Oczy, które kochają

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czuję jakby moje uczucia potknęły się i runęły na podłogę. Nie mogą się podnieść. Niespecjalnie mi to przeszkadza, bo właściwie tego nie czuję. Niewiele czuję. Ale to nie tak, że zupełnie nic. Po prostu nic dobrego.

Patrzę na siebie w lustrze, kiedy nakładam kolejną warstwę bronzera chcąc zmienić rysy twarzy na bardziej męskie. Nienawidzę swoich. Nienawidzę ich tak bardzo i chciałbym, żeby moja twarz była z gliny, żeby jakiś inny rzeźbiarz mógł ulepić ją na nowo. Ale to i tak stracone.

Tłumię irytację, która nawarstwia się we mnie, bo wiem, że nie mam żadnego powodu, żeby ją odczuwać. Dzień ledwo się zaczął. Noc wcześniej płakałem w poduszkę, to wszystko powinno wyjść ze mnie wraz z łzami, zamiast zmieniać się w tonę negatywnych emocji. Na ogół jestem szczęśliwym człowiekiem, dawno nie czułem się w ten sposób.

Woda w czajniku gotuje się za głośno, osad pozostały na białym kubku jest zbyt wyraźny, a kwiaty w wazonie są nieco zbyt krzywo. Wszystko jest tak jak zawsze, woda zawsze gotuje się z tą samą głośnością, osad na kubku od dawna już nie chce z niego zejść, stając się jego stałym elementem, a kwiaty tak jak zostały włożone tak leżą nietykane, podlewane jedynie. A jednak teraz nawarstwia to tylko jeszcze bardziej moją irytację.

Przekraczam próg szkoły i to jest moment, w którym wyłączam myślenie. Idę po prostu przez korytarz, mając na celu po prostu dotarcie do klasy. Bez zbędnego zastanawiania się. Mijam ulubionego nauczyciela i chcę mu już powiedzieć dzień dobry, ale zanim zdążę w ogóle zarejestrować całą sytuację on już przechodzi dalej. To się nazywa mieć opóźnione myślenie. Trudno.

W końcu widzę ją, patrzy na mnie z drugiego końca korytarza, już z daleka widzę jak mruży delikatnie oczy i się uśmiecha. Odwzajemniam uśmiech i macham z daleka na powitanie. Zawsze macham. Chyba coś we mnie mięknie. Może nie jest ze mną tak źle. Podchodzę, obejmuję na chwilę. Dawno się nie widzieliśmy. Dziesięć minut, tyle dla siebie mamy, zanim zadzwoni dzwonek. Niewiele mówię, nie umiem też w small talk, więc po prostu milczymy.

— Wydajesz się przygaszony. — Mówi w końcu, kiedy patrzę przed siebie. Przygaszony? Nie myślałem o tym w ten sposób, ale może coś w tym jest. Wzruszam ramionami.

— Nie, wszystko w porządku. — Odpowiadam, chociaż ta odpowiedź może nie do końca jest adekwatna. Chyba samego siebie chcę przekonać.

Na lekcji wyciągam telefon. Napisała z pytaniem, czy się zobaczymy. Oczywiście się zgadzam, chociaż mam wrażenie, że nie powinienem, nie chcąc przelewać na nią swoich emocji, a może raczej ich zaniku. Coś okropnego.

Wiem, że mogę być chłodny, doskonale zdaję sobie z tego sprawę, dlatego kiedy tylko coś przy niej sprawi, że się uśmiechnę zmuszam kąciki ust, żeby pozostały w takiej pozycji jak najdłużej. Staram się śmiać. Nie dać po sobie poznać, że moje emocje wciąż leżą i ciężko mi je podnieść, okazać.

— Masz łzy w oczach. — Mówi, w chwili, w której ja się śmieję. Poważnieję i patrzę na nią, ona patrzy na mnie. Nie mam pojęcia o co mi chodzi. Nie prosiłem się o te łzy, więc nie potrafię wyjaśnić czemu nagle się pojawiły. Kręcę głową.

— Nie mam. — Odpowiadam z pełną świadomością tego, że to kłamstwo. Wciąż tylko na mnie patrzy. — Nie patrz tak na mnie. — Mówię, nie mogąc znieść tego spojrzenia i pochylam się delikatnie. Chwilowa dekoncentracja ustępuje miejsca wyrazowi bardzo poważnemu, chłodnemu może trochę. Opuszcza wzrok. Co jest ze mną? Ona tylko się martwi.

Wracam do domu, myślę o tym dniu. Kaleczę uczucia, nie wyrażając ich. Ale jeśli zbiera się we mnie tylko irytacja, czemu miałbym ją okazywać? Ale czy to nie tłumienie jej doprowadziło do tego wszystkiego, do przepływu emocji na innych?

Staję w miejscu, po policzku spływa mi pojedyncza łza, zupełnie szczera. Pierwszy raz miała miejsce taka sytuacja, a mnie już ogarnia strach. Zostawi mnie widząc, że potrafię być chłodny. I czuję się najgorzej nie z tą myślą, a z tą, że może nawet nie wiedząc zrobiłem coś bardzo nie tak.

Nie gaś oczu, które cię kochają.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro