03. 06. 1985

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

03.06.1985
Poniedziałek

Drogi pamiętniku...
dzisiejszy dzień, jak przystało na poniedziałek miał przynieść mi masę energii, wraz z początkiem tygodnia, oraz więcej motywacji do chociażby wstania z łóżka i zrobienia czegokolwiek produktywnego.
Tak niestety nie było, a te wszystkie fit trenerki mogą się pieprzyć ze swoimi gadkami motywującymi i zniżkami na lunch boxy.

Już od tygodnia mieszkam u Mike'a, mimo to niewiele zmieniło się w moim życiu. Oprócz sprzeczki z ojcem i oddalenia się od przyjaciół.
Ale znając moją upartość wiesz, że postawiłam na swoim i nie dałam się zatrzymać nawet mojemu tacie. Często go jednak odwiedzam, żeby uwierzył, że mogę sobie sama poradzić i nic złego się nie dzieje.

Co do Barnes'a...
Wygląda na to, że mój dawny narkotykowy "mentor" naprawdę wyszedł na ludzi. Cieszy mnie to, choć mówić o 1000% zaufaniu tutaj na próżno.
Jednak wszystko idzie ku dobrej drodze byśmy na nowo zostali parą idealnych... tak właściwie czym?

Cały czas mam mniejszy albo większy kontakt z Cobrami i moimi kochanymi przyjaciółkami, choć czuję, że długo tak nie pozostanie.
Nie chciałam być wielką pesymistką, ale taka jest kolej rzeczy. Zmieniamy środowisko, stare przyjaźnie odchodzą, by zrobić miejsce nowym.
Póki co jednak, wakacje dopiero się zaczęły i jeszcze nie muszę myśleć o tym, że cokolwiek się skończy i zmieni. A może już to zrobiło?

Spotykamy się z dziewczynami na plaży, czasem wpadają Cobry.
Czasem nawet pojawia się Johnny, ale wygląda jakby był tam pod przymusem i najczęściej nie odstępuje Dutcha.
Ale dość o nim, to już przeszłość, a ja naprawdę nie chcę do niej wracać.

Staram się też jak najmniej stresować, by nie odbijało się to na małej.
A raczej by ona dała mi spokój, bo jej zły humor to mój ból pleców. Mały nazista.

Minęło pół dnia i zaraz Mike wróci z... właściwie to nie wiem czym on się zajmuje między treningami, ale częściej go nie ma niż jest, choć też nie zawsze tak było. Nie zawsze też przychodził w złym humorze albo pod wpływem czegoś, a teraz muszę zgadywać czy wróci pijany czy nie.

Słyszę otwieranie drzwi, a zapomniałam posprzątać, będę musiała szybko wymyślić czym udobruchać mojego przyjaciela, który nienawidzi nieporządku.

To tyle u mnie, do widzenia pamiętniku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro