,,początki konspiracji"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Była północ gdy Stefan uciekł z domu babci. Gdzieniegdzie w ciemności było widać światła bijące z domów, latarni i przejazdów oraz obozów patroli. Stefan jak się można łatwo domyśleć nie chciał natrafić na Niemców, więc starał się być cicho i w tym mrozie iść do celu. Do Krakowa miał około piętnastu kilometrów, dodatkowo musiał iść w zimnicy. Nie ukrywał przed sobą że się bał, dlatego jedną ręką ciągle trzymał pistolet. Ta noc była ciężka. Szedł szosą by uniknąć skręcenia kostki, gdyż kątem oka było widać nierówną powierzchnię.
Stefan usłyszał dźwięk, można to powiedzieć ryk, który podobnie jak oślepiajace światło zbliżał się do niego. ,,To pewnie Niemcy" pomyślał chłopak po czym wbiegł do lasu i rzucił się na ziemię z nadzieją że patrol go nie zauważy. Okazało się że Niemcy zatrzymali się nieopodal niego, mieli sprzęt i latarki, było ich dwóch. Pomyślał że ma dobrą okazję na zaopatrzenie się, ale wiedział że Rzeszowcy wiedząc o ataku będą się mścili na ludności, odpuścił więc. Hitlerowcy zatrzymali się przy drodze i rozmawiali paląc papierosy. Jeden z nich wyciągnął dziwną torebkę i powiedział:
-Sehst Du was Ich habe?¹ -odparł Niemiec z torebeczką- Will du?²
Okazało się że były to narkotyki które dał im przełożony. Armie Hitlerowskie często korzystały z substancji psychoaktywnych, można powiedzieć że nawet dodawały im odwagi.
-Ich will nicht³ -odpowiedział drugi
-Das kannst du halten wie ein Dachdecker⁴ -powiedział ten z narkotykami- Ich wolle gern.⁴
Stefan wyciągnął nóż z kieszeni. Odwróćił ich uwagę szeleszcząc, łamiąc patyki i głośno tupając, potem szybko uciekł. Zaskoczeni Niemcy podeszli z wyciągniętą bronią pod krzak, ale Stefana już tam nie było. Był on za samochodem, wziął latarkę i jedną kanapkę, po czym przebił opony i uciekł w las.
Po godzinie, czyli o pierwszej trzydzieści, zjadł kanapkę i usiadł na leżącym pniu. Pomyślał o tym że idąc na wojnę pewnie na niej zginie, przemyślał także przyszłość. Wyciągnął medalion który znalazł w lesie i patrzył na niego. Był zmęczony ale nie mógł iść spać, wiedział że żołnierze nadal krążą. Rozpalił szybko ognisko ogrzał się, po czasie dziesięciu w przybliżeniu minut zgasił je i zniszczył żeby nie zostawić śladów. Biegł teraz najszybciej jak potrafił albowiem światło i dym zwróciły uwagę wroga. Był przy stoku. Widział że wcześniej przez niego zsabotowana dwójka przyszła pod wcześniejsze palenisko. Wehrmachtowcy rozglądali się na około, a Stefan nie widząc innego wyjścia zjechał, bardziej przeturlał się ze stoku. Zabolało go to nieco, ale szedł dalej. Zostało mu około sześciu kilometrów. Szedł wytrwale kolejne kilometry. Po dwóch kilometrach napotkał kolejny patrol, tym razem mieli tam obóz. Stefan miał świadomość że gdy podejdzie bliżej to go złapią, a pójść na około będzie ciężko, lub po prostu doda sobie kolejnych kilometrów, postanowił więc pójść... środkiem. W obozie była roztawiona wieża snajperska, kilka namiotów i pozycji do strzelania, parę płotków, beczki z paliwem na wypadek gdyby trzeba było zatankować przjeżdżające samochody towarzyszy oraz ogniska. Pierwszym celem młodego Polaka była wieża. Upewnił się że nikt go nie widzi i po cichu wspiął się na górę. Uderzył snajpera tak, by stracił przytomność i przy okazji nie pamiętał co się wydarzyło. Ustawił żołnierza w pozycji jakby zasnął, wziął jego lornetkę oraz pustą butelkę po alkoholu jak czuł po zapachu i rozejrzał się do okoła. Pomyślał chwilę i wpadł na szalony pomysł. Wyjął z kieszeni nóż i podszedł pod beczki z benzyną, które były prawie pod konstrukcją. Narobił trochę hałasu ale przedziurawił jedną z nich. Wnet prędko wszedł na poprzednią pozycję i ukrył się za ścianką. Ujrzał że kilku Niemców rozgląda się wokół beczek. Wtedy on zszedł, wziął jakiś patyk leżący na ziemi i skorzystał z nieobecności wrogów. Patyk ustawił na ognisku w poprzek, by jedną końcówką dotykał ognia a drugą ziemi. Czekał aż patyk się spali a żołnierze wrócą do dawnych pozycji, sam chowając się. Beczki już nie były kryte, przedostał się do nich biegnąc na kucaka, potem do pustej butelki nalał benzyny, następnie pobiegł tą samą drogą pod wcześniejszą kryjówkę. Stamtąd otworzył butelkę i rzucił ną w patyk, który wcześniej ustawił. Wszystko szybko się podpaliło zwracając szczególną uwagę hitlerowców. Stojący obok ogniska strażnik zapalił się gdy ognisko nagle wybuchło ogniem, a sam podpalony patyk służył temu, by żołnierze przyglądający się zjawisku gdy ujrzą tryskający ogniem wystający obiekt, zaczęli się zastanawiać i oglądać miejsce zdarzenia stojąc tyłem do Stefana, oraz by benzyna nie podpaliła się od razu. On skorzystał z okazji i pobiegł najszybciej jak mógł. Był z siebie dumny- przeszedł przez obóz nie tracąc na czasie, wywołał tam zamieszanie, zdobył parę nowych rzeczy i wszystko mu się udało. Z daleka zobaczył miasto. Gdzieniegdzie świeciło się światło bijące z mieszkań. Uradowany patriota widział już miejsce docelowe. Około drugiej trzydzieści był już pod miastem. Pomimo tego poszedł jeszcze za miasto, do lasu, żeby usnąć. Schował się i zasnął...
Ranem słyszał tętniące życiem miasto pod okupacją. Wiadomo że takie życie nie było łatwe ale ludzie sobie jakoś radzili. Stefan wszedł do miasta. Dziewiętnastolatek wiedział że musi tu być ktoś kto podziela jego patriotyczne poglądy. Poszedł na plac główny i się rozglądał i szukał. Był głodny dlatego podszedł do jakiegoś stoiska na targu i kupił sobie coś do jedzenia. Zostało mu jeszcze trochę pieniędzy, więc miał w razie czego fundusze. Poszedł i usiadł na ławce, rozglądając się wokół. Zobaczył Niemców. Kontrolowali miasto i ludzi. Po ciężkiej nocy nie chciał im podpaść. Lecz w tamtej chwili zobaczył także jakiegoś mężczyznę, pewnie w okolicach dwudziestu dwóch lub trzech lat. Wszedł on do jakiejś uliczki, zaciekawiony Stefan poszedł za nim. Cicho przyglądał się jego działaniom, widział w jego oczach żal i nienawiść do Rzeszy. Spotkał się on tam z drugim chłopakiem w zapewne podobnym wieku. Przekazywali oni sobie różne rzeczy i informacje. Po chwili szli razem wzdłuż uliczki. Stefan poszedł za nimi.
-Czekajcie! -poprosił Stefan.
Przestraszeni wykryciem chłopcy zaczęli uciekać, Stefan za nimi.
-Proszę, czekajcie!
Wtem w Polakach się coś otworzyło.
-Kim jesteś? Twoja godność?
-Stefan, Wykiński, Jestem Polakiem, patriotą i na wojnę uciekłem.
Dwudziestolatkowie chwilę się na siebie popatrzyli i omówili po cichu sprawę. Wtedy Stefan pokazał im medalion z orłem.
-Idziesz z nami -odrzekli Polacy.
Po chwili marszu dotarli do placówki, weszli do niej potem zeszli do piwnicy. Tam było dużo więcej osób w tym wieku.
-poruczniku, to jest Stefan. Pokazał nam że Polakiem jest co walczyć chce.
- Ja się nim zajmę -odpowiedział porucznik Władysław- opowiedz o sobie.
- Jestem Stefan Wykiński, Polak, patriota i na wojnę idę! Jestem z Warszawy i..
-Chwila, skąd się tu z Warszawy wziąłeś?
-Z rodziną przed wojną uciekłem, ale nie dla mnie takie uciekanie i siedzenie na dupie kiedy oni wszyscy walczą. Do babci przyszliśmy mieszkać, piętnaście kilometrów stąd i w nocy uciekłem.
-Udało Ci się dostać w jedną noc, przy wszystkich patrolach tutaj?
- To ja już opowiadam jak było...
Po tym wszyscy się zebrali by posłuchać o nowym, opowiedział o przygodzie w tartaku i o ucieczce do Krakowa.
-Dzielny młodzieniec z Ciebie, ile lat masz? -zapytał porucznik
-Dziewietnaście, i pół! -odpowiedział Stefan
- Witaj w Krakowskim Ruchu Oporu -powiedział Antek, jeden z konspiratorów- oto twoje początki konspiracji.
- To co mam robić? -zapytał z ochotą Stefan.

Hejka i witajcie, to kolejną część mojego opowiadania, mam nadzieję że się wam podoba. Tutaj kolejne tłumaczenie Niemieckiego:
1. Widzisz co mam?
2. Chcesz?
3. Nie chcę.
4. Jak sobie chcesz.
5. Ja chętnie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro