Rozdział 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Krzysztof Bosak

Dzisiaj na szczęście Kowalska odpuściła sobie prace w zespołach i dała nam zestaw przykładowych zadań na jakie możemy trafić na maturze. W pierwszej połowie się postarałem, ale drugą zrobiłem byle jak. Kiedy skończyłem, wyjąłem zeszyt z plecaka i zacząłem rysować jakieś pierdoły.

Tak właściwie to nawet nie wiedziałem jak mam zacząć rozmowę z Trzaskowskim. Przecież mógł uznać, że się wtrącam w nieswoje sprawy.. i miałby w tym trochę racji. W końcu westchnąłem ciężko kopiąc go w krzesło. Dopiero za którymś razem się odwrócił.

- Możesz przestać? - spytał lekko poddenerwowany.

- Długo jeszcze będziesz robić te zadania?

- A jakie to ma znaczenie?

- Chcę pogadać. Jak kolega z kolegą.

- Pogadać? - zdziwił się.

- Dokładnie, ale najpierw mam pytanie: jak to jest być zakochanym? - uśmiechnąłem się lekko.

- Krzysztof, Rafał. - usłyszeliśmy głos nauczycielki - Skończyliście już pisać, że rozmawiacie?

- Tak. - odpowiedziałem nawet nie myśląc.

- W takim razie oddajcie kartki i wyjdźcie na korytarz skoro omawiacie „coś ważnego" na moich zajęciach. - dodała.

Zawsze tak robiła, jak ktoś jej przeszkadzał podczas, kiedy reszta pisała sprawdzian albo inne pierdoły. W sumie to dobrze, bo można było pójść się przejść po szkole czy porobić coś innego.

Oboje bez słowa podnieśliśmy się z ławek i zrobiliśmy to o co nas poprosiła. Rafał oczywiście musiał dodać, że miał jeszcze dwa zadania do zrobienia, ale niekoniecznie mnie to wtedy obchodziło.

- O co ci chodzi? - usiadł na ławce - Czy tamto faktycznie było na serio? - na jego pytanie przytaknąłem - Ale po co ci to wiedzieć?

- Bo nigdy nie byłem zakochany i jestem ciekawy jak to jest. - przyznałem, a on spojrzał na mnie zaskoczony - No co? Chyba wiesz coś na ten temat, w końcu ty i Andrzej..

- Nie wiem co to jest. - przerwał mi.

Przez chwilę myślałem, że robi sobie ze mnie jaja. Uganiał się za nim, ale on nie wie co to jest. Hit tego roku szkolnego.

- To czemu się po prostu nie dowiesz? - spytałem głupio.

- Bo z nim się nie da tak „po prostu".

- A jednak do niego wzdychasz. - usiadłem tuż obok Rafała.

- Chyba jego trudny charakter mnie pociąga, nie wspominając o innych rzeczach.

Świetnie.. bardzo dużo mi to pomogło. Szkoda, że w dalszym ciągu nie potrafiłem wytłumaczyć - czy to co ja czułem w stosunku do tęczowego chłopca, to było zauroczenie, zakochanie, czy co oni tam jeszcze sobie wymyślili.

- Inne rzeczy? Czyli co?

- Lubię spędzać z nim czas. Chociaż nie ukrywam, że mało mi go daje.

- Postaw się w jego sytuacji. Przez całe swoje życie mówił, że geje i lesbijki to zło. Daj mu trochę czasu, żeby zrozumiał czy jest po „normalnej" stronie czy po stronie „ideologii".

- Dalej nie wiem dlaczego tak sądzi.

Jego chyba nikt nigdy nie rozumie, ale przecież to jest Andrzej Duda. On zawsze przeczy samemu sobie. Nie poznałem w swoim życiu jeszcze tak pokręconego człowieka jak on.

- Zapytaj go o to. - zaproponowałem - Ponoć kto pyta nie błądzi.

Chciałem powiedzieć coś jeszcze, ale zadzwonił dzwonek. Ten to ma wyczucie czasu.

- Krzysiek. Czy z tym zakochaniem chodziło o Roberta? - spytał, kiedy oboje wstaliśmy.

Nie mogłem przecież mu powiedzieć. Nie wiedziałem czy mogę. Może i Rafał wydawał się godny zaufania, ale niektórych rzeczy chyba lepiej nie ujawniać. Powinny zostać sekretem.

- Pomidor. - odpowiedziałem uśmiechając się i otworzyłem drzwi klasy.

*

Trzaskowski oczywiście nie odpuścił tak łatwo i cały czas próbował dostać odpowiedź na swoje pytanie, której nie miałem zamiaru mu dać. Nie mogłem potwierdzić ani zaprzeczyć, więc jedyne co słyszał to: „pomidor" - to chyba była najbezpieczniejsza opcja.

W końcu moje lekcje dobiegły końca, ale byłem jeszcze umówiony z Robertem, więc pojechałem do sklepu po paluszki słone i wróciłem z powrotem pod szkołę. Czekałem aż znów się coś wydarzy, ale na szczęście się na to nie zapowiadało.

Sprawdziłem przy okazji Spotted, ale o dziwo nie było nowego posta. Ostatnio spadła aktywność tej strony, więc to znaczyło, że wkrótce upadnie.. a przynajmniej miałem taką nadzieję.

Nareszcie zadzwonił przeze mnie wyczekiwany dzwonek, więc wyszedłem się na zewnątrz. Po chwili z budynku wyszedł Robert. Nie wyglądał jakby był w humorze, ale kiedy spojrzał w moją stronę - posłał mi lekki uśmiech.

- Nie spodziewałem się, że cię tutaj zobaczę. - powiedział podchodząc do mnie.

- To masz niespodziankę.

- Możemy po drodze wstąpić do sklepu? - spytał - Zjadłbym lody. Zawsze poprawiają mi humor.

Miałem o tyle łatwiej od Trzaska, że tęczowy chłopiec był otwarty i zdradzał małe co nieco o sobie. No, ale on przynajmniej miał już pewne rzeczy za sobą, a ja nawet nie wiedziałem jak się do czego zabrać.

- Pewnie. - zgodziłem się i otworzyłem mu drzwi, po czym wsiadł do środka - Nawet ci za nie zapłacę. - powiedziałem cicho, kierując się na miejsce kierowcy.

- Słyszałem to. - odezwał się, kiedy już usiadłem.

- Niezmiernie mnie to cieszy. - mruknąłem rozbawiony ruszając z miejsca.

*

W końcu dotarliśmy na miejsce i wtedy złapały mnie nerwy. Chyba nigdy wcześniej się tak nie stresowałem wtedy, kiedy stanąłem przed drzwiami jego mieszkania. Trochę się uspokoiłem widząc jak wyjmuje klucze do domu. To znaczyło, że będziemy sami.

- Czuj się jak u siebie. - powiedział, kiedy ściągnąłem buty.

No nie wiem czy byłby zadowolony gdybym opróżnił całą jego lodówkę..

- Nałożyć ci lodów? - spytał, a ja jedynie skinąłem głową w odpowiedzi.

Mieszkanie było małe, ale jednak większe od mojego. Wszystko było dopasowane pod względem kolorów. Głównie dominował szary, ale pojawiały się też białe elementy. W moim domu po prostu wszystko było, żeby być, bo nikomu nie chciało się dbać o wystrój.

W końcu przeszliśmy do jego pokoju. Usiadłem jednym na końcu łóżka. Robert położył na środku dwie miski z lodami, po czym usiadł na drugim końcu włączając laptopa.

- Jak ci minął dzień? - odezwałem się w końcu - Oprócz wiesz czego. - dodałem widząc jego minę.

- Unikam Krzyśka cały dzień. - wyznał odkładając urządzenie na bok - To było trochę trudne, bo mamy razem parę przedmiotów, ale ja po prostu nie wiem co robić.

- Dlaczego? - zdziwiłem się - Przecież to ja się z nim pobiłem. Ty nie miałeś z tym nic wspólnego.

Naprawdę nie wiem co mną wtedy kierowało, ale po prostu Śmiszek mnie zdenerwował. To była moja pierwsza w życiu „poważna" bójka, ale nie byłem z tego powodu dumny - tęczowy chłopiec jak widać też nie.

- Wiem o tym, ale dalej nie rozumiem co i jak.

- Niektórych rzeczy nie da się wytłumaczyć. - odparłem - Dlatego czasami lepiej jest wyłączyć myślenie.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tamtym wieczorze?

Dobrze wiedziałem o którym wieczorze mówił. Chodziło my o ten, kiedy odwiozłem go do domu, a po chwili Śmiszek wpakował mi się do samochodu. Uznałem, że mu tego nie powiem, bo mógłby uznać, że to zmyśliłem.

- Nie uwierzyłbyś. - odpowiedziałem.

- Nie miałbyś powodu, żeby kłamać.

- A twój chłopak powiedziałby, że to nieprawda i co wtedy?

- Jak mówiłem, że posty ze strony nie są prawdziwe to twierdził inaczej. Dlaczego miałbym mu wierzyć gdyby zaprzeczył, że czegoś nie zrobił?

W sumie to miałoby sens. Mógłbym oczywiście wykorzystać swoją szansę i zacząć go namawiać, żeby zakończył swój związek, ale nie byłem taki. To nie byłoby fair.

- Bo go kochasz.

- Zaczynam mieć co do tego wątpliwości. - powiedział cicho. Robert wziął miskę z lodami i zjadł jedną łyżeczkę.

- Dlaczego?

- Nie powinienem ci tego mówić. - zaśmiał się nerwowo - Mogłoby być trochę niezręcznie.

- Dawaj. - niczego nieświadomy zachęciłem go - Ten dzień nie może być gorszy.

Tęczowy chłopiec na chwilę spojrzał mi prosto w oczy, po czym przeniósł swój wzrok na ścianę przed nim. Czy to dziwne, że byłem równie zestresowany jak on?

- Między mną i Krzyśkiem nie układa się najlepiej. - odezwał się w końcu, a ja ugryzłem się w język, żeby nie powiedzieć, że to już wszyscy wiedzą - My zaczęliśmy spędzać ze sobą czas. Muszę przyznać, że bardzo cię polubiłem.. ale tak bardzo.. chyba rozumiesz w jaki sposób. - westchnął ciężko.

Zatkało mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Przyznać, że czuję (chyba) to samo? A może zostawić to bez odpowiedzi? Cholera, żadne rozwiązanie nie było dobre.

Dobra. Sam przecież powiedziałem, że ten dzień nie może być gorszy.. chociaż może.

- Ja też bardzo cię lubię, ale nie chcę komplikować twoich spraw ze Śmiszkiem. - przyznałem szczerze - Nie powinienem wchodzić pomiędzy waszą dwójkę.

- Niczego nie komplikujesz. To nie twoja wina, że mam takie, a nie inne myśli. Mogę winić tylko siebie za swoją niewierność.

Może i miał rację, ale jednak nie miałby takich myśli, gdybyśmy nie zaczęli spędzać ze sobą czasu. Mogliśmy po prostu olać sprawę postów z naszym udziałem, ale pogorszyliśmy tylko swoją sytuację.. a tak właściwie to jego sytuację, bo ja jedyne dostałem pomidorem od zwolenniczek Wiewiórki - czego nie zaliczam do niewiadomo jakiej krzywdy. To tylko głupie warzywo. Trochę jak Kaczyński, bo jest mały i czerwieni się ze złości.

- Lubienie kogoś bardzo nie jest zdradą. - wzruszyłem ramionami.

- Myślenie o tym, żeby go pocałować chyba jest.

Nie sądziłem, że ktokolwiek chciałby się ze mną całować. W końcu nie byłem jakoś przystojny, charakteru też nie miałem ciekawego.

- Po co myśleć, skoro można to zrobić? - palnąłem głupio - Przepraszam, nie słyszałeś tego.

Medal debila roku wędruje do mnie. Najpierw mówię mu, że nie chcę niczego komplikować, a później wyjeżdżam z takim tekstem. Dlaczego musiałem być takim debilem? Zachowywałem się wtedy trochę jak Duda. Niby nic nie czuje do Rafała, a i tak robi coś innego.

- Naprawdę tego chcesz? - spytał zdziwiony.

- Tak, ale.. - nie dokończyłem, bo przybliżył się do mnie odstawiając miski z lodami gdzieś na bok.

Nigdy się nie całowałem, więc byłem jeszcze bardziej zestresowany. Co jeśli zrobię coś nie tak? Przecież ja nigdy w życiu nie spojrzę jemu w oczy, a na siebie w lustro.

W końcu westchnąłem ciężko i również się przysunąłem w jego kierunku, jednak to tęczowy chłopiec był osobą, która złamała dzielące nas kilometry. Kiedy tylko jego usta dotknęły moich.. wiedziałem, że wpadłem. Nie potrafiłem opisać tego uczucia, ale jak na mój pierwszy pocałunek czułem się zbyt dobrze. Czy to właśnie było zakochanie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro