32.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wszyscy wysiedli z samolotu, tak jak zwykle bywało w ostatnim czasie w kompletnej ciszy. Od ostatniej kłótni Minhyuk nie odezwał się do Yuri nawet słowem, Yuri nie odezwała się do Changkyuna, a Changkyuna do żadnego z nich. Cała trójka jednak była niesamowicie zraniona przebywając koło siebie przez cały ten pozostały czas i udając że osoba obok nich nie istnieje i uczucia do niej znikły jak mydlane bańki. Żyli jak w przeklętnym trójkącie z którego tworzą się tylko nie przyjemne sytuacje. Tylko Changkyun i Yuri wiedzieli o tym, że tak naprawdę w tym trójkącie znajdowała się jeszcze jedna osoba - Yoona.

***

Dzień jak codzień. Udało mi się jakoś powrócić do rzeczywistości, z jedną zmianą - moja mama zmieniła się diametralnie nie tykając się alkoholu i codziennie odbierając mnie z pracy. Może moja praca znajdowała się po drugiej stronie ulicy naszej kamienicy ale nawet tak najmniejsze gesty sprawiały że każdego dnia byłam spokojniejsza o naszą przyszłość.

Siedziałam w pracy przyglądając się ludziom na zewnątrz. Jedyną rzeczą która zaprzątała mi głowę to fakt że moja siostra nie odezwała się ani słowem od czasu naszego ostatniego spotkania. Nie dała znać jak się miewa, czy spokojnie doleciała do Korei, czy układa jej się z Changkyunem. Chciałam wiedzieć tak wiele, ale najważniejszym pytaniem było dla mnie jak radzi sobie Minhyuk.

Nie mogłam przestać o nim myśleć, bolał mnie fakt że musiał zostać zraniony jeśli jego uczucia wobec mnie były szczere. Musiał zaufać komuś bardzo mocno by móc się przełamać i o tym powiedzieć, a jednak znowu się zawiódł. Te wszystkie myśli plątały mi się w głowie nie pozwalając mi trzeźwo myśleć.

- Po bardzo dużej i sukcesywnej trasie koncertowej Monsta X wraz z całym staffem powoli opuszczają stolicę Japonii - usłyszałam ledwo wystające radio zza sklepowej lady.

Podbiegłam bliżej i podgłośniłam, ale nic więcej na temat Monsty nie usłyszałam.

- A więc dopiero wylecieli? - szepnęłam do siebie.

W tym momencie nie wiedziałam co we mnie wstąpiło, rzuciłam sklepowym ubraniem i wyszlam ze sklepu zamykając zamek. Stanęłam przed nim oślepiona lekko słońcem i mimo że chciałam zrobić krok do przodu to jednak z drugiej strony nie potrafiłam tego zrobić.

- Nie możesz tam iść - szepnęłam do siebie po raz kolejny - zapomnij o nim i o tym wszystkim - cały czas do siebie mówiłam zwracając na siebie wzrok przechodniów - nie możesz Yoona, nie możesz - krzyknęłam zostawiając sklep w tyle i wbiegając do autobusu lotniskowego który właśnie zajechał na przystanek.

Nie było już za bardzo odwrotu. A raczej nie chciałam by był, chciałam powiedzieć mu prawdę, mimo świadomości że zrujnuje to życie mojej siostry. Przez ostatnie lata dałam się przez nią tłamsić, dawałam się poniżać, dawałam się wykorzystywać, by potem zostać wyrzuconym jak szmata. To był moment w którym chciałam nie tyle co zemścić się za te lata, a powstrzymać ją przed upodleniem kolejnych osób. Jednej osoby. Minhyuka. Chłopaka którego pokochałam na tyle, by sprzeciwić się własnej siostrze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro