Rozdział 84

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wróciliśmy do hotelu dopiero wieczorem. Skrót Hiltona okazał się prawdziwym skrótem i oszczędziliśmy godzinę czasu. Byłem na niego... nie wiem czy zły, wściekły, czy może rozczarowany, ale oboje się do siebie nie odzywaliśmy. I zajebiście, bo nie miałem ochoty słuchać jego pierdolenia.
Weszliśmy do pokoju, mimo kłótni Mac przepuścił mnie w progu i dobrze, że gad mimo wszystko mnie szanował, jeżeli byłoby inaczej wkurwił bym się tylko bardziej. Od razu zacząłem się rozbierać z zamiarem pójścia pod prysznic. Byłem cały mokry, spocony i ogólnie śmierdziałem, nie wspominając już o wszechobecnym piachu na moim ciele. Wszystkie swoje ubrania wrzuciłem do torby na brudne rzeczy, tak łącznie z bielizną i nawet nie patrząc na Maca po prostu ruszyłem do łazienki. Od razu wskoczyłem pod prysznic i puściłem gorącą wodę, bo byłem cholernie zmarznięty. Kajaki w taką pogodę nie były zbyt dobrym pomysłem, pomijając już fakt jakim zmarźluchem potrafiłem być.
Złapałem za żel pod prysznic i już miałem myć swoją skórę, ale usłyszałem, jak drzwi się otwierają. Faktycznie nie zamknąłem ich. Do środka wszedł Mac, ale nie zwrócił na mnie większej uwagi. Po prostu przylazł się wyszczać. Zdenerwowała mnie jego bezczelność, nawet nie raczył zapukać. Spioruniwałem go spojrzeniem, on też na mnie spojrzał, ale tak znudzony, że aż zachciało mi się rzygać. Trzasnął deską, zasunął rozporek, spuścił wodę, umył ręce i wyszedł. Westchnąłem tylko, bo nie miałem już do niego siły, po czym kontynuowałem prysznic. Po około dwudziestu minutach, czyściutki i pachnący zacząłem się wycierać. Woda pomogła mi się zrelaksować, byłem o połowę mniej zły, mimo że dalej byłem wściekły. Chciałem już wrócić do domu z tego pieprzonego obozu i mieć spokój od tego idioty. A może... Chciałem tak chcieć, jakkolwiek to brzmi. Moim prawdziwym pragnieniem był mój stary, głupi Mac, w którym się zakochałem. Miałem ochotę płakać, ale nie mogłem teraz tego zrobić. Przy Chrisie tak, bo miałem zamiar iść do niego na noc i się wyżalić, ale przy Macu nie, bo musiałem grać twardego.
Wyszedłem z łazienki nago i od razu podszedłem do szafy z zamiarem ubrania się. Wybrałem w chuj krótkie szorty, bluzkę z jakąś cziłałą i różową bluzę, tę w której Mac tak mnie uwielbiał. Wsunąłem jeszcze jakieś dłuższe skarpetki na nogi i zacząłem się rozglądać za swoim telefonem.
- Idziesz gdzieś? - Mac nagle się odezwał. Spojrzałem na niego na chwilę, ale jego spoczywający na mnie wzrok dość mocno mnie speszył, ale jednocześnie ucieszył. Sam już nie wiedziałem co czułem, chyba wszystko i po prostu miałem dość.
- Nie twoja sprawa. - mruknąłem i wziąłem swój telefon z półeczki, na której stał telewizor, po czym wysunąłem na swoje nogi klapki. Pokierowałem się w stronę wyjścia, ale tuż obok łazienki coś mnie zatrzymało. Nie coś, a ktoś. Mac złapał mnie od tyłu za brzuch i ciągnąc mnie w tył, oparł mnie o ścianę tuż obok drzwi od toalety. Stanął blisko mnie i spojrzał na mnie z góry, w końcu był o wiele wyższy ode mnie.
- Rene, gdzie idziesz? - złapał mnie za podbródek i uśmiechnął się dość bezczelnie. Nie miałem zamiaru odpowiadać, jak na razie przetwarzałem, bo nie rozumiałem co właśnie się dzieje. Spojrzałem na niego w górę, głęboko w jego błękitne oczy i rozchyliłem lekko usta ze zdziwienia, bo nie spodziewałem się takiego ruchu z jego strony, kiedy zachowywał się od tych kilku dni, jak totalna ciota.
Pochylił się do mnie bardziej, tak że nasze nosy się stykały. Nie był zły, czułem to, bardziej zirytowany i wściekły w ten sam sposób co ja. Jego dłoń wylądowała na moim biodrze, a nasze oczy się zamknęły. W jednym momencie Mac pocałował mnie tak namiętnie, że byłem wręcz przyparty do ściany. Od razu zarzuciłem ramiona na jego kark, przyciągając go mocniej do siebie. Potrzebowałem tego cholernego pocałunku, jak niczego innego. Pozwoliłem mu wsunąć język do moich ust, w zasadzie ja zrobiłem podobnie. Od razu zrobiło mi się bardzo przyjemnie w podbrzuszu, o kroczu już nie wspominając, bo tam moje ciało szalało. Hilton wsunął kolano między moje nogi i zaczął stymulować mnie nim przez spodnie. Zebrał palcem ślinę z mojego podbródka, nadal nie przestając mnie całować i zaczął sunąć ręką w dół. Powoli odchylił materiał moich szortów w bok i nagle, w ogóle mnie nie ostrzegając wsunął we mnie palca. Jęknąłem głośno w jego wargi. Chciałem wypchnąć biodra, ale już nie wiedziałem, w którą stronę. Zaczął nim powoli poruszać w środku. Nie mogłem już kontrolować tego pocałunku, odbierałem za dużo bodźców i było mi zbyt przyjemnie, abym mógł jeszcze zdrowo się zachowywać. Wsunął we mnie drugiego, a ja zamruczałem z przyjemności. Zaczął je wysuwać i wsuwać, teraz moje biodra zdecydowanie powędrowały w tył. Zaczynałem odpinać pasek jego spodni, trochę się z nim szarpiąc, ale kiedy tylko mi się udało, włożyłem rękę w jego bokserki i złapałem za tę zmutowaną bestię. Mac był cholernie twardy i chyba oboje mieliśmy na to ochotę. Ja byłem pewien, że chce się kochać, Hilton jednak pozostawał dla mnie zagadką. Kiedy chciałem zacząć go masować, on wyjął moją rękę ze swojej bielizny, podobnie jak swoje palce ze mnie i złapał mnie za biodra. Bardzo silnym i szybkim ruchem odwrócił mnie mnie do siebie tyłem, tak że teraz miałem ścianę przed oczami, o którą od razu się zaparłem. Pociągnął moje biodra w swoją stronę, tak abym był do niego wypięty. Zamknąłem oczy oddychając ciężko. Złapał za gumkę od moich szortów i zaczął bardzo powoli je zsuwać. Zacząłem drżeć z podniecenia, czułem się cholernie dobrze, nie myślałem o niczym innym, tylko o nas i i tym co zaraz będziemy robić.
W połowie ud moje spodenki już same opadły na ziemię. Byłem już cały czerwony na twarz, zrobiło się gorąco i czułem zawstydzenie. Dobrze, że stałem tyłem, bo Mac był zbyt idealny z wyglądu i mógłbym narobić sobie jeszcze większych kompleksów i w ogóle nie dać się rozebrać.
Hilton posmarował moje wejście śliną i naprał na nie swoim członkiem. Westchnąłem, poruszając się nerwowo, bo już nie mogłem doczekać się, kiedy ta zmutowana bestia w końcu będzie we mnie. Zaczął całować mój kark i ramiona. Wodził językiem po mojej skórze, zostawiając na niej mokre ślady. Delikatnie mnie podgryzał, a ja myślałem, że oszaleję. Odciągnął moją uwagę od tego co działo się na dole i kiedy oddałem całą swoją uwagę tym słodkim pieszczotom, on jednym ruchem wszedł we mnie, jakby był jakimś pieprzonym mistrzem w wkładaniu.
- M-mac... - jęknąłem podniecony, czując te nieprzyjemne, ale jakże upragnione uczucie rozciągania. Chyba po raz pierwszy nie użyliśmy żadnego nawilżacza, jedynie śliny i było trochę dziwnie, bolało mocniej, niż zazwyczaj. W ogóle mnie to nie obchodziło, cieszyłem się z naszej bliskości. Podniecenie odbierało mi zdrowy rozsądek, właściwie w ogóle przestałem myśleć o czymkolwiek, a raczej o wszystkim oprócz jednej sprawie. Myślałem, jak bardzo kocham tego drania.
Hilton zaczął powoli się we mnie poruszać. Mocno trzymał moje biodra, że nawet gdybym chciał, nie miałem szansy ucieczki. Poza tym wcale nie chciałem uciekać. Mac położył swoją dłoń na mojej dłoni, którą opierałem o ścianę i zacisnął na niej pięść. Wolną ręką posunął w górę po moim ciele i złapał mnie za brzuch. Pochylił się do mnie, całując mnie w kark i wsunął się we mnie głębiej, jednym płynnym pchnięciem. On był tak cholernie dobry w łóżku... Znaczy teraz to chyba przy ścianie.
- M-mac... - znów jęknąłem, teraz głośniej, bo Hilton był teraz naprawdę głęboko. Zaczął poruszać się szybciej, ale wysuwał się płycej, przez co zaczynałem odczuwać niemalże nieustającą słodycz. Kurwa, po prostu przyjemność. Zacząłem pojękiwać z każdym jego ruchem. Nie dało się inaczej. Był przy mnie taki duży, nawet jego dłoń była dwa razy większa od mojej, jego ramiona były cholernie szerokie, czułem się przy nim tak bezpiecznie, szczególnie kiedy był nade mną, albo... Za mną. Tak, uwielbiałem  w seksie z nim właśnie to, że niczego się nie bałem. Nie rozumiałem skąd wzięły się te konflikty między nami. Nie wiem dlaczego wcześniej się tak wystraszyłem. Teraz było mi najlepiej na tym pieprzonym świecie, przyjemnie i kurwa bezpiecznie, mimo że Mac posuwał mnie na stojąco, na przeciwko drzwi wejściowych w dodatku otwartych, każdy mógł tutaj wejść i nas przyłapać. Ale teraz miałem to w chuju, liczył się tylko on.
Wypiąłem się do niego chętniej, starając się jakkolwiek powstrzymywać swój głos. Nie mogłem powstrzymać jęków, było mi zbyt dobrze. Penis Maca miał wszystko czego potrzebowałem, w dodatku jego umiejętności zapewniały mi stuprocentową satysfakcję. Uderzał pod takim kątem, że odchodziłem od zmysłów. Trafiał w moją prostatę raz za razem, w dodatku szybko. Jęczałem coraz głośniej, właściwie to bardziej przypominało piski, bo ledwo wytrzymywałem tę przyjemność. Moje nogi same już się uginały, mogłem upaść, ale on mocno mnie trzymał. Pocałował mnie w policzek, a jego oddech zrobił się cięższy.
- Niunia... Zaraz dojdę w twoim seksownym tyłeczku. - wyszeptał do mojego ucha i przejechał po nim nosem.
- M-mac, p-pobrudzę ścianę... - powiedziałem cicho, czując, że sam jestem na skraju wytrzymania.
- Wyjebane, skarbie. - puścił moją dłoń i złapał mnie za biodra obiema rękami. Zaczął mocno mnie do siebie dociskać, a on gwałtownie, jeszcze bardziej przyspieszył, celując nieco wyżej. Poczułem cholernie dużą falę rozkoszy od jego głębokich pchnięć. Idealnie trafiał w moją prostatę, a z moich ust zaczęły wydobywać się jęki połączone z krzykami.
- O-oh, Mac! Tak, tutaj, proszę! - wykrzyczałem wypinając się do niego jeszcze bardziej. Zacisnąłem dłoń w pięść, zamknąłem oczy, czując wzbierające się we mnie podniecenie. Nie minęła sekunda, a wytrysnąłem na ścianę przed sobą, głośno przy tym jęcząc. Chwilę później poczułem rozlewające się w sobie nasienie Maca, a już po chwili jego seksowny, męski i ciężki oddech przy moim uchu. Hilton mocno mnie przytulił, przytrzymując mnie od pewnego upadku. Zamknąłem oczy, moje ciało było na chwilę bezwładne, bo ten stosunek zrelaksował mnie zbyt bardzo.
Mac powoli wysunął się ze mnie i odwrócił mnie przodem do siebie. Przejechał dłońmi po moich pośladkach, aż do pleców powoli, mocno na mnie napierając. Pocałował mnie bardzo czule w czoło, aż moje serce zabiło szybciej. To było naprawdę kochane.
- Przepraszam, Rene. - powiedział i przycisnął mnie mocniej do siebie. Schowałem twarz w jego torsie i zaciągnąłem się jego zapachem. Brakowało mi go cholernie, naszej bliskości i tej słodkiej miłości.
- Ja też przepraszam, Mac. Zachowywałem się, jak jakaś...
- Shh... - uciszył mnie i pocałował w czubek głowy. - Po prostu o tym nie mówmy.
- Może jak znów się pokłócimy, to znów dostanę taki zajebisty seksik na zgodę. - zaśmiałem się i pocałowałem jego klatkę piersiową.
- Mogę zafundować ci jeszcze bardziej zajebisty seksik od tego zajebistego seksiku, w dodatku bez kłótni.
- Chyba przystanę na tę propozycję. - uśmiechnąłem się, dotykając jego pleców w spragniony sposób.
- Czyli już nie chcesz iść do Chrisa? - odsunął mnie od siebie trochę, tylko po to aby spojrzeć mi w oczy.
- W ogóle nie chciałem do niego iść, ale sytuacja tego wymagała. - wypiąłem mu język i zagryzłem wargę, odsuwając się od niego o kilka kroków. Złapałem go za ręce i zacząłem ciągnąć w stronę łóżka.
- Czyżby? - uniósł brwi i znów przyciągnął mnie do siebie. Złapał mnie pod pośladki i podniósł do góry, a ja położyłem jego biodra nogami.
- A ty co? - popatrzyłem mu w oczy.
- Chodź pod prysznic, a potem się położymy. Obejrzymy coś i coś pojemy... - ruszył w stronę łazienki, ciągle mnie niosąc. Zastanawiałem się jak on to robił, że miał czas na pracę, na siłownię i jeszcze spędzał tyle czasu ze mną. Był kurwa zajebiście silny.
- Okej, ale szybki prysznic. Trochę mnie zmęczyłeś. 
- Bardzo szybki, kicia.

*

Po małej dogrywce pod prysznicem, a raczej nie takiej małej, bo półgodzinnej, jak nie godzinnej, położyliśmy się do łóżka. To była jego wina, to on zaczął mnie dotykać, ale to ja padłem przed nim na kolana i zacząłem zabawiać się z jego księciem, a gdy wyszliśmy z kabiny, zrobiłem małą kontynuację na klapie od kibla. Mac był rozanielony, na tyle, że nie przestawał się uśmiechać i skoczył dla mnie po batona i jakieś jedzenie do Netflixa. A ja wycieńczony leżałem na łóżku i uśmiechałem się sam do siebie. Bolała mnie dupa, nogi, plecy i szczęka, a czułem się tak świetnie, że chyba nic w tym momencie nie mogło uszczęśliwić mnie już bardziej.

Wziąłem telefon do ręki i właśnie wtedy dostałem esemesa od Chrisa.

Chris: Wszystko dobrze, Rene?

Nie wiedziałem co mu odpisać. Miałem być u niego już dawno, a wyszło tak, że nie pojawiłem się nawet na kolacji poza tym Hilton też. Z pewnością się domyślał i nie był na mnie zły. Chris nigdy się na mnie nie złościł. Chyba miał do mnie słabość pod tym względem. Może byłem zbyt urokliwy... Albo on bardzo wyrozumiały.v

Rene: Pogodziliśmy się i miałem zajebisty seksik.

Chris: Było słychać.

Zagryzłem wargę i pacnąłem się w czoło. Przecież nikt nie mógł dowiedzieć się o mnie i Macu, a tym bardziej co robiliśmy we dwoje, a cóż moje Krzyki były bardzo jednoznaczne.

Rene: Bardzo?

Chris: Było słychać tylko ciebie, więc wcisnąłem chłopakom, że to jakaś laska masturbuje się do zdjęć Maca.

Rene: Jakby nie patrzeć, to dość prawdopodobne.

Chris: Dlatego uwierzyli.

Rene: Dzięki, Chris. Jutro wszystko ci opowiem.

Chris: Dobra. To ja lecę gadać z moją Mery.

Rene: Leć leć.

Odrzuciłem telefon na materac i znów mocno zagryzłem wargę. Miałem motylki w brzuchu, jak po swoim pierwszym pocałunku. Czułem się naprawdę wspaniałe, tak jak na początku naszego związku. Nie myślałem o naszej kłótni, o problemach, nawet o tym, że miałem się wyprowadzić. Nie wiedziałem jak to możliwe, żeby dobry seks mógł tyle rozwiązać, ale to był strzał w dziesiątkę.  Mój facet był cholernie inteligentną bestią. Nie wiem jak wpadł na ten pomysł, ale był zajebisty.
Po chwili usłyszałem otwieranie drzwi. Mac wszedł do środka z całą reklamówką jedzenia.
- Jestem. - zakomunikował, od razu dając mi swoją uwagę, bo spojrzał na mnie i wyszczerzył się, jak głupi do sera.
- Cześć, kotku. - zaśmiałem się i zacisnąłem pięści na mojej bluzie, a raczej bluzie Hiltona, którą miałem na sobie.
Hilton zrzucił z siebie kurtkę i położył się obok mnie. Pocałował mnie krótko w usta, na co bardzo szeroko się uśmiechnąłem. Złapałem go za biceps, bo cholerka, t-shirt, w który był ubrany cholernie dobrze go opinał i uwydatniał wszystko co powinien, po prostu nie mogłem się powstrzymać.
- Hej, kiciu... - powiedział w moje wargi i powoli odsunął się ode mnie. - Co oglądamy?
- To co chcesz. - złapałem go za policzek i pogładziłem go, patrząc mu w oczy.
- Boli? - zapytał gładząc mnie po udzie.
- W chuj. Nie róbmy tego więcej bez dobrego nawilżenia.
- Byłem zbyt napalony, żeby odejść od ciebie i szukać lubrykantu.
- Myślisz, że dałbym ci odejść? Odchodziłem od zmysłów, Hilton.
- Jestem aż tak dobry w bzykanku? - zapytał zadowolony z siebie i uniósł brwi, szczerząc do mnie swoje zęby.
- Tak i nawet nie chcę wiedzieć gdzie się tego wszystkiego nauczyłeś. - wplątałem dłoń w jego włosy i przeczesałem je palcami.
- Dobrze. Nie pytaj. - odwrócił na chwilę wzrok. - Ja kocham w tobie, kiedy to robimy, że... Jesteś taki delikatny i... Niewinny. - teraz to Mac pogładził czule mój policzek, patrząc prosto w moje oczy. Uśmiechnąłem się na jego słowa i mocno ugryzłem wargę. Z jednej strony brak doświadczenia mnie zawstydzał, ale skoro Hilton to we mnie lubił nie mogłem narzekać. W końcu chciałem go uszczęśliwiać.
Złapałem go w pasie i przeturlałem nas na łóżku, aby być na górze. Mac nie stawiał oporu dlatego szybko mi poszło. Miałem zamiar się do niego przytulić, tylko i wyłącznie przytulić, więc tak też zrobiłem. Położyłem głowę na jego ramieniu i przymknąłem oczy. On objął mnie od tyłu i pocałował w czoło. Mac był wspaniały, czułem, że mu na mnie zależy, nie musiał nawet tego mówić. Oboje żałowaliśmy tego co się stało, naszych kłótni, nieporozumień i kłamstw. Oboje chcieliśmy to naprawić i to było najważniejsze. Zamiast gadać zaczęliśmy po prostu robić i miałem nadzieję, że był to pierwszy krok do zmiany naszego zachowania i traktowania siebie w związku. Mogło być lepiej i zapowiadało się na to. Naiwne stwierdzenie po jednym dniu, może i tak, ale tym razem po pogodzeniu się było inaczej. Może powoli zaczęliśmy dorastać do uczucia, które nas łączyło.


----

2,6 k słów hehe

Troszkę roboty, ale jakiej przyjemnej! Naprawdę pisało mi się świetnie ten rozdział :33

Mam nadzieję, że się podobał <33

Do nexta!

Flo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro