#8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy odzyskałam trochę na sile, zadzwonił dzwonek. Obok mnie siedziały na ławce Veronica z Dorothy, nie ruszyły się z miejsca nawet jak cała klasa wyszła z impetem z sali. Błękitnooka patrzyła na Anderson pytającym wzrokiem odkąd głupia maszyneria dała o sobie znać. Ja sama zauważyłam, iż wcześniej bezwładnie się opierałam o ścianę. Tak jakbym była nieprzytomna, a jednak przytomna. Ehh, biologia, zawsze jej nie rozumiałam.

- No co? - zapytała w końcu Dorothy, wstając z ławki. - Sama się nie podniesie. - tu posłała mi współczujący uśmiech.

Natychmiast chciałam zaprzeczyć - pokazać, że sama sobie poradzę. Ale nie, nie mogłam, nogi mi zdrętwiały. Poczułam jak flustracja znów mnie dosięga, westchnęłam cicho. Pozwoliłam, by dziewczyny mi pomogły dojść do szatni, obie moje ręce zarzuciły sobie na ramiona. Tyle dobrze, że rękami mogłam trochę poruszać.

Pierwsze co zrobiły, wchodząc ze mną do szatni to usadowiły mnie na jednej z ławek. Veronica sięgnęła do swojej torby, by później wyjąć z niego swój bidon koloru szarego, podchodzącego pod srebrny. Postawiła go na ławce obok mnie, po czym spojrzała na mnie oczekująco.

- Wypij.

- Nie.

- Wypij! - podniosła głos zmartwiona. - Bo jak nie wypijesz to ci nie przejdzie! - złapała mnie za ręce, patrząc głęboko w oczy. Eh...

- A co to jest? - odbarowałam jej bidon oskarżycielskim spojrzeniem.

- Herbata z miodem. - gdy jej odpowiedź przemilczałam dość długą minutę, ona podstawiła mi go otwarty przed nosem. - No wypij!

Skrzywiłam się biorąc go do rąk, wywołując u Dodie cichy śmiech. Jednak od razu odstawiłam go z powrotem na ławkę, czując charakterystyczny zapach herbaty.

- Nie.

- A jak cię ładnie poproszę? - zamrugała uroczo.

- Z czym ta herbata, przypomnij?

- O jejku, z miodem! - wykrzyknęła zirytowana. - Wypij, proszę!

- Jestem uczulona na miód. - skłamałam. Nie, poprostu po zielonej mi się robi bardziej niedobrze. Oh, czy to takie istotne?

- Uh, nie mogłaś tak od razu?! - zakręciła swój bidon i włożyła go z powrotem do worka.

- Zaraz jej przejdzie, Ver. - odwróciła wzrok na swoje buty. - Idziecie? - znów na nas spojrzała błagającym spojrzeniem.

- Narpierw to musimy się przebrać! - zauważyłam, że po za nami nikogo w pomieszczeniu nie było. Veronica od razu zabrała się za przebieranie, natomiast ja próbowałam poruszać stopami. Uczucie bezwładu minęło, w końcu mogłam nimi poruszyć. Gdy oczywiście zadzwonił worek, a ja w pomieszczeniu zostałam sama.

***

- Przepraszam za spóźnienie! - powiedziałam, wchodząc do klasy. Wszyscy skierowali na mnie gniewny wzrok, przez co nie wiedzieć czemu miałam ochotę się zapaść pod ziemię. O to skutek przyjścia do klasy po za ostatnią chwilę! Odwróciłam wzrok, poszukując wolnego miejsca. Rząd pod ścianą, druga ławka z rozmieszczonymi na niej przyborami, z wywalonym krzesłem, przy której nikt nie siedzi.

- Panno Yastl! - wykrzyknęła nagle pani od matematyki. - Już nie wspominając o Scaut i McClayne. Siadaj! - zmroziła mnie wzrokiem, denerwując mnie tym. Byleby gdzieś usiąść...

Bez zastanowienia usiadłam na wolnym miejscu, które od razu mi się rzuciło w oczy. Środkowy rząd, obok Mai. Nie spuszczałam wzroku z oczu nauczycielki, ani ona z moich. Nawet nie zdjęłam swojego plecaka z ramienia.

- Lekcja pierwsza, temat ,,liczby", kropka, od nowej linii... - zaczęła gadać jak najęta, spacerując po sali, obserwując tym swoim surowym spojrzeniem jak uczniowie piszą to, co ona sama im dyktuje. - Smith, Greengrass, Squirrell, Washerheir! O mój Boże to PAPIEREK?! - musiałam się odwrócić za siebie by to zobaczyć. Brunetka pochylała się nad jakimś skrawkiem papieru, po czym go wzięła do ręki czytając to, co jest tam napisane. Czy tam narysowane, nie wiem. Przy okazji zauważyłam, że Wiewiór siedział dosłownie za mną. Mam się bać? - Jeszcze jedna taka akcja i dostaniecie uwagę za nieuważanie na lekcji!

Zapowiada się przekichany dzień...

To, co się odwaliło w czasie nieobecności Yastl jest opisane u tej pani - Realne_Panny13 . No i ten...

Charakter Matematyczni: Ta różowa baba z Harego Portfela, której imienia nie pamiętam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro