Rozdział 58: Załamanie równowagi

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- To co teraz...? - zapytał Sans. Siedzieli w parku na ławce, zastanawiając się co robić.

- A bo ja wiem?! Jeśli to, co napisali, to prawda... całe miasto ma ostro przesrane! - zauważył Impact.

- To prawda... - na ławce nie było już miejsca, więc Ann siedziała na kolanach swojego chłopaka. - I co gorsze, to może nastąpić w każdej chwili... Nawet teraz!

- Weź nie strasz!

- Ale taka prawda- GH! - nagle Del-2 dotknął lewej części swojej twarzy. Połączenia na niej zaczęły świecić na czerwono, powodując mu pewien ból.

- Co się dzieje, Del-2?! - Papyrus zerwał się z ławki.

- Gh... Wyczuwam jakieś zakłócenia w całym mieście. Nie mam pojęcia, co to za dziwny sygnał, ale...

TRACH!!!

Podskoczyli, gdy usłyszeli coś w rodzaju silnego uderzenia, jakby dwa samochody się zderzyły. Po chwili kolejny raz... I do tego doszły krzyki ludzi.

- Co się dzieje?! - krzyknęła Ann.

- Nie wiem...! Poczekajcie! - Del-2 podbiegł do jednego ze słupów, na którym zamontowana była kamera monitoringu miejskiego. Przyłożył do niego swoją lewą dłoń. - Za chwilę... wam powiem...!

- J-jasne... Ja zadzwonię do pozostałych! - Papyrus wyjął swój telefon. - Sans, ty też!

- Okej...

- Ja jebię... - Impact rozejrzał się wokół. Wszędzie panował chaos. - Myślicie, że to-

- Dobra, mamy oficjalnie przesrane!!! - Del-2 podbiegł do nich, wyraźnie podenerwowany. - APP wyszło na ulice, z masą broni. Połowa z nich ma wyrzutnie rakiet, a nawet ich jest więcej niż ludzi, których dotychczas widziałem.

- Czyli... zaczyna się? - Ann popatrzyła na niego.

Westchnął.

- Ta... Niestety.

- Ja pieprzę... Tu jest pełno niewinnych ludzi i potworów! - zauważył Impact. - Jak zacznie się to na dobre, wszyscy zginą!!!

- Mam plan!!! - odezwał się Papyrus. - Pomożemy innym ewakuować się z miasta! Wy spróbujcie ich powstrzymać!

- Idę z wami! - Ann podeszła do nich. - Nadal nie czuję się wystarczająco pewnie w walce, ale chcę pomóc jakoś! 

- Jesteś pewna? - zapytał jej chłopak.

- Tak... Nie martw się, będę uważać... Ty też bądź ostrożny... Proszę.

- Będę... Obiecuję.

- Dzięki - podeszła do niego i pocałowała go w usta. Przez moment tak stali, dopóki dziewczyna się nie odsunęła. - Dobra, chodźmy im pomóc!

- Jasne - odparł Sans. - Reszta już się za to bierze, więc dołączmy do nich.

- Nie musisz mi mówić - Ann dotknęła swojego naszyjnika i włożyła swój kombinezon. - Magiczna Dziewczyna Śliczna Entity jest gotowa!

- Czy ty... Czy ty właśnie nawiązałaś do jakiegoś anime? - Del-2 spytał w sposób wyrażający czystą dezaprobatę.

- Stary, odpuść - Impact położył swoją rękę na jego ramieniu. - Przynajmniej próbuje rozładować napięcie.

- Hehe...! Na razie! - dziewczyna pomachała im i pobiegła z Sans'em i Papyrus'em w stronę ulicy.

Del-2 i Impact spojrzeli na siebie.

- To chyba znaczy, że pora ich powstrzymać. Gotowy?

- Uh, nie - Impact dotknął klamry na swoim pasku i włożył swój kombinezon. - Ale jak tego nie zrobimy, może być słabo... Więc za bardzo nie mam wyboru.

- W takim razie... znajdźmy tego dupka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro