Rozdział 44: Ochrona cyfrowa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Hejka! Jak było? - spytała Frisk, gdy Impact i reszta weszli do domu. - Mama właśnie robi obiad!

- O, super! Fajnie było - odparł. - A co na obiad?

- Będą naleśniki! 

- O, fajnie. Za ile? Może jeszcze zdążę coś zjeść przed kinem - Del-2 odwiesił swoją kurtkę na wieszak.

- Za minutkę! Możecie już siadać, jak chcecie - usłyszeli głos Toriel z kuchni.

- Ja przyjdę za moment... Muszę coś sprawdzić.

- Oki. Ja idę jeść! - Impact pobiegł do jadalni. Gaster podążył za nim.

- Haha, frajer - Del-2 zaśmiał się, po czym odwrócił się do Frisk. - Jakby co nie słyszałaś tego ode mnie, ale chyba ma jakąś cichą wielbicielkę.

- U, serio? - znikąd wynurzyła się Chara z Flowey'em.

- Mhm. Zostawił bluzę na ławce i jak się zorientowaliśmy, wtulała się w nią kawałek dalej. Dziwne, co?

- Uuuu, czyżby jakieś dziwaczne hobby? - uśmiechnął się kwiatek.

- A nie wiem. Dobra, czas na naleśniki, po później idę z Ann do kina.

*

- No hej, kuzynie! - jakiś czas później Papyrus wszedł do pokoju Impact'a. - Idę z Undyne na trening! Wybierasz się z nami?

- Dzięki, ale na dziś mi starczy - odparł, robiąc coś na laptopie. - Trzy godziny unikania latających noży to trochę dużo. Może następnym razem, okej?

- Oki doki! A co robisz?

- A, przeglądam neta... Nic wielkiego.

- O, dobra! To później opowiem ci, co robiliśmy! NYEH HEH HEH! - po tych słowach Papyrus opuścił pokój.

Impact rozejrzał się, po czym podbiegł do drzwi i zamknął je. Wrócił do komputera i otworzył pendrive'a, którego podłączył wcześniej. Był to pendrive z danymi, które kiedyś jego ojciec zostawił w bazie danych potworów w Podziemiu.

Zdążył już wcześniej przejrzeć część, ale teraz, gdy był sam, chciał zobaczyć te, których nie miał odwagi przejrzeć. W końcu... jeden z nich dotyczył eksperymentu z czystą magią, a co za tym idzie, jego samego.

Otworzył go i wziął głęboki wdech, po czym zaczął go czytać. Powoli przewijał stronę po stronie, czytając notatki jego ojca odnośnie eksperymentu.

"Obiekt zaczyna wykazywać chaotyczne zachowanie... Obiekt doświadcza koszmarów sennych z przeładowania mocą... Obiekt wykazuje coraz silniejsze zdolności, ale nadal nie te oczekiwane..."

Cholera... On... nazywał mnie przedmiotem. Del-2... Już rozumiem, co ty czułeś...

Zamknął szybko dokument i odetchnął. Dobra... Mam już to za sobą i nigdy więcej nie muszę tego otwierać... Spoko.

Zobaczył jeszcze jeden plik... Wyglądał na zepsuty, bo jego nazwa składała się z losowych liter i znaków, ale gdy spróbował go otworzyć, udało mu się.

Zobaczył biały dokument z numerem eksperymentu, ale reszta strony była pokryta czymś w rodzaju... mazi? Mazi o czerwonobrunatnym zabarwieniu, która zdawała się ruszać.

- Dlaczego to... się rusza? To nie gif... - powiedział do siebie, powoli zbliżając dłoń do ekranu. Już miał go dotknąć, gdy...

...plik nagle sam się zamknął i skasował na jego oczach. Próbował go przywrócić, jednak nic, co robił, nie działało.

- Co do cholery...?!?

Niespodziewanie w rogu ekranu pokazało się powiadomienie z chatu. Od odbiorcy o pseudonimie 010011110110110001101001011101110110101101100001. Wiadomość mówiła:

Nie otwieraj tego! Proszę...!

Co? Kim ty jesteś? Gdzie plik?, odpisał.

Przepraszam... Musiałam go usunąć dla twojego bezpieczeństwa. Ta ciemna maź... nie możesz mieć z nią kontaktu.

Co? O co ci chodzi?

To COŚ niszczy ludzi... Zatruwa ich umysły i dusze. Jeśli byś tego dotknął... stałbyś się skończonym draniem.

...

Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę?

Błagam... Chcę tylko pomóc... Chcę choć raz być przydatna. Zaufaj mi, proszę... Sprawdzę dla ciebie ten plik i powiem, co zawiera, bo wiem, jak sobie poradzić z... tym czymś. Napiszę do ciebie, jak się dowiem. Do zobaczenia...

W tym momencie cały wątek wiadomości uległ skasowaniu, jakby nigdy nie powstał. Impact zamknął laptopa i położył się na łóżku.

Co do cholery...?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro