4.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Na co ja się zgodziłam? – szepnęłam do siebie stojąc na lotnisku i patrząc jak kolejny samolot odlatuje.

Z każdą kolejną minutą stres zjadał mnie jeszcze bardziej. Nie wiedziałam czy sobie poradzę z tym wszystkim z czym przyjdzie mi się zmierzyć. Zostałam trochę postawiona przed faktem dokonanym, Yuri załatwiła wszystko jeszcze przed zapytaniem mnie tak naprawdę o zdanie na ten temat. Mamę zawiozłyśmy do jednej z najlepszych klinik w Seulu w której na pewno się nią porządnie zajmą więc o to byłam całkowicie spokojna. A mojemu szefowi ze sklepu Yuri zapłaciła za moją nieobecność. Nie miałam czasu się nawet przygotować. Dwa dni minęły tak szybko, że nie byłam w stanie nawet nauczyć się czegokolwiek na temat wizażu i stylizacji. Dostałam instrukcję od siostry, których i tak nie rozumiałam. Ale musiałam temu podołać. To był czas w którym w końcu naprawiłyśmy w jakimś stopniu nasze relacje i nie chciałam ich znowu zniszczyć przez moją nieudolność radzenia sobie w życiu. Przecież zawsze tego chciałam, zawsze chciałam poznać jej życie, jak to jest, z czym to się je i jak to naprawdę wygląda. Chciałam przecież zmian, ale dopiero gdy ta zmiana nadeszła zrozumiałam, że to wszystko nie jest takie proste. Niby z Yuri byłyśmy bliźniaczkami, identycznymi, ale tak bardzo się różniłyśmy. Nie tylko przez styl ubioru, ale również wszystkim związanym ze swoją pracą i życiem. Jak miałam ją udawać przez ten cały czas? To będzie chyba najważniejszy egzamin w moim życiu.

- Yuri? – usłyszałam męski głos za swoimi plecami, ale na początku nie zareagowałam – Yuri? – poczułam dłoń na swoim ramieniu i dopiero do mnie dotarło, że będę wołana imieniem mojej siostry.

- Tak? – delikatnie odwróciłam się w stronę dochodzącego głosu – Tak, Yuri – uśmiechnęłam się delikatnie.

Przed sobą zobaczyłam wysokiego szczupłego mężczyznę w okularach. Od razu poznałam, że to manager, po zdjęciach które wcześniej Yuri mi pokazała.

- Wołam Cię i wołam – zaśmiał się – chodźmy bo spóźnimy się na samolot, chłopaki już czekają na pokładzie – ruszył przed siebie a ja przez chwilę stałam i zastanawiałam się co mam robić, aż w końcu ruszyłam za nim – co Ty zakochałaś się czy co? – wypalił idąc obok mnie.

- Słucham?

- Pracujemy parę lat, znam Cię naprawdę dobrze, nigdy nie widziałem Cię w sukience i makijażu – zaśmiał się – ale pasuje Ci, dobrze wyglądasz – puścił do mnie oko, a na moich policzkach pojawiły się rumieńce.

Musiałam się ogarnąć. Nie mogłam się tak zachowywać. Sam fakt tego, że nie ubrałam się jak typowa Yuri mógł dać im podejrzenia, że coś jest nie tak. Ale nie potrafiłam się ubierać jak ona, nie potrafiłam nie podkreślić sobie rzęs i ust i nie rozpuścić włosów. Yuri przymknęła na to oko, bo nie chciała mi odbierać całkowitej wolności bycia sobą. Ale jeśli chodzi o zachowanie musiałam się bardziej postarać. Nie mogłam być nieśmiałą, niewinną dziewczyną, bo moja siostra bliźniaczka do takich nie należała. Była zawsze pewna siebie, zawsze dążąca do celu sobie wcześniej wyznaczonego, choćby po trupach, ale była przy tym też chamska i wredna. Całkowite przeciwieństwo mnie.

- Przegrałam zakład ze znajomymi, trzy tygodnie muszę tak się ubierać – wypuściłam głęboko powietrze udając niezadowolenie z takiej sytuacji – już się w tym męczę, a to dopiero pierwszy dzień.

- Ty zawsze masz pecha do zakładów, zawsze przegrywasz jak się zakładasz z Jooheonem i dalej się zakładasz, cała Yuri – zaśmiał się głaszcząc mnie po głowie.

Był naprawdę bardzo miły. Nie rozumiałam dlaczego Yuri tak na niego narzekała. Spotkanie z nim nie przyniosło takiego stresu jakiego oczekiwałam. Teraz czeka mnie coś gorszego. Spotkam się z idolami, z którymi Yuri spędziła parę lat, a ja dopiero pierwszy raz zobaczę ich w życiu. Nie wiem o nich wiele, jak mam  przejść przez to i udawać, że znamy się naprawdę długo? Jedyne co wiedziałam to tyle, że Yuri zawsze najbardziej trzyma się z Jooheonem, Kihyunem, Changkyunem i Wonho, a z resztą słabiej.

Przez moją głowę przez całą drogę do samolotu przebiegały tysiące myśli, od myśli jak się zachować do próby przypomnienia sobie na co moja siostra kazała mi zwrócić uwagę najbardziej.

Doszliśmy na pas startowy, gdzie stał już podstawiony mały samolot. Manager przepuścił mnie pierwszą, a ja pewnym krokiem weszłam do środka, choć w sobie panikowałam jak nigdy. Weszłam głębiej do samolotu i zobaczyłam siedmiu chłopaków porozsadzanych każdy w innym fotelu patrzących w telefony. Nawet nie zwrócili uwagę na to że weszłam do środka, totalna olewka.

- Hej! A jakieś dzień dobry, albo pocałuj mnie w dupę? – podniosłam głos zachowując się przy tym tak wulgarnie jak to zawsze robiła moja siostra.

- Cześć Yuri – usłyszałam jakieś ciche pomrukiwania z ich strony.

Przewróciłam oczyma i ruszyłam przed siebie, szukając miejsca gdzieś daleko od nich. Wsadziłam walizkę do szafki i chciałam usiąść, ale zobaczyłam że cała siódemka siedzi z twarzami odwróconymi w moją stronę przeszywając całą mnie wzrokiem. Uspokój się Yoona – pomyślałam sobie.

- Na co się tak gapicie? Tam jest kierunek jazdy! – pokazałam palcem na przód samolotu i od razu odwrócili się w tamtą stronę.

Usiadłam nakrywając się jakimś kocem i założyłam sobie słuchawki na uszy. Dopiero się zaczęło a ja już miałam dość udawania kimś kim nie byłam.

***

Jooheon kątem oka zauważył nagie długie nogi, jego wzrok od razu się na nie zwrócił. Zobaczył że reszta chłopaków również to zauważyła. Wszyscy jednym ruchem podnieśli wzrok i zobaczyli Yuri. Nie wierzyli, w to co widzą. Zawsze ubrana w oversizowe ciuchy, zawsze w związanych włosach, zawsze z czapką i w okularach Yuri teraz przeszła koło nich w sukience, w rozpuszczonych włosach i z torebką. To nie mogła być ich stylistka, mimo że wyglądała jak ona. Po prostu ta sytuacja do nich nie docierała. Odprowadzili ją wzrokiem, widzieli jak wkłada walizkę do schowka a sukienka bardziej się uniosła, ujawniając jeszcze bardziej jej szczupłe uda.

- To Yuri? – zapytał Wonho nie spuszczając z niej wzroku.

- Co się z nią stało? – dopowiedział Jooheon – wygląda jakoś ładnie, jak dziewczyna.

Dziewczyna odwróciła się w ich stronę zauważając ich chamskie wpatrywanie się w nią.

- Na co się tak gapicie? Tam jest kierunek jazdy! – pokazała palcem w stronę kokpitu, a chłopcy od razu się tam odwrócili.

Znali ją tak długo, a nie byli świadomi że jest tak ładną kobietą. Byli zauroczeni jej nowym wyglądem. Co chwilę ukradkiem spoglądali na tył samolotu, ale nie mogli jej dostrzec za kocem. Każdy z nich kombinował co zrobić by móc znowu jej się przyjrzeć.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro