#48

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dealer powoli dobrzał w szpitalu. Podano mu środki przeczyszczające, które miały oczyścić jego organizm z nadmiernej ilości paracetamolu. Nie wiedział dokładnie, co się stało, jak trafił do kliniki. Pamiętał jedynie głos Huberta. Leżał w szpitalnym łóżku, sam, jego rodzice stali przed salą. Zastanawiał się, skąd wiedzieli, że tutaj jest i czemu do niego nie przyjdą. Miał do nich żal, że nigdy nie pytali, co tam u niego, zawsze tylko o szkołę. W podstawówce jeszcze próbował się z nimi porozumieć, opowiadał, co u niego, ale po jakimś czasie odpuścił. Zamknął się w sobie przed nimi, szukając szczęścia i uwagi wśród przyjaciół.

Nie miał pojęcia, że matka i ojciec, którzy przez tyle lat mieli go w głębokim poważaniu, teraz denerwują się i rozpaczają, ponieważ jest możliwość, że zapadnie w śpiączkę. Nie mogli mu się pokazać w chwili słabości, duma im na to nie pozwalała. Byli przekonani, że gdyby teraz weszli, stracili by w oczach syna, który nigdy nie widział ich załamanych. 

Jakimś cudem znalazł swój telefon. Karol za pomocą nawigacji sprawdził, w którym szpitalu jest, po czym wysłał Zasi wiadomość. Tak żeby wiedziała, gdzie jest i żeby się nie skarżyła, że o niej zapomniał.

Leżał spokojnie, wpatrując się w sufit, wsłuchując w pikanie holtera. Z każdą minutą coraz bardziej chciał krzyczeć ze wściekłości, a brzuch bolał go coraz mocniej. Stał się sfrustrowany, kiedy nigdzie nie mógł znaleźć tabletek przeciwbólowych, niemalże wybiegł z sali, ale coś go powstrzymało - uświadomił sobie, że to przez leki tu trafił. Pomyślał o tym, jak wiele mógł stracić, gdyby po niego nie przyjechali. Jak mógł stracić Doknesa, przez stracenie siebie. Po jego policzkach zaczęły płynąć łzy. Tak bardzo nienawidził, że w ogóle mógł pomyśleć o ponownym wzięciu pigułki. Przecież kochał życie. Inni specjalnie brali garści tabletek, by tylko odejść z tego świata, a on dlatego, że go bolało. Teraz boli go jeszcze bardziej, ale nie może już niczego wziąć a gdyby wziął, straciliby go. Karol przecież wiedział, jak ważny jest dla niektórych ludzi. "Przepraszam, że byłem taką egoistyczną świnią. Będę żyć, dla was, dla ciebie, Hubi."

~~~

A wy? Wy wolicie dla kogoś żyć czy umierać? Ja dla mojego brata żyję, a dla moich przyjaciół umrę.

~aŁtoreczqa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro