,,Ten który się walczyć nie boi"

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po nieszczęśliwym nowym roku, nastrój nie poprawiał się, a ludzie coraz bardziej tracili nadzieję że niedługo koszmar się skończy. Polska trafiła pod okupację, ale nie Polskość, która w naszym bohaterze naradzała się coraz bardziej.
Była końcówka stycznia a Stefan coraz częściej myślał ,,A jakbym teraz poszedł? Poszedł i zawalczył? Jak dziadek, pradziadek i ojciec? Walczył bym dla czegoś co kocham, i dla tych których kocham". Pod wieczór Stefan napalił w kominie żeby chociaż trochę ciepła uderzało do rodziny w te mroźne dni roku. Następnego świtu, około godziny piątej, Jadwiga z najstarszym synem poszła prędko do kurnika. Było tam łącznie siedemnaście jajek, z czego pięć wzięli na śniadanie, cztery zakopali w ogródku, a resztę musieli oddać przejeżdżajacym od jesieni patrolom z Generalnego Gubernatorstwa. Obudzili wszystkich i szybko rozbili jajka na patelnię, dopóki Niemcy w ramach złośliwości i wrogiej natury nie zaczęli na nowo pękać ludzi. Zjedli po jajku z kromką chleba i jedną szklanką mleka, bo większość musieli oddać właśnie Niemcom. Część zakopywali by mieć zapasy i nie musieć ich oddawać, ryzykując przy tym wiele. Robiąc tak musieli uważać na wszystkich, bo każdy się bał i mógł wydać Rzeszowcom sąsiadów. Takie chowanie było poważnym przestępstwem, a rodzina robiła to raz na trzy lub cztery dni by uniknąć zagrożenia. Stefan był dobry z matematyki i miał smykałkę do rachunkowości dlatego nie było problemu gdyby patrolom coś nie pasowało.
Po śniadaniu trzeba było nakarmić zwierzęta, narąbać drewna, odśnieżyć w niektórych miejscach i pójść do niedaleko zamieszkałego farmera, ubić targu. Dzisiaj Stefan miał ogromną chęć porozmawiać z matką o jego przemyśleniach, choć częściowo znał odpowiedź. Szybko nakarmił krowy, kury i nawet owce sąsiada by dostać trochę pieniędzy. Dostał 5 złotych, a było to całkiem dużo jakby na to nie patrzeć. Po nakarmieniu trzech krów, z dwudziestu kur i niezliczonej liczby owiec, uradowany funduszami Stefan wziął się za rąbanie drzewa. Nagle usłyszał wrzask. Zdekoncentrowany przypadkowo zranił się siekierą, ale bolało go co innego, mianowicie psychika. Dźwięk przypominał te na dworcu i w drodze na wieś, gdy ludzie wrzeszczeli z bólu. Z obolałą nogą podszedł do miejsca skąd dochodził dźwięk, około osiemset metrów od domu babci. Zaciekawiony przeszedł tam szybko.
Gdy był już na miejscu, zobaczył tartak w małej kotlinie. Był wyżej niż owy tartak, dlatego widział wszystko lekko z góry. Zobaczył trzech pracowników, tyle samo Niemców, i jednego mężczyznę. Po przysłuchiwaniu się rozmowom, a bardziej błaganiu o litość, bronieniu się i wydawaniu wyroków, okazało się że krzyk wydawał jeden z pracowników który był torturowany. Ponad to dowiedział się że tajemniczy mężczyzna to zdrajca, który wydawał ludzi z pobliskich wiosk.
-Albo zrobisz swoim kolegom szubienicę, albo zginiesz pierwszy, a potem zginą oni -przetłumaczył słowa jednego z żołnierzy zdrajca - to jak będzie?
-Śmierci Ci życzę plugawy sprzedawco rodaków! -powiedział jeden z pracowników i splunął pod nogi żołnierzy i mężczyzny, po czym dostał w brzuch pałką -arghh, nic takiego nie zrobię, oni umrą ze mną duchem prawdziwej Polskości!
-W takim razie załatwię wam kilka kulek -odpowiedział zdrajca- sie sterben gern.¹
-Komm Hier! ²-krzyknął Niemiec do krwawiącego pracownika, po czym wyjął pistolet i wycelował mu w głowę.
-Sterb!³ -krzyknął drugi Rzeszowiec.
Pracownik już nie żył, został zastrzelony. Przerażony widokiem Stefan pomyślał że mężczyzna może wydać jeszcze jego rodzinę, pomyślał także o niepewnym losie pozostałych dwóch skazańców.
-Nächster!⁴ -szyderczo powiedział jeden z Niemców- Ich spricht Nächster!⁵
Jeden z Rzeszowców złapał i szarpnął jeńca w swoją stronę. Stefan widząc to myślał że ma koszmar. Jego uczucia patriotyczne i miłość do Polski i Polaków znowu narosła. Bez namysłu wziął kamień i rzucił w jednego z Niemców, stracił on przytomność. Żołnierze widząc to krzyknęli rzucając się w pogoń za bohaterem:
-Scheiße! Halt, Halt!⁶
Stefan był nie tylko inteligentny i honorowy, ale także wysportowany. Nie brakowało mu młodzieńczego wigoru połączonego z tym patriotycznym. Miał o tyle przewagę że Hitlerowcy musieli wyjść z tartaku. Niestety upadł gdyż nadal bolała go noga po urazie z siekierą, lecz biegł dzielnie. Zostawiał za sobą ślady krwi gdy się czołgał, a gdy to zauważył zaczął je mieszać ze zwykłym śniegiem. Skoro był już w lesie to pomyślał że może gdy wejdzie na drzewo to go nie znajdą. Tak też zrobił i podziałało. Teraz się otrząsnął i pozbierał myśli- właśnie skazał ludzi z pobliskich wsi na egzekucję. Musiał pozbyć się zarówno żołnierzy jak i zdrajcy. Dwóch pozostałych żołnierzy się rozdzieliło by szybciej znaleźć buntownika. Widząc to Stefan zauważył okazję do ataku. Powoli zszedł z drzewa i wziął kamień. Żołnierz Wehrmachtu który był w pobliżu jego zaczął przeszukiwać puste nory i powalone pnie, nachylił się i poczuł mocne uderzenie w tył głowy, pół przytomny przewrócił się i złapał za broń, lecz Stefan szybszym ruchem zadał mu kilka ciosów i zaczął go dusić. Zabrał mu nóż i pistolet, a dla pewności dźgnął go także w klatkę piersiową. Poszedł szukać drugiego. Znalazł go nieopodal bo gdzieś około sześćdziesiąt metrów z miejsca zabicia Niemca. Podszedł do niego i dźgnął go od tyłu nożem. Obydwu Niemców ukrył w lesie by patrole ich nie znaleźli, poszedł do tartaku gdzie spotkał przytomnego już Hitlerowca i mężczyznę wraz ze skazańcami. Zdrajca próbował pomóc podnieść się zranionemu Naziście. Wtem Stefan zadziałał. Rzucił drobnymi kamykami prawie obok tchórzliwego jak się okazuje mężczyzny a ten pomyślał że idzie ,,ten który się walczyć nie boi", po czym się schował zostawiając rannego Niemca.
-Feigling! Verräter!⁷ -krzyczał obolały Niemiec.
Stefan oczywiście wiedział gdzie poszedł tchórz i udusił go mówiąc po cichu prosto do ucha wyrok śmierci. Gdy upewnił się że ten już nie żyje, załadował broń i podszedł do leżącego żołnierza. Powiedział mu że Jest Polakiem a wróg mu nie straszny, po czym przyłożył mu załadowany pistolet do głowy i triumfalnie strzelił.
-Kim ty jesteś młodzieńcze? -zapytał pracownik tartaku.
-Brać przykład powinniśmy, nie boi się i wyraźny opór stawia, rodaków ratuje.
-Jestem Polakiem, Jestem Stefan Wykiński, Jestem Patriotą -odpowiedział dumnie bohater, po czym wrócił do domu rąbać drewno.

Wyczerpany zobaczył że Bolek i Elą odśnieżają podwórko za co im serdecznie podziękował. Wszedł na chwilę do domu zdyszany.
-Rany Boskie co Ci się stało Stefek? -zareagowała babcia.
-Jezu kochany coś Ty sobie zrobił? -powiedziała matka która dopiero przyszła do kuchni która była przy wejściu.
-Później wam opowiem, daj babciu te rzeczy co sprzedać mam i się napić muszę.
Po chwili wziął parę artykułów spożywczych i trochę pieniędzy i poszedł.
Po ponad dziesięciominutowym przedstawianiu propozycji zmęczony Stefan powiedział:
-Dam panu te dziewięć jajek, kapustę i kilka sztuk chleba za te mięso, mleko, ziemniaki i marchewki.
-Niech już Ci bądźta -odparł farmer- byle by się Niemcy nie dowiedzieli.
Po dokonaniu transakcji Stefan udał się do domu z chęcią rozmowy z matką.

Hej! Mam nadzieję że wam się podobało, następna część będzie krótsza i postaram się ją wstawić jeszcze dziś. Tutaj wyjaśnienia sformułowań po niemiecku:
1. Chętnie umrą
2. Chodź tu!
3. Umieraj!
4. Kolejny!
5. Powiedziałem kolejny!
6. Cholera! Stój, stój!
7. Tchórz! Zdrajca!
Czekajcie na kolejny rozdział hihi

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro