11.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Noc szybko zleciała, o godzinie czwartej nikogo już nie było. Poszedłem do pokoju, chłopak spał w taki samym ułożeniu w jakim go zostawiłem. Umyłem się i nie wiedziałem gdzie mam się położyć. Obok Dylana, na podłodze, czy na fotelu. Nie znałem go, postanowiłem ułożyć się na fotelu, nakryłem się kocem, ale nie mogłem spać. Co on robił w takim miejscu, dogryzał mi, że niby jestem dziwką a sam się tu znalazł kompletnie pijany, niekontaktujący ze światem.

Koło dziasiątej trzydzieści obudziły mnie głosy z korytarza. Domyśliłem się, że to moi koledzy już wstali a Dylan nadal smacznie spał. Po cichu się ogarnąłem i go zostawiłem w pokoju.

- Co z tym chłopakiem? - spytał Simon gdy tylko wyszedłem z pokoju.

- Śpi - odpowiedziałem krótko i nalałem sobie herbaty.

- Było jebanko? - usłyszałem dobrze znany i nie lubiany przeze mnie głos Michaela, który właśnie wkroczył do kuchni.

- Spierdalaj - burknąłem i zacząłem jeść śniadanie. Michael usiadł na przeciwko mnie i przyglądał mi się uważnie.

- Czego kurwa chcesz - warknąłem i kopnąłem go pod stołem w nogę.

- Nie tak agresywnie słodziaku - rzucił w moją stronę i posłał mi uśmiech.

Tak, on chyba do mnie zarywa, ale postanowiłem się tym nie przejmować i to ignorować. Po szybkim śniadaniu wróciłem do pokoju w razie jakby Dylan się obudził, żeby nie doznał szoku, że jest w obcym miejscu. Nadal spał.

Wyjąłem po cichu sztalugę i płótno i zacząłem malować, miałem to dzisiaj w planach. Stałem przy oknie, tak żeby słońce mi oświetlało płótno, starałem się bardzo cicho zachowywać. Po pewnym czasie zobaczyłem, że chłopak się przeciąga na łóżku po czym się raptownie zerwał i popatrzył na mnie.

- Thomas? - powiedział zdziwiony.

- Nom. Pamiętasz coś? - spytałem nadal wgapiając się w powstający spod mojej ręki obraz.

- Nie.. To znaczy.. Upiłem się? - spytał drapiąc się po głowie.

Po krótce streściłem mu co się stało tamtego wieczoru. Chłopak był mocno zdziwiony, że go zabrałem do swojego pokoju.

- Dzięki... - Powiedział speszony i zaczął w pośpiechu zakładać buty.

Odprowadziłem go na dół, nic się nie odzywał. Nadal chyba był w szoku i miał kaca. Od tej pamiętnej sytuacji minęły trzy dni. Byłem dzisiaj na kursie i akurat wychodziłem z budynku, gdy ktoś mnie zawołał. To był Dylan.

- Cześć Thomas - przywitał się i podał mi dłoń. Oddałem uścisk, a na jego twarzy nie było ani śladu bezczelności jak miało to miejsce przy naszych wcześniejszych spotkaniach.

- Słuchaj ja.. Ja chciałem Ci bardzo podziękować - powiedział zawstydzony.

- Spoko, już mi dziękowałeś - odpowiedziałem wzruszając ramionami.

- Ale... Głupio mi, że mnie widziałeś w takim stanie... Gdy jestem pijany to jestem okropny, pewnie nawet nie mogłem iść... Może... W zamian dasz się zaprosić na kawę? - spytał i się uśmiechnął wskazując głową kawiarnię naprzeciw.

- Okej, możemy iść na kawę - zgodziłem się, nie wiem czemu, może chłopak założył swoją maskę i grał miłego żeby mnie kiedyś ośmieszyć? Nie, na pewno nie. Był jakiś inny. Nie było ani śladu po tym bezczelnym i niezbyt miłym chłopaku. Usiedliśmy przy stoliku i piliśmy kawę. Nasza rozmowa nawet się kleiła.

Dowiedziałem się, że Dylan studiuje dziennikarstwo i oprócz tego pisze nieduże artykuły do gazety. Przy okazji opowiedziałem mu o moich studiach, ojcu i dlaczego tam pracuje. Miałem wrażenie, że zmienił do mnie stosunek gdy się dowiedział, że nie miałem wyboru. Potem podprowadził mnie pod klub i poszedł do domu, bo mieszkał gdzieś niedaleko.

Gdy nadszedł wieczór powoli szykowałem się do pracy. Stałem w łazience i starałem się ułożyć włosy,  nadal rozmyślałem o Dylanie. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.

- Proszę! - krzyknąłem.

Nagle w lustrze  zobaczyłem odbicie Michaela.

- Czego chcesz do kurwy nędzy - rzuciłem w jego stronę i wyszedłem z łazienki na sam jego widok robiłem się agresywny.

- Czego jesteś taki niemiły? - spytał i usiadł na moim łóżku.

- Yyy no nie wiem, zastanówmy się. Może dlatego, bo mnie wkurwiasz?

- Oj spokojnie - powiedział i podszedł bliżej mnie.

Patrzyłem na niego pytając, bo myślałem, że zaraz mi coś powie. On zamiast mi coś powiedzieć przejechał swoją ręką po moim torsie.

- Weź te łapę - warknąłem i odskoczyłem od niego. Ten znowu zrobił krok do przodu, odepchnąłem go. Lekko się wystraszyłem, że mi coś zrobi.

- Wyjdź - rozkazałem i otworzyłem drzwi.

Zrobił minę oburzonej księżniczki i wyszedł. Jak on mnie wkurwia, nie mieszka tutaj, a i tak ciągle się tu kręci. Po jaką cholerę ma mieszkanie skoro i tak tutaj spędza większość czasu. Zjebał mi humor. Zszedłem na dół i od razu pokierowałem się w stronę rury. Jak zwykle grałem niedostępnego i nie odpowiadałem na zaczepki. Przyzwyczaiłem się do tej roboty, jednak Michael wytrącił mnie na tyle z równowagi, że cały wieczór byłem zły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro