Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Robert Biedroń

Lubiłem chemię, ale nie taką. Te wszystkie reakcje.. związki.. pierwiastki, to było za dużo. Przecież i tak już nie pamiętam większości z poprzednich lat. Tym razem nie będzie inaczej. Zapamiętam to na góra tydzień, a później ucieknie mi z głowy. Dobre tyle, że z panem Krukiem mieliśmy do wykonania jedynie karty pracy, bo odchodził mi jego przedmiot, jeśli chodzi o uczenie się na sprawdziany.

- No to chyba będzie trzeba użyć telefonu.. - westchnął ciężko Bosak i sięgnął do kieszeni spodni po telefon. Jednak musiał go schować, bo nauczyciel podszedł do niego - Coś nie tak proszę pana?

- Rozumiem, że twój kolega z ławki jest bardzo atrakcyjny.. ale nie musisz sobie do niego walić w trakcie moich zajęć. - na jego słowa niektórzy się zaśmiali.

- Będzie mi trudno się powstrzymać, ale będę trzymać rączki przy sobie. - uśmiechnął się wrednie Krzysiek, a salę po raz pierwszy w życiu owiała martwa cisza.

Krzysiek zerknął na mnie, a ja aż upuściłem długopis próbując przetrawić co się tak właściwie stało. Nauczyciel jedynie powiedział coś pod nosem i poszedł dalej się kręcić po klasie. Otrząsnąłem się z szoku dopiero, kiedy oberwałem zwiniętą kulką papieru w głowę. Gdyby się to nie stało, to raczej dalej bym siedział jak taki debil.

Nie wiedziałem czy powiniennem ją rozwijać, ale ciekawość wygrała. Znajdowały się na niej odpowiedzi na conajmniej pół strony pierwszej. Byłem miło zaskoczony widząc od kogo dostaliśmy wiadomość. Nie uważałem, że Rafał jest aż taki mądry. W sumie nie myślałem też, że jest głupi. Po prostu rzadko, kiedy dzielił się wiedzą.

- Jak on to zrobił tak szybko? - spytałem samego siebie.

- Może ma taki mały komputer w głowie i on mu wszystko mówi, tylko zazwyczaj przegrzewa mu się płyta główna. - zażartował.

Pytałem serio, ale taka odpowiedź też była wystarczająca.

- Może po prostu zaproś go na kawę, jak masz zamiar tak klepać tym językiem? - odezwał się nauczyciel znów do nas podchodząc.

- Skąd pan wie, że tego nie zrobiłem? - spytał śmiejąc się.

- Robert, zgodziłeś się pójść z tym tutaj?

- Tak, pewnie. - odpowiedziałem znów nieco zszokowany.

Czułem się jakbym zasnął i obudził dopiero kilka lat później. Co się tutaj do cholery działo? Ominęło mnie coś ważnego? - bo takie właśnie odnosiłem wrażenie.

- To do kawki dorzucę wam prezentację do zrobienia. Tamtym dałem to.. - zerknął do książki, a po chwili ją zamknął - Wy dostaniecie alkohole. Wszystko co jest ważne, czyli wiadomo: wzory sumaryczne, reakcje, zastosowanie.

- Zastosowanie alkohol ma takie, żeby używać go do celów rozrywkowych. - odparł Bosak.

- Napisz tak to cię laczkiem strzelę! - ochrzanił go pan Kruk - Tylko jedno ci w głowie! Najchętniej nawet byś teraz wyjął browara co?

- Może. - wzruszył ramionami - Chociaż lepsze byłoby wino albo szampan, jeśli mówimy o napojach niskoprocentowych.. a jeśli o wysokoprocentowych to..

- Wystarczy Krzysztof, jeszcze przez ciebie dostanę depresji. - przerwał mu nauczyciel i poszedł do Rafała i Andrzeja - A wy co? Na stypie jesteście czy bawicie się w niemowy?

- Jesteśmy skupieni na przydzielonym nam zadaniu. - usłyszałem głos Trzaskowskiego.

- A ty co Andrzejek? Listy miłosne piszesz na tym telefonie? Dla kolegi z ławki mógłbyś coś ładnego napisać.

Chyba Rafał nie chciałby dostać „czegoś ładnie napisanego" od Andrzeja, bo wątpię, by było to coś miłego. Poza tym, popisał się „Przygodami Trzaska" i tyle w zupełności wystarczyło.

- Jest następny w kolejce. - burknął Duda.

- Mogę zobaczyć?

- Chyba cię na cipę jebło człowieku. - wymsknęło mu się.

Myślałem, że po prostu padnę. Bosak ledwo powstrzymał się od śmiechu tak samo jak i ja. Gdyby on wybuchł, ja też bym raczej już nie wytrzymał. Reszta klasy raczej się wyłączyła i to dlatego nie usłyszała jakże złotej wypowiedzi Andrzeja Dudy. Chyba ktoś powinien stworzyć taką księgę i w niej zapisywać takie tego typu zdania. Mogłoby być całkiem zabawnie..

- To trzeba było powiedzieć, że chcesz ze mną przejść na „ty", a nie! Mów mi Błażej. - odparł pan Kruk.

- Spoko masz imię Błażej. - skomentował.

- Dzięki i wzajemnie Andrzej.

Czy tylko ze mną jest coś nie tak i tylko ja uważam, że granice pomiędzy uczniem, a nauczycielem nigdy nie powinny zostać przekroczone? Jednak dzięki tej dziwnej sytuacji, dowiedziałem się jak ma na imię mój nauczyciel chemii.

Do dziś pamiętam jak opowiadał nam, że miał kiedyś kanał o nazwie Lil Kruk na YouTube. Nigdy go nie wyszukiwałem z czego byłem zadowolony, bo nie chciałem słuchać jego rapu, który ponoć brzmiał jak jakieś miauczenie. Nie lubiłem tego gatunku muzycznego, więc też nie mogłem go oceniać, bo się na nim po prostu nie znałem.

- Spotkamy się u ciebie? - spytał nagle Bosak.

Trochę zaskoczył mnie tym pytaniem, ale przypomniało mi się, że przecież prezentacja sama się nie zrobi.

- Jasne. - zgodziłem się - Kiedy ci pasuje?

- Może być i nawet jutro.

Już się bałem, że powie coś o dzisiejszym dniu. Miałem mały nieporządek i wypadałoby go uprzątnąć zanim kogokolwiek do niego zaproszę. Trzymałem czystość tak długo jak tylko mogłem, bo często odwiedzał mnie Krzysiek, ale się to zmieniło. Ostatnio bardzo mało z sobą rozmawialiśmy, chociaż starałem się go zaczepiać na wszelkie możliwe sposoby. Jednak widząc, że to na niego nie działa - dawałem sobie spokój.. może jego właśnie potrzebował?

- O której?

- Jutro kończę szybciej, więc wrócę do domu i poczekam aż ty się ogarniesz. - powiedział - Mam małą prośbę, mógłbyś mi podać swój numer telefonu? Limit internetu mi się wyczerpał.

Podał mi swoją komórkę, a ja wystukałem na klawiaturze dziewięciocyfrową liczbę. Już normalnie widziałem reakcję swojego chłopaka jak mu o tym powiem.. zapewne będzie to przeżywać jak mrówka okres, a przecież nie było powodów do tego. To było zwykle spotkanie, żeby zrobić prezentację i tyle. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że nie robię nic złego. Przecież Bosak jest tylko moim kolegą z klasy.. a przynajmniej miałem taką nadzieję.

Fajnie mi się z nim spędzało czas, ale nie wiedziałem czy to dobrze czy źle. W końcu ostatnio rozmawialiśmy z sobą więcej niż przez te wszystkie lata. Żałuję trochę też, że nie mogliśmy nadrobić tego co straciliśmy. Kto wie.. może będzie nam to dane?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro