Rozdział 69: CO KURWA

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kilka godzin później...

- Ile wy jeszcze tak zamierzacie?! - zdziwił się Impact, patrząc na Undyne i Deltę. Te już od kilku minut siłowały się na ręce przy stole, i jakoś nie mogły dojść do wygranej.

- AJ TAM! Co, zaskoczony?! - zapytała czerwonowłosa, patrząc na niego. - Mogę tak cały dzień!

- Pfff, tylko? - Delta zwiększyła nacisk na ramię rywalki. - Nie masz pojęcia, jak dużo ćwiczyłam na to ramię!

- Haha! Myślisz, że przebije to mój trening dla Alphys?!

- Cóż, nadal się trzymam, tak?! I pamiętaj o zakładzie!

- Wiadomo!

- Jakim znowu zakładzie?! - spytał szkielet.

- Przegrana ubiera się w słodkie ubranka Alphys! - odparła Undyne. - Kara to cosplay anime! Znaczy, ja nic przeciwko nie mam, jak przegram, ale chcę zobaczyć Deltę w słodkim ubranku!

- Po moim trupie! I przysięgam, wygarnij mi że już technicznie jestem martwa, a cię zamorduję!

Dobra, robi się niebezpiecznie...

- To... ja zobaczę, co u innych... Powiedzcie później kto wygrał, okej?

- Mhm!

Impact błyskawicznie się wycofał i poszedł do salonu. Na kanapie siedział Del-2 razem ze swoją dziewczyną, która najwidoczniej była mocno wstawiona (czytaj: pijana).

- O heeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej...! - przywitała go. - Czo taaaaam?

- Widzę że ktoś tu sobie popił... - szkielet spojrzał na swojego przyjaciela.

- Ta... Nawet nie wiem kiedy...! Wyszedłem z pokoju dosłownie na minutę!

- Heeeej... Deli... - Ann zaczęła się przysuwać do niego bliżej. - Heeeeeeej...

- No co, Ann?

- Pokaaa bydlaka śmierdziela...!

- CO KURWA?!? - Impact i Del-2 krzyknęli niemal jednocześnie, po czym ten drugi dodał:

- Okej, tobie już wystarczy kochanie.

- Hej... Nie jesteeeeś zabawny... - zrobiła obrażoną minkę, po czym nagle zaczęła unosić swoją koszulkę. - Nieeee chcesz... się ze mną... pobawić...?

- HEJ, PRZESTAŃ! TU SĄ NIELETNI!!! - wrzasnął Impact, z intensywnymi rumieńcami na twarzy. - Serio, jak Toriel to usłyszy to nie wiem co nam zrobi.

- Chyba najbezpieczniej będzie, jak ją stąd zabiorę - Del-2 podniósł ją z kanapy. - Wezmę ją do domu i położę spać. Powinienem wrócić niedługo.

- A jaaaaak nie toooo znaczy że jaaaaaaa się nim zajęłmmmmmmmmm...

- Uhuh... Zobaczymy. Dobra, spadam - otworzył portal i zniknął po drugiej stronie.

Impact odetchnął z ulgą. I tak koniec świata został przesunięty o kolejne kilka lat.

- Co, aż tak się upiła?

- Ta... Kto wygrał? - odwrócił się i spojrzał na Deltę.

- Ja, a jak myślisz? Dobra, zrobiłam swoje, ale muszę wracać. Mam swoje sprawy do załatwienia.

- Oh... Ale zobaczymy się jeszcze czy coś?

- Nie wiem. Się okaże. Nie planuję, ale kurwa pewnie ktoś to zmieni...

- Hm?

- Nieważne, huj cię to. Spadam - Delta złapała swój topór i wyszła z domu. - Nie pozabijajcie się jak mnie nie będzie.

- Jasne... - odparł, patrząc na nią.

Przez dłuższą chwilę stał tak, myśląc o różnych rzeczach. Łoł... Jestem tu z nimi od kilkunastu tygodni... A tyle zdążyło się wydarzyć. Ciężko w to uwierzyć...

- Oh... Tu jesteś, Impact - nagle Oliwia podeszła do niego.

- O, h-hej.

- Um... - wyglądała na nieco zdenerwowaną. - Mam pytanie... Chciałbyś się ze mną przejść? Chciałabym porozmawiać z tobą... Tak we dwoje.

HUH?!? C-co? D-d-dlaczego...?

- Um... O-okej... - odparł. - To... gdzie idziemy...?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro