#19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Karol nie mógł się ruszyć, stał, a serce waliło mu jak oszalałe, chociaż wcale tego nie chciał. Nie chciał też, by blondyn go całował. Myślał, że mu przeszło, jednak się mylił. Na początku tylko lekko zlękniony cofnął się o kilka kroków, ale potem już pełen paniki wybiegł z pokoju.

Zamknął się w łazience. Siedział na podłodze koło toalety, z szeroko otwartymi oczami, rękami podtrzymując głowę. Nie chciał kochać Doknesa, ale po tym spotkaniu, po tym pocałunku wszystko wróciło. Najgorsze jest to, że mu się podobało. Przecież miał Tritsusa, który go kochał, z wzajemnością... czy aby na pewno? Może po prostu chciał ukoić złamane serce... Łamiąc inne? Przecież to bez sensu.

Nawet nie zauważył, że z jego oczu zaczęły kapać łzy. Otarł je rękawem pidżamy, jednak leciały coraz mocniej. Nienawidził siebie za to, co zrobił Ernestowi. Że był w stanie udawać uczucia. Nienawidził tego, że dał się uwieść swojemu najlepszemu przyjacielowi kiedyś i teraz.

Nie chciał, by Hubert usłyszał jego szloch, więc zamiast tego co jakiś czas wydawał z siebie niemy krzyk. Twarz miał całą spuchniętą i czerwoną, wyglądał żałośnie. Włosy poczochrane, ubrania pomięte i całe mokre. Nie chciałby, żeby ktokolwiek go takim widział, więc próbował przestać. Przez moment mu się udało, ale zaraz wszystko powróciło.

Powoli opanowywał się, albo po prostu brakowało mu łez. Wstał, umył i wytarł twarz i usiadł, tym razem pod drzwiami. Przez chwilę nie myślał o niczym. Niespodziewanie usłyszał śpiew. Śpiew Huberta.

I don't wanna live
Forever
'Cause I know I'll be living in vain
And I don't wanna fit
Wherever
I just wanna keep calling your name
Untill you come back home

Fałszował trochę, ale czuć było, że jego uczucia są szczere. Karol wstał i odsunął się od drzwi.

- Nie chciałem ci złamać wtedy serca. Nie wiedziałem nawet, że cię kocham! Dopiero kiedy cię zabrakło, zacząłem tęsknić. Bardziej, niż za przyjacielem... Serce mnie bolało. Zaprosiłem cię, żeby na nowo podbić twoje serce - wyznał Hubert. Planował powiedzieć coś zupełnie innego, ale wyszło jak wyszło.

Karol otworzył drzwi, a blondyn wstał, przed chwilą podobnie jak on siedział oparty o drzwi. Spojrzał chłopakowi prosto w oczy. Widział w nich tysiące emocji, tak jak tamten mógł zobaczyć w jego. Po chwili także Karol się odezwał:

- Nie chciałem, nigdy nie chciałem się w tobie zakochiwać. Ale mimo wszystko to zrobiłem. Żałowałem tego. Gdy zacząłem chodzić z Tritsusem myślałem, że już mi przeszło, do wczoraj, nie, do dziś jeszcze tak myślałem. Ale nie mogę... zignorować tego co czuję... A teraz... zdradziłem go. Zdradziłem jego najszczersze uczucia. I co ja mam z tym zrobić? - zaczynał się rozklejać. - Co zrobić z facetem, którego oszukałem najgorzej na świecie?... Pomóż mi!

Doknes, widząc roztrzęsionego bruneta, chciał go przytulić, ale tego nie zrobił. Zamiast tego pokazał mu wiadomość, którą wysłał mu Ernest zaledwie kilkanaście godzin temu.

- Ech... Przecież wiem... Sam też mi to pisał i mówił. Ale wciąż... Rozumiesz? - Dealer wciąż nie chciał tego zaakceptować. Nie chciał zostawiać Ernesta samego, ale nie mógł też zaprzeczyć uczuciom do Huberta. Postanowił przespać się z tym problemem.

~~~

A CO JEŚLI TO WŁAŚNIE DOKNES JEST JEGO PROBLEMEM???????

~aŁtoreczqa

Cytat na dziś: "Kto nie był człowiekiem ni razu, temu nic człowiek nie pomoże"

Ostatnio rozdziały są coraz bardziej badziewne czy mi sie tylko wydaje?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro