Rozdział 70: Uczucia

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Teleportowali się we dwójkę do Wodospadów w Podziemiu. Szli tak ścieżką nad płynącą wodą, w towarzystwie świateł i rosnących wokół kwiatów.

- Przyjemnie tu - szepnęła Oliwia po pewnym czasie.

- Tak... Cicho i spokojnie... Całkiem inaczej niż tam - dodał Impact.

- Mhm...

Dotarli w końcu do jednego z klifów i stanęli nad krawędzią. Było to to samo miejsce w którym wcześniej rozmawiali... Ta sama woda, ta sama przestrzeń między dwoma kawałkami ziemi...

- Znajome miejsce...?

- Ta...

- Heh... Dla mnie też... To tu po raz pierwszy tak właściwie odbyliśmy normalną rozmowę...

- Tak, pamiętam... Trochę się o tobie dowiedziałem. Niewiele, ale coś na pewno teraz wiem.

- Tak... Impact?

- Hm? - spojrzał na dziewczynę. - O co chodzi?

Ta zarumieniła się lekko i odwróciła wzrok.

- Um... pamiętasz, jak wtedy zadałeś mi pytanie...? Dlaczego zaczęłam się tobą interesować i tak dalej?

- No tak...? - przypomniał sobie. - Nie odpowiedziałaś mi na nie z jakiegoś powodu...

- Mhm... Prawda... Bo... um...

- ? - Impact się zaciekawił. O co jej chodziło...?

- Słuchaj... I, uh... m-mógłbyś to potraktować poważnie...? - szepnęła.

- J-jasne...

- B-bo... chodzi o t-to... - zaczęła się denerwować. - Gdy... zobaczyłam cię po raz pierwszy, j-ja... Poczułam coś, czego nigdy wcześniej nie czułam... N-nie wiem, jak to opisać...

Co ona ma na myśli...?

- To znaczy...?

- Ja... z jakiegoś powodu... chciałam być blisko ciebie... Zaczęłam cię obserwować... Śledzić twoją aktywność w internecie... Nawet przyłapałeś mnie na tym zdarzeniu z twoją bluzą...

Prawda... Coś takiego miało miejsce, przypomniał sobie.

- N-nie mogłam nad tym zapanować... Chciałam móc cię bliżej poznać, a-ale... nie mogłam zebrać się na odwagę by do ciebie podejść i porozmawiać... - wyznała. - B-byłeś dla mnie kimś ważnym... mimo że nigdy się nie spotkaliśmy...

- C-co chcesz przez to powiedzieć? - Impact poczuł, jak zaczyna mu się robić gorąco.

- Ja, um... j-ja...

Podszedł bliżej. Stali jakiś metr od siebie.

- Tak...?

- Ja... Ja cię kocham, Impact.

Jej słowa zostały wyłapane przez rosnące wokół echo-kwiaty, które momentalnie zaczęły je cicho szeptać. Tworzyły cichą melodię razem z delikatnie szumiącą wodą.

Impact w pierwszej chwili nie wiedział, jak zareagować. Zaskoczyły go jej słowa... Nikt nigdy mu tego nie mówił poza jego własnymi rodzicami gdy ten był mały. Usłyszenie tych słów... wywołało w nim coś, jakby ciepło w centrum jego klatki piersiowej.

Wtedy zdał sobie sprawę... Te ich pierwsze spotkania... Ich konwersacje przez Internet... Ich rozmowa w Wodospadach... I ten moment na dachu, gdy Oliwia powiedziała mu słowa, których nigdy wcześniej nie słyszał... "Wierzę w ciebie, Imapct"...

Zdał sobie sprawę, że było w nich coś więcej. Ona od zawsze... chciała go bronić... A on... on od długiego czasu... nie chciał jej zawieść... Chciał, by nie musiała się martwić... Chciał, by zawsze dawała mu tą odwagę, której często mu brakowało...

- Oliwka... - szepnął nerwowo. - J-ja... Ja też... kocham cię...

Gdy tylko to powiedział, usłyszał jak rosnące wokół kwiaty zaczynają powtarzać jego słowa, przeplatając je ze słowami dziewczyny. Stali tak, patrząc na siebie, podczas gdy było słychać szeptane wyznania miłości...

- I-Impact... - Oliwia nie wiedziała, co powiedzieć. Szkielet tylko złapał ją za dłoń. Ta była miękka i ciepła, różniła się od jego własnej, lecz nie miało to żadnego znaczenia dla nich.

- . . . - nic nie powiedział. Nie chciał psuć tego nastroju, który wisiał w powietrzu.

Spojrzeli sobie prosto w oczy i po kilku sekundach zbliżyli się do siebie i pocałowali. Nikt nic nie mówił, nikt im nie przerywał, nikt nawet nie kwestionował jak to biologicznie możliwe... Było idealnie.

Odsunęli się po chwili i spojrzeli na siebie.

- Jak było...? - spytała cicho dziewczyna.

- Chyba właśnie się dowiedziałem jak to jest mieć mikro-zawał serca... - wyszeptał. - Ale... nie mam nic przeciwko...

Zachichotała lekko.

- Ja też... Chcę być z tobą, Impact... Jeśli tego chcesz.

- Ja tak samo... Kocham cię.

- Ja ciebie też.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro