16. 08. 1985

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Drogi pamiętniku. Nie mogę powiedzieć, że w ostatnim czasie jest mi łatwo, ale czy życie kiedykolwiek takie było?
Moje napewno już takie nie będzie. Za kilka dni mam datę porodu. Boję się. Boję się tego bólu.
Czy to nie brzmi zabawnie?

Mike czasem całymi dniami jest w domu, jednak siedzi zamknięty w jednym z pokoi i wyjdzie tylko na godzinę, a czasem nie ma go przez kilka dni.
Nie jestem w stanie stwierdzić, który stan rzeczy odpowiada mi bardziej. Jestem już tym wszystkim zmęczona. Jestem zmęczona, a nawet nic poważnie się nie zaczęło.
Nigdy nikt specjalnie nie straszył mnie słowami, że wychowanie dziecka to długa i kręta droga, ale podświadomie sama to wiem.
Jestem zmęczona zachowaniem Mike'a.
Tym, że prawie go już właściwie nie znam.
Nie mogę przewidzieć co zrobi.
Nie jestem już nawet pewna tego, jak zareaguje na moje dziecko, ale skoro skończyła się wersja demo wspierającego braciszka, to mogę oczekiwać, że będzie chodził podirytowany jeszcze bardziej.

Boję się, że skrzywdzi moje dziecko.

Minęło tyle czasu odkąd z nim mieszkam.
Tyle czasu odkąd ostatnio widziałam moje dziewczyny i chłopaków.

To wszystko przez Mike'a.
Nie lubił gdy poświęcałam im dużo uwagi, uważał, że powinnam zostawić przeszłość za sobą.

A ja durna mu uwierzyłam, że zależy mu na moim bezpieczeństwie i dobru.

Kilka dni temu dobitnie mi pokazał co sądzi o moich większych wyjściach z jego mieszkania. Nic poważnego mi nie zrobił, ale sam fakt, że myśli iż może mnie kontrolować jest już wystarczająco podły.

Ostatnio też wrócił do domu dosyć późno w nocy, cały poobijany i miejscami zakrwawiony.
Nie wiedziałam czy o cokolwiek go zapytać, nie chciałam bardziej go rozdrażniać.

Tymbardziej, że wyczułam od niego zapach tequili.

W ciszy pomogłam mu zmyć krew z ciała i opatrzeć gorsze zadrapania.

Nie chciałam mu robić powodu do kłótni, ale nie zdało to egzaminu i wkrótce później pomieszczenie wypełnił jego mocny głos, skarżący się na to jaka jestem niewdzięczna, nic nie umiem zrobić, jestem suką, czy że źle na niego patrzę.

Chciał mnie uderzyć, ale miałam jeszcze minimalnie siły do tego by zablokować jego rękę i wywiązała się z tego jedynie szarpanina.

Chłopak odepchnął mnie na ścianę i odszedł w kierunku sypialni, chwiejnym krokiem.

A ja zjechałam po ścianie i w takiej pozycji, z zasychającymi śladami łez na policzkach, myślałam nad tym jak dalej to się potoczy.

Znałam Mike'a od lat. Wiedziałam, że był wybuchowy i miał trudny charakter, to też przez jego ciężkie dzieciństwo i ojca alkoholika, który bił jego matkę.
Wiele razy Mike mi się zwierzał, gdy leżeliśmy na kartonach w jakichś opuszczonych budynkach.
Bawiłam się jego włosami, a on opierał głowę o mój brzuch.
Spędzaliśmy tak czas godzinami, w głębi wiedziałam, że on naprawdę może być dobrym chłopakiem. Wierzyłam, że wyrośnie z niego wspaniały facet.
Traktowałam go jak brata, a przecież w każdej rodzinie zdarzają się kłótnie i drobne bijatyki między rodzeństwem, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro