Impact obudził się. Powoli rozejrzał się po pokoju i zobaczył siedzącą niedaleko Alphys.
- Oh, Imact! - krzyknęła, gdy zobaczyła że się obudził. - W-witaj!
- Hej... Jak... Jak długo spałem? - spytał.
- Um... P-prawie 18 godzin...
- CO?!
- Spokojnie, n-nie powinieneś tak g-gwałtownie reagować...! J-jak się czujesz? - podeszła do niego.
- Uh... Chyba... nieco lepiej? Znaczy, lekko boli mnie głowa i jestem zmęczony... I trochę głodny.
- T-to znaczy, że regenerujesz się j-jak należy... Uf, m-martwiliśmy się, że mogą być j-jakieś problemy, a-ale wygląda na to, że... um... Że nic ci n-nie będzie!
Uśmiechnął się lekko.
- Heh... Możliwe. To... co mnie ominęło?
- Uh... Um...
Impact zauważył, że Alphys się denerwuje, jakby nie wiedziała, co mu powiedzieć.
- Alphys?
- Uh... Chodzi o t-to, że, um... Kiedy straciłeś p-przytomność za pierwszym razem, t-to... Ann chciała s-sprawdzić twoją d-duszę, ale... uderzyła w n-nią niestabilna wiązka twojej m-mocy...
- CO TAKIEGO?!? - poderwał się z łóżka, ale natychmiast pożałował tego, bo zakręciło mu się w głowie. - GH!!! N-nic jej nie jest? Co z nią?
- W-wszystko z nią w p-porządku, ale... um... Jakby c-ci to... Jej dusza nagle stała się przez to srebrna.
- NANI THE FUCK?!? Jak...? To jest w ogóle możliwe?
- N-na to wygląda...! I okazało się, że zyskała p-przez to zdolności... Ale inne niż u c-ciebie...
- Sekundę... - szkielet powoli usiadł na łóżku. - Daj mi to... ogarnąć... Jakie zdolności?
- Oh, ona... um... potrafi, cóż... podzielić swoją d-duszę na dwie części. J-jedną utrzymuje swoje ciało stabilnie, podczas g-gdy druga tworzy coś w r-rodzaju... Niematerialnej istoty, którą m-może kontrolować niezależnie...
- Łoł... - skomentował.
- A-ale jej dusza nie jest tak wypełniona m-magią jak twoja... W-więc na tym to chyba s-się zakończy...
- Ale to i tak... Łał...
- Ta... dokładnie to samo powiedziałem, gdy zobaczyłem to po raz pierwszy.
Alphys i Impact odwrócili się w stronę głosu i zobaczyli Del-2, stojącego kawałek dalej. Wcześniej zdjął z siebie kurtkę, więc miał na sobie tylko czerwony t-shirt, i opierał się o ścianę, nasłuchując ich rozmowy.
- Del-2...
- No hej... - spojrzał na szkieleta. - Jak się trzymasz? Znośnie?
- Ta... Del-2, słuchaj, ja-
- Nic... Nic więcej nie mów - przerwał mu. - Po prostu... Następnym razem nie odwalaj takich numerów jak wtedy, okej...? Bałem się, że nie wyjdziesz z tego...
- Jasne, spoko... Sory, za to, po prostu... Nie chciałem odpuścić... To była zbyt ważna sprawa...
- Wiem... Ale jeśli możesz, to unikaj tego, dobra?
- Mhm.
- To ja, um... Pójdę już... I tak m-muszę skończyć pracę w d-domu, bo tu nie mam wszystkiego, w-więc... - Alphys zabrała swojego laptopa i praktycznie wybiegła z pomieszczenia.
- Okej... Spoko... To na razie...?
- No okej, jej już nie ma, więc spędzimy męski wieczór. Chłopaki! - Del-2 zawołał ich, a po chwili do pokoju weszli Sans, Papyrus i Gaster.
- Już poszła sobie? - spytał Sans. - Jeszcze by nam pizzę zjadła...
- MACIE PIZZĘ?!? - Impact momentalnie się ożywił.
- Mhm. I dostałem od Ann płytę z jakimś filmem, żebyśmy sobie obejrzeli... "Ghost Rider" czy jakoś tak. To co, czujesz się na siłach na seans?
- Jeszcze się pytasz? Siadajcie i dawajcie ten film! No i pizzę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro