codzienny rytuał, który mógłby kogoś męczyć, jednak dla mnie jest jedyną rzeczą które sprawia że mój dzień nabiera sensu. Gdyby ie to że szkoła jest zamknięta w weekendy, chodziłbym tam codziennie. Kocham to miejsce, oderwanie od codziennych problemów i zmartwień.

W drodze do szkoły spotkałem Filipa i Rafała.

- Co tam Janek taki zamyślony? Opuchlizna już zeszła? - Usłyszałem Filipa.

- Powiedziałeś mu?! - Powiedziałem zdenerwowanym głosem.

- Janek, każdy wie że to wina twojego ojca. Jedynie nauczyciele nic nie podejrzewają i dalej wierzą w te twoje wymówki o spojówkach czy obrazach. No nie ważne, jak tam u ciebie? Piątek weekendu początek! - Gdy to usłyszałem momentalnie posmutniałem. Weekend? To już minął tydzień?

- Racja...

- Janek nie smuć się, może spotkasz go gdzieś w sklepie. - Zaśmiał się Rafał a razem z nim Filip. Po chwili byliśmy w szkole. Podeszliśmy do szafek.

- Co dzisiaj mamy? Fotografia i...?

- Fotografia, matematyka, Polski, Angielski i Biologia. - Powiedziałem.

Weszliśmy do klasy i czekaliśmy na pana Działowego, który po chwili wszedł ze swoją niebieską torbą.

- Witam szanownej młodzieży. Mam dla was wiadomość, otóż jak wiecie aktualnie organizowane jest wiele wycieczek przez co nie ma wielu nauczycieli, a mianowicie waszej pani z biologi, polskiego oraz pana z Angielskiego. Przez co będę mieć z wami zastępstwo za dwie ostatnie lekcje a pan z matematyki zastąpi o ile się nie mylę panią z polskiego. Nie martwicie się, jeżeli skończycie wszystko w dwie godziny, obejrzymy film lub będziecie mogli rozmawiać przez godzinę, ale to już zależy od was. - Trzy godziny z kraszem w jednym pomieszczeniu? Mi pasuje, jeszcze niech włączy jakiś romantyczny film to będzie niebo. - Dobrze sprawdźmy obecność... No więc... - Nie dokończył bo przerwały mu głosy z ostatniej ławki. - Kasprzyk i Samoń, pierwsze ostrzeżenie, jeśli jeszcze raz będę na was zwrócić uwagę odeślę was do innego pokoju.

- Ta jasne. - Zaczęli się śmiać. - Jakiś pedałek będzie mi mówić co ma robić, zabawne. - Tym razem większość klasy wpadła w śmiech, nie śmiali się tylko ci, co mieli choć trochę rozumu.

- No dobrze, skoro tak, to  całe trzy lekcje będziecie siedzieć na komputerach i pisać wypracowanie o tym, jak fotografia zmieniała się przez lata. A Kasprzyk i Samoś proszę pójść do klasy pani Heck.

- Chodź Łukasz, przynajmniej będziemy mogli się popatrzeć na dupy z klasy Weroniki.

- E, proszę nie zwracać się do nauczycielek po imieniu, to brak szacunku. - Powiedział Tomek.

- A Janek to może do pana mówić Tomek i Tomuś tak?Gdzie tu sprawiedliwość?!

- Że co? - Zdziwił się pan Działowy. Teraz to mam przewalone...

~*~*~*~*~*~

No więc... Rozdział strasznie nijaki, w sumie dużo nie znowu, taki dziwny...

Nie wiem co mam napisać o nim.

Jeśli chodzi o to kiedy pojawi się nowy rozdział to... Nie wiem.

Nie mam pojęcia, totalnie nie mam weny i motywacji :/

  Od razu przepraszam za wszystkie błędy które się pojawiły xD  

Może pojawi się za dwa tygodnie może za dwa miesiące, To zależy jak będzie z weną i wszystkim xD

I teraz mam pytanie, wolicie jakieś krótkie rozdziały, częściej czy dłuższe rozdziały które będzie pisać o wiele dłużej.

Piszcie w komentarzach zostawiajcie gwiazdki itp. Whatever xD

+ Możecie pisać co byście chcieli zobaczyć w kolejnych rozdziałach, jakieś pomysły itp. xD

Także do zobaczenia, za niedługo, czy tak kiedyś xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro