Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Dzień meczu. Na boisku nie zabrakło moich przyjaciół. Trenowałem. Do upadłego. Oni siedzieli i coś tam robili, patrzyli na mnie, kibicowali. No więc tak.

A tam pierdolenie, przechodzę do rzeczy. Przyszedł jebany Voss proszę państwa. No to zaczynamy zabawę.

Jeden gol, drugi, trzeci, czwarty, piąty i tak do 100. A zapomniałem powiedzieć kto strzela. No chyba wiadomo, że ja. Ten picuś nawet piłki nie zdążył dotknąć. Zdążył się tylko zesrać gdy do niego podchodziłem.

Wygrana, pizza, i te sprawy tak? No jasne, że tak. Potem jeszcze te jebane 7 meczy. I tyle. I chuj. No więc tak. Życie.

Dobrze mi się układało z Nathankiem. Więc dobrze. No to tyle.

---------------------------------------------------------

Hejka. Dwa rozdziały i epilog jeszcze zrobię bo ja jebne. No nie mam weny. Może kiedyś poprawie te rozdziały nwm. Pozdrowionka! Miłego dnia/nocy! 💸💋

(100 słów ♥️)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro