NK: Rozmowa z Avą

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tove Thorisdottir

Co się ze mną stało?!

Jego dotyk odebrał mi zdolności racjonalnego myślenia! Byłam gotowa przyjąć wszystko, co tylko zechciałby mi ofiarować. Chciałam go błagać, aby został i nie zabierał zimnych dłoni z mego ciała.

Wyszłam spod prysznica. Zimna woda ani trochę mi nie pomogła. W mojej głowie wciąż był jedynie mętlik. Z każdym dniem pragnęłam Lokiego mocniej, a nienawiść do niego słabła. Mimo to cały czas miałam w głowie przeszłość i to, co mi zrobił. Nie potrafiłam zdecydować, czy pragnienie jest silniejsze od bólu przeszłości i nienawiści. Teraz chyba wszystko było na równi.

Nie pomagał też alkohol, który wypiłam z Desmondem. Co prawda nie upiliśmy się nie wiadomo jak bardzo, ale asgardzki alkohol był mocny, a moja głowa najwyraźniej słaba.

Przeszłam do garderoby i ubrałam prostą kremową suknię do kostek z prostym dekoltem i długimi rękawami. Czarne włosy falami opadały na me ramiona i odkryte plecy. Podobałam się sobie. Wyglądałam, jak pewna siebie księżniczka. Na stopy założyłam czarne baletki i wyszłam z komnaty.

Musiałam porozmawiać z Avą. Byłam pewna, że siostra mnie zrozumie. I tak już za długo ukrywałam przed nią prawdę.

Westchnęłam, zatrzymując się przed drzwiami komnaty Avy i Stena. Całe szczęście nie spotkałam na swej drodze nikogo, kto mógłby bardziej zepsuć ten dzień. Tak, miałam na myśli Sygin.
Wzięłam głęboki wdech i głośno zapukałam w drewniane drzwi.

- Chwila! - z komnaty dobiegł stłumiony, roześmiany głos.

Zrobiłam krok w tył, czekając aż ktoś otworzy drzwi. Chwilę później przede mną stanął uśmiechnięty szeroko Sten z pomiętą koszulą. Czułam, jak policzki mi czerwienieją, gdy zdałam sobie sprawę w czym im przeszkodziłam.

- Och, Tove. Nie spodziewałem się ciebie tutaj. - uśmiechnął się, odsuwając lekko, aby wpuścić mnie do środka.

- Przeszkadzam? - zrobiłam krok w jego stronę, ale nie weszłam do komnaty.

Z korytarza dostrzegłam moją siostrę, siedzącą na łóżku i poprawiającą swą sukienkę. Na jej ustach widniał szeroki usmiech. Dobrze, że chociaż ona była w stu procentach szczęśliwa.

- Nie żartuj sobie, Tove. - zaśmiała się Ava, podchodząc do nas.

Oparła brodę na ramieniu Stena, obejmując go dłońmi w pasie. Byli tak urocza parą. Chciałam kiedyś być tak zakochana jak oni.

- Zawsze jesteś mile widziana. Jesteś moją młodszą siostrzyczką. - wyciągnęła rękę w moją stronę, uśmiechając się przyjaźnie.

Złapałam jej dłoń, odwzajemniając uśmiech pary. Weszłam do środka, a Sten zamknął za mną drzwi.

Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Komnata rozmiarami była podobna do mojej. Na jednej ścianie znajdowało się jeszcze dwoje drzwi, zapewne prowadzących do łazienki i garderoby. Ściany były w kolorze błękitnym, podłoga ciemnobrązowa, a meble dębowe. Na ścianie za ogromnym łóżkiem z baldachimem rozciągało się szerokie okno z widokiem na Asgard i wyjście na balkon. W komnacie było przytulnie i jasno.

- Uprzedzając wasze pytania. Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się lekko, odwracając w stronę przeznaczonych. - Dawno nie rozmawiałyśmy i... - spuściłam wzrok na palce i pomalowane ciemnofioletowo paznokcie, którymi bawiłam się nerwowo. - Muszę z tobą porozmawiać, Avo. - spojrzałam na siostrę.

- Zaczynam się niepokoić. - blondynka podeszła do mnie, łapiąc w swoje dłonie moje. - Na pewno wszystko w porządku?

- Tak, ale... To dla mnie bardzo ważne i...

- Rozumiem. - Ava uśmiechnęła się i spojrzała na żołnierza.

Sten skinął głową, odwzajemniając uśmiech swojej dziewczyny i wziął mundur z jasnego fotela.

- Sprawdzę, jak radzą sobie kadeci. - uśmiechnął się do mnie, chwytając klamkę. - Do zobaczenia.

- Dziękuję. - wyszeptałam cicho.

- Więc? O co chodzi? - blondynka pociągnęła mnie na łóżko, gdy zostałyśmy same w komnacie.

- Obiecaj, że nie będziesz zła i nie będziesz chciała nikogo skrzywdzić. Proszę, ufam ci i nie chcę, aby ktokolwiek się o tym dowiedział. Sama muszę powiedzieć rodzicom. - zaczęłam, bojąc się reakcji siostry.

- Brzmi strasznie, smerfie. - Ava zaśmiała się cicho, ale dostrzegając mój strach, mocniej ścisnęła moje dłonie. - Obiecuję. - powiedziała poważna, z miłością i dobrocią w oczach.

Była moim jedynym wsparciem. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby jednak znienawidziła mnie po tym wyznaniu. Wzięłam głęboki oddech.

Nie ucieknę. Dam radę, powtarzałam sobie w myślach.

- Mam przeznaczonego. - powiedziałam szybko, patrząc w czarne oczy siostry.

- Jej! - Ava pisnęła, przytulając mnie mocno. - Tak bardzo się cieszę! To wspaniałe! - odsunęła się ode mnie, trzymając ręce na moich ramionach. - Kto jest tym szczęściarzem, któremu dane jest spędzić resztę życia u boku mojej cudownej siostry? - emanowała od niej taka radość.

A ja... Ja wiedziałam, że następne słowa osłabią jej entuzjazm.

- Tove. - pospieszała mnie. - Kto nim jest?

- Loki. - wyszeptałam prawie niesłyszalnie. - Moim przeznaczonym jest Loki. - powtórzyłam nieco głośniej, przyglądając się reakcji dwudziestojednolatki.

- Och, to świetnie! - wykrzyczała radosna. - Już nie mogę się doczekać aż go poznam! - jej optymizm nie zmalał nawet o milimetr.

Odsunęłam się od blondynki, przyglądając się jej zdziwiona. Zmarszczyła czoło, nie rozumiejąc jej fascynacji. Ava zamilkła, przyglądając mi się.

- Zaraz... - widząc moją minę, zastanowiła się chwilę. - To nie jest żaden przypadkowo spotkany asgardczyk czy człowiek, prawda? - spytała, gdy dopiero teraz zrozumiała znaczenie tego jednego imienia. - To ten Loki. Nasz wujek, brat taty... - popatrzyła na mnie z ogromnym zdziwieniem, smutkiem i współczuciem.

- Tak. To on. Loki Laufeyson we własnej osobie. - westchnęłam, nie odrywając wzroku od oczu siostry.

- Och, Tove! - Ava westchnęła ze współczuciem, przytulając mnie mocno. - To takie okropne!

- Nie jesteś zła? - odsunęłam ją od siebie. - Nie... Nie chcesz go zabić? Nie wstydzisz się mnie? - nie rozumiałam.

- Skądże! Tove jesteś moją siostrą! - złapała moją twarz w swoje ciepłe dłonie. - Zawsze będę po twojej stronie, poza tym to przeznaczenie połączyło was razem. My nie możemy tego zmienić. - zauważyła. - Tata będzie zły. Mama nie przeżyje tego, że jej druga córka zostanie w Asgardzie. - wymieniała. - Ale ja zawsze będę cię wspierać. - zapewniła z siostrzyną miłością.

- Dziękuję. - przytuliłam ją, szczerze wdzięczna.

Nie spodziewałam się takiej reakcji z jej strony. Byłam pewna, że będzie mną zawiedziona i zła na Lokiego, mimo tego, że mnie zrozumie. Bogowie, byłam tak wdzięczna, że to właśnie ona była moją siostrą.

- Ale chcę znać każdy szczegół. - odsunęła się ode mnie, wygodniej siadając na łóżku. - Od kiedy wiesz? Czy Loki wiedział od początku? Przecież nie pokazywaliście, że jesteście parą! Całowaliście się już? A może poszliście o krok dalej? - zalała mnie morzem pytań.

Uśmiechnęłam się, opierając o stos poduszek obok siostry i zaczęłam opowiadać. Od samego początku z każdym szczegółem.

Wreszcie mogłam poczuć się tak, jak dawniej. Jak przed przyjazdem do Asgardu i poznaniem Lokiego. Wreszcie poczułam, że mam siostrę, a wielki kamień spadł mi z serca, choć najgorsze było dopiero przede mną.

Bo przecież nic nie trwa wiecznie, a już na pewno nie spokój.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro