XVIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po wyjściu z gabinetu dyrektora jeszcze przez chwilę zastanawiam się, czy wracać do klasy, czy może jednak zostać i nasłuchiwać odgłosów zza drzwi. Postanawiam wracać do klasy, bo nie chcę wiedzieć co tam się dzieje. Szybkim krokiem wracam pod klasę. Bez zastanowienia wchodzę do sali. Wszyscy gadający, krzyczący i szalejący pod nieobecność nauczycielki milkną gdy wchodzę do sali. Siadam w ławce obok Kath i po chwili w klasie znów roznoszą się rozmowy. 

-No i jak było?!- przyjaciółka przypuszcza atak.

-No cóż. Okazało się, że dyrektor dostał moje usprawiedliwienie, ale Brown o tym nie wiedziała i za wszelka cenę chciała wyegzekwować sprawiedliwość. Dostała reprymendę od dyrektora, ale potem przyszedł Zack i opieprzył oboje. Potem kazał mi wyjść. Mam nadzieję, że ich nie zabije. Brown mnie wkurzyła, ale nie tak żeby zaraz życzyć jej śmierci- przed oczami staje mi obraz mojego chłopaka umazanego krwią nauczycielki. Ciarki przechodzą mi po plecach.

-A ja wręcz przeciwnie! Ta jędza miała mnie dzisiaj odpytywać. Martwa nie postawi mi dwói- uśmiecha się szeroko. 

-Katherine Bethany McCall! Nie znałam Cię od tej podłej strony- śmieję się uderzając ją w ramię i udając powagę.

Do końca lekcji nie pojawia się już Pani Brown. Całą klasą idziemy na następną lekcję. Po historii jest czas na fizykę i dopiero na kolejnej przerwie widzę matematyczkę idącą korytarzem. Gdy nasze spojrzenia się krzyżują, ta natychmiast spuszcza wzrok. Przynajmniej mam pewność, że żyje. Kolejne lekcje mijają bez takich rewelacji.  Ze szkoły wychodzę w towarzystwie przyjaciółki, z którą się żegnam, gdy zauważam Zacka na parkingu. Podbiegam do niego i rzucam mu się na szyję. Obejmuje mnie i okręca wokół własnej osi. Wtulam się w niego, bezpieczna i szczęśliwa. Tonę w jego szerokich ramionach i wysokiej posturze. Okrywa mnie połami swojej kurtki.

-Jak tam w szkole?- pyta tuląc mnie do siebie.

-Nie licząc awantury z nauczycielką? Całkiem nudno- śmieję się- ale cieszę się, że jej nie zabiłeś.

-Tylko ją nastraszyłem. Następnym razem nie będę taki łaskawy. Ale nie mówmy o tym. Zabieram Cię na zakupy- opieram dłonie na jego twardych jak stal mięśniach klatki piersiowej.

-No to zajedźmy jeszcze do mnie, a wezmę pieniądze- jedno jego spojrzenie dało mi do zrozumienia, że nie wstąpimy po kopertę którą od niego dostałam. 

-Pieniądze te dostałaś, by korzystać z nich, gdy nie będzie mnie przy tobie by za ciebie płacić. 

-Wiesz... Nie czuję się komfortowo gdy za mnie płacisz- mówię zakłopotana.

-Liv, kochanie, będziesz musiała się do tego przyzwyczaić- bierze moją brodę w palce- to dopiero początek twojego nowego życia w luksusie- składa na moich ustach krótki pocałunek i otwiera przede mną drzwi czarnego porsche. Wsiadam do samochodu. 

Zack zawozi mnie do centrum, gdzie przez następne kilka godzin chodzimy po galeriach handlowych. Kupujemy mnóstwo drogich i ciepłych ubrań dla mnie i dla mojej rodziny, a także dużo kosmetyków na które nie było mnie kiedyś stać. Problem pojawia się z wyborem telefonu. Zack upiera się przy najdroższym i najbardziej wypasionym modelu. W końcu udaje się mu mnie namówić. Orientuję się także, że kupiliśmy masę niepotrzebnych, kosztownych rzeczy. 

-Pierwszy raz byłam na takich wielkich zakupach!- mówię pożerając lody czekoladowe w drodze powrotnej. 

-Odwieźć Cię do domu, czy jedziemy do apartamentu?- pyta zmysłowo ściszając głos. 

-Do domu- mówię z żalem- obiecałam siostrze, że więcej nie zniknę na noc bez zapowiedzi. Ale jak chcesz to możesz zostać ze mną na noc- uśmiecham się zachęcająco. 

-Chętnie- zjeżdżamy w uliczkę w której mieszkam. Zack parkuje pod blokiem.

Wchodzimy do mieszkania. Torby z zakupami zostawiamy w przedpokoju. Słysząc dźwięk zamykanych drzwi, Mia wybiega z salonu i rzuca się na moje nogi. 

-Livie!- odrywa się ode mnie i zadziera główkę do góry by spojrzeć na Zacka- hejka wampirze- uśmiecha się szeroko.

-Hej mała- pochyla się i mierzwi jej fryzurę. Siostra chichocze i łapie go za rękę.

-Mamo, mamo patrz kto przyszedł!- woła dziewczynka i przechodzimy do salonu, gdzie na kanapie siedzi moja matka. 

-Hej mamo. Emm... To jest Zack, mój chłopak.

-Och- kobieta gwałtownie wstaje i podchodzi do nas- dobry wieczór, co za zaszczyt. Może kawy? Albo herbaty? Mogę upiec też ciasto...

-Proszę się nie kłopotać- uśmiecha się przyjaźnie do wystraszonej blondynki. 

-Tak, my pójdziemy to mojego pokoju...

-Liv! Zachowuj się! Może nasz gość nie chce się cisnąć w tym małym pokoju? Zostańcie w salonie, przyniosę owoce!- pobiegła szybko do kuchni. 

-Przepraszam Cię za nią- szepczę zawstydzona- ona próbuje pokazać się z jak najlepszej strony. Ale niestety nie najlepiej jej to wychodzi...

-Nie przesadzaj. Jest urocza- puszcza mi oczko i siadamy na kanapie. 

-Taaa... Widziałeś jej minę? Jest tak przerażona, że ja się dziwię, że jeszcze tu na zawał nie zeszła.

-Dziwisz jej się? Pamiętasz swoją reakcję na to kim jestem?-uśmiecha się do mnie z politowaniem.

-Hah, masz rację- przytulam się do niego i po chwili dołącza do nas mama niosąc talerz pełen ciasteczek. Mia siedzi na środku dywanu głaszcząc siedzącego jej na kolanach kotka.  

 Rozmawiamy jeszcze jakiś czas, a potem idziemy do mojego pokoju zostawiając mamę i Mie same w salonie. Mój pokój jest mały znajduje się tu tylko jednoosobowe, niewielkie łóżko, stare biurko i szafa która w każdym momencie może się rozpaść. 

-Będziemy musieli się nieźle ścisnąć na tym łóżku- śmieję się podczas zakładania piżamy .

-Przytulisz się do mnie mocno i spokojnie się zmieścimy.

Zack zdejmuje koszulę i moim oczom ukazuje się idealnie wyrzeźbiony tors. Podchodzę do niego i przytulam twarz do jego nagiej skóry. Pomimo, iż nie jestem wcale niska, sięgam mu tylko  piersi. Przyciska mnie do siebie. Czuję się taka bezpieczna ginąc w jego szerokich ramionach. Tak bardzo potrzebuję jego bliskości. 

-Połóżmy się, bo zasypiasz na stojąco- gasi światło podczas gdy ja układam się pod ścianą. Gdy kładzie się obok mnie przysuwam się jak najbliżej i umieszczam swoją głowę na jego piersi.  Delikatnie gładzi mnie po włosach. 

-Tak strasznie Cię kocham. I to mnie właśnie najbardziej przeraża.

-Też Cię kocham Livie- mówi i okrywa mnie kołdrą- i nigdy nie pozwolę by spotkało Cię coś złego.

~*~

Dzisiaj, albo jutro dodam wyniki konkursu na okładkę. Do 22.00 zbieram dziś ostatnie prace. 

Wasze komentarze wspaniale mnie motywują do dalszego pisania! ♥ 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro