Rozdział 17: Nie jestem taki, jak wam się wydawało

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Godzinę później...

Był już późny wieczór. Impact, Sans i Papyrus wyszli na spacer, by zebrać myśli. Szli spokojną ulicą, jednak nikogo wokół nie było, więc woleli mieć się na baczności.

- Nadal ciężko mi uwierzyć w to wszystko - powiedział Impact po pewnym czasie. - To coś... Nie potrafię sobie wyobrazić co czuł, przechodząc przez to wszystko.

- Musiał strasznie cierpieć...! - dodał Papyrus.

- Ta... to jest bardziej nienormalne niż to, co robił twój ojciec - zauważył Sans, patrząc na drugiego szkieleta.

- Masz rację... To było chore, ale tamto... Brak mi słów.

- Więc udało wam się otworzyć te pliki, co?

Odwrócili się gwałtownie. W bocznej uliczce stał człowiek, z którym wcześniej się spotkali.

Choć wiedzieli, że to określenie nie do końca było trafne...

- Tak - odpowiedział Impact. - I wiemy, kim lub czym jesteś... Nie dość że byłeś obiektem eksperymentów ze Zdolnością i jako jedyny je przeżyłeś, to jeszcze zostałeś stworzony od podstaw w laboratorium. Nie jesteś człowiekiem, a tylko jego sztuczną wersją...

- To prawda... Skurwysyny... - w jego głosie słychać było wściekłość i nienawiść, ukrytą pod maską obojętności. - Więc wiecie, przez co przeszedłem...

- Tak - odparł Sans. - To, co się z tobą stało przez to wszystko... Widzieliśmy, jakie zabiegi i operacje na tobie przeprowadzili.

- Tak więc... Doskonale wiecie, co ze mnie zrobili - wyszedł z ciemnej alejki na oświetloną ulicę.

Doskonale pamiętali wszystko z jego pliku, a i tak byli zaskoczeni, gdy spojrzeli na niego. Lewa połowa jego twarzy była wykonana z metalu, podobnie jak jego lewa ręka. Miał dwukolorowe oczy: prawe było czerwone, a lewe niebieskie, zupełnie jak kolor jego magii.

(Rysunek by @P4ttka)

- Wowie... - szepnął Papyrus.

- Zrobili z ciebie coś w rodzaju cyborga, co? - spytał Sans. - Ja pierdolę... Jak tak można? To nienormalne...

- Nie wiem... Choć w sumie mam to gdzieś - odpowiedział. - Ma to swoje plusy, daje ulepszoną koordynację ruchową i dodatkowe skanery, ale... mimo to boli.

- Kurwa... Ale czemu tak właściwie tu jesteś? - Impact podszedł do niego.

- Chcę pozbyć się tych gnojków... Ale sam nie jestem w stanie zniszczyć gigantycznej organizacji przestępczej. A wiem, że macie z nimi, jak to się mówi, na pieńku... Więc chcę wam zaproponować pewnego rodzaju sojusz. Myślę, że pomoglibyśmy sobie nawzajem.

- Na czym by polegał?

- Proste. Pomożecie mi pozbyć się ich. Ja się na nich zemszczę, a wasi znajomi będą bezpieczni... Jeśli się nie zgodzicie, zrozumiem, ale nadal będziecie w niebezpieczeństwie - zauważył.

Szkielety popatrzyły na siebie.

- Cóż... Jakieś komentarze? - spytał Sans.

- Raczej nie... Szczerze to dość logiczna propozycja - zauważył Impact. - Niech będzie. Ale powinniśmy chyba lepiej się poznać. Ja jestem Impact, to jest Sans, a ten obok to jego młodszy brat Papyrus. A ty... masz jakieś imię? Znaczy, poza tym fałszywym, które widnieje w dokumentacji, czyli "Dell Crafter"?

- Pewnie - odparł człowiek. - Mówcie mi Del-2.

- Jasne... Del-2. To jak, sojusz?

- Sojusz.

---

Yay, nowa postać.

Spoko, tym razem dopilnowałam, żeby nie było łamania czwartej ściany. Jedna książka wystarczy z tym czymś ;)

~Endergirl151

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro