#22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- No dobra. Włączę muzykę - powiedział Doknes, po czym włączył kanał muzyczny na telewizorze. Leciała jakaś skoczna muzyka - idealna do luźnego tańca.

Karol zdziwił się, że tak sobie odpuścił tamten temat. Przecież mógł go jeszcze trochę pomęczyć i zaszachować jeszcze bardziej.

Zaczął tańczyć jak dureń, czym rozbawił swojego towarzysza, który również zaczął się wygłupiać. Znikąd zaczynali dołączać coraz to nowe, różniejsze kroki, które wcale nie pasowały do rytmu. Ale nie przejmowali się tym. Łączyli walce, krakowiaki, break dance'y i świetnie się bawili. To, co znali starali się śpiewać, ale... Szkoda gadać.

Mimo, że Karol w końcu nie zorganizował konkursu, zaczął całować się z Hubertem. Tak jakoś wyszło. Zorientował się, co robi i chciał się odsunąć, ale blondyn na to nie pozwolił, zarzucając mu ręce na szyję. "W sumie olać to" pomyślał zaczynając składanie pocałunków na wargach Huberta.

- Czekaj co się stało? - powiedział Doknes kiedy muzyka przestała grać. Włączyła się jakaś reklama, a oni, choć przestali się obcmokiwywać, nadal byli w tej typowej pocałunkowej pozie. Karol patrzył na Huberta, który zrobił człowieka kciuka i rozglądał się wokół jakby szukał jakiegoś podstępu. A Karol patrzył na Huberta.

- Chyba mnie uwiodłeś - stwierdził i cmoknął chłopaka w policzek. Ten zaczął się czerwienić, więc cmoknął go jeszcze raz, aż przytulił się do niego, żeby ukryć rumieńce. Dealer wziął go na ręce i zaczął nieść go w stronę kanapy, na której go położył. - Kochaj mnie teraz - usadowił się na Doknesie i przytulił do niego. Po chwili jednak podniósł się do siadu, bo blondyn go o to poprosił bo nie mógł oddychać. Karol wydął policzki, Hubert także. Takie porozumiewanie się bez słów. 

Wtedy usłyszeli odgłosy kroków dochodzące z korytarza. To była pani Wydra. Była podejrzanie roześmiana, a gdy zobaczyła chłopaków razem, zaczęła piszczeć jak szalona.

- O Boże, tak się cieszę, nie myślałam, że ci się uda tak szybko, synku! Jestem dumna! - chyba była jeszcze trochę pijana, ale nie aż tak, żeby się potykać o własne nogi albo seplenić.

- No wiesz! Myślałem, że we mnie wierzysz! - Hubert usiadł i założył ręce, udając obrażonego.

- No pewnie, że wierzę, tylko jestem pod wrażeniem że tak łatwo ci poszło... No to jaa... Zostawię was samych, gołąbeczki... - powiedziała po czym udała się do łazienki.

- Damian, o co chodzi? - zapytał zaniepokojony Dealereq. "Czyżby założył się z mamą o to, że mnie poderwie?" pomyślał, ale wolał nie wykrakać więc uspokoił się w myślach.

- Aaa, długo by opowiadać - odpowiedział, po czym powalił Karola na kanapę i pocałował.

~~~

Dedikejszyn dla Darknesika bo moge lol

No i poprosiła ale ci

A tak w ogóle to nie działa mi e z kreską i trudno mi pisać bo musze wklejać a mi sie nie chceee

~aŁtoreczqa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro