Rozdział I

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Ink*

Byłem teraz w miejscu które mogę nazwać domem? Chyba tak. Mimo to wszystko inni mnie wykluczyli że społeczeństwa...znowu. Ale mimo wszystko udało mi się zdobyć dwójkę przyjaciół,  Dream'a i BlueBerry'ego.

Postanowiłem się z nimi spotkać w parku. Ale nie przyszli bo okazało się, że mają zebranie rady...a ja na nich czekałem tam jak głupi.

Siedząc w tym parku coś mi cały czas nie pasowało. Wiało zbyt mocno jak na miejsce znajdujące się w środku gęstwiny drzew, które nie powinny przepuszczać, aż tyle wiatru. Postanowiłem sprawdzić o co chodziło z tym wiatrem, który niemal zataczał kółka. Może bariera między dwoma realiami się przerwała!? Pod biegłem w tamtą stronę. Bariera była otwarta. Niepewnie podszedłem tam. Usłyszałem krzyk, ale bardziej radości niż strachu. Bariera składała się z czynników wywołujących lekki, zimny wiatr. Po drugiej stronie bariery znajduje się gorący, suchy wiatr. Te te dwa wiatry stworzyły jeden wir na którym szykowała jakaś postać. TO DEMON!!
Jaki prawem on tu przebywa!?
Wyjąłem pędzel i podszedłem do niego.  Szybko mnie spostrzegł, ale się tylko mi przyglądał.
-C-Co ty tu robisz!?-krzyknałem.
Szybko poleciał do mnie i stanął przedemną. Był o wiele wyższy ode mnie.
-Relaksuje się. Czego odemnie chcesz aniołku?
-Eeeee...
-?¿
-Żebyś odszedł na swoją stronę?-spytałem jak głupi.
-HAHAHAHAHA!¡ Że co¿
-...-zacząłem się wycofywać.
-Tak, właściwie to kim ty w ogóle jesteś, że od tak podeszłeś do bramy? Zwykle stworzenia twojego pokroju trzymają się z daleka od tego miejsca.
-nie jestem taki jak oni...-powiedziałem do siebie.
-Okej ciekawe ale, nie wnikam.-powiedział.
On to słyszał!?
-Tak, i twoje myśli też...
-H-HEY! NIE POZWALAJ SOBIE NA ZA WIELE!!
-Ooo! Tęczowa królewna się wkurwiła?¿
-...
-...Nieważne. Poprostu możesz sobie stąd iść? Bo trochę twoja obecność mnie irytuje...-wyglądał na lekko zdenerwowanego.
-JASNE!! Hehe...znikam!-od biegłem z tamtąd i wróciłem do "domu". Po drodze wpadłem do sklepu.
Miałem nadzieję nie spotkać pewnych potworów, ale mam takie szczęście od dupy strony, że...no poprostu spotkać ich musiałem.
-Hey! Demonie!-zignorowała ich. Przecież jestem aniołem...nie demonem. Momentalnie to słowo przypomniało mi co mi się przytrafiło przy barierze.
-Dlaczego mnie tak nazywacie?-spytałem by ich podejść i się o nich czegoś dowiedzieć.
-Pff proste! Demony zabijają bez skrupułów innych a zwłaszcza aniołów! Jak ty samego siebie bo nim byłeś! Ha!-odbiegli uśmiani.
-to dlaczego on mnie nie zabił?-zapytałem sam siebie szeptem.

****************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro