=8=

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeśli jesteś młody, lub mama patrzy co czytasz, albo masz na to alergie. NIE CZYTAJ! 18+. 

*

Podniósł ją, a ta oplotła go nogami w pasie. Przenieśli się na łóżko.

 Całowali się powoli, potem zachłannie. Położył ją na łóżku i jedną ręką zdjął z niej sukienkę. Przeszedł pocałunkami na szyję i dekolt. Gdzieniegdzie pozostawiając po sobie czerwone ślady. Przyssał i przygryzł skórę tu i ówdzie. 

Pocałunki zmierzały na dół, tuż obok pępka gdzie polizał jej brzuch.

 Po każdym dotyku chłopaka, dziewczyna drżała. 

Podniecenie wzrastało. 

W jej głowie toczyła się wojna. Tym co powinna zrobić, a tym co chciała.

 U niego było totalnie to samo. Nie chciał jej zrobić krzywdy. Wiedział, że jak teraz będzie uprawiał z nią seks, może ją zranić. 

Bał się.

 Wrócił pocałunkami do jej ust. Przejechał palcem wzdłuż jej ciała. Marinette przeszedł dreszcz. Adrien zatrzymał się na chwilę, otworzył oczy i spojrzał na ukochaną. Ciemnowłosa była zaróżowiona, aż po sam dekolt. 

Blondyn patrzył jak pod nim leży piękno. Ona otworzyła oczy. Zatonęła w zielonych tęczówkach.

-J-ja nie mogę... - szepnął Adrien i wstał z niej. 

Marinette usiadła i ubrała szybko sukienkę. Podszedł do niej i usiadł obok. Obrócił ją do siebie i położył rękę na poliku. Ta natomiast wtuliła się w dłoń. 

- Nie chcę Cie zranić... - powiedział, a z oczu wypłynęły mu łzy. 

Marinette spojrzała na jego twarz i również zaczęła płakać. Chłopak przytulił ją. 

- Ja tak bardzo nie chcę Cię stracić. Nie chcę Cię ranić... Boję się. - szeptał, coraz bardziej płacząc. - Tak, bardzo Cię przepraszam. Tak bardzo. - spojrzał na twarz dziewczyny i otarł jej łzy. - Obiecuję... - popatrzył jej się głęboko w oczy. - Obiecuję, że kiedyś to zrobimy. Daj mi czas. Daj sobie czas. Muszę się zmienić. Nie zasługuje na Ciebie. - powiedział i pocałował ją w czoło. 

///

Siedziała w swoim pokoju i słuchała muzyki. 

Z jednej strony była szczęśliwa, a z drugiej smutna. 

Zmieni się, wierzę w to. - myślała. - A gdyby jednak nie? Może ze mnie zadrwił? Może się mną bawi? - i znowu wybuchała płaczem. 

Wiecie, taka mieszanka wybuchowa. 

Wstała i wyszła na balkon. Przysiadła pod ścianą i patrzyła się na panoramę Paryża. 

Czy on aby na pewno mnie kocha? Przecież tego nie powiedział. Ale... - jej rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. 

Była sama w domu, więc zeszła po schodach i podeszła do drzwi. Przekręciła klucz w wielkich wrotach i je otworzyła. Przed nią stał chłopak. Nie byle jaki.

-Wybierze się ze mną panienka na randkę? - ukłonił się Agreste.

*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro