9.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rano Cornelia obudziła się bardzo podekscytowana. Dzisiaj będzie pierwszy trening z drużyną! Poderwała się z łóżka, po czym zabierając swój mundurek zamknęła się w łazience. Wzięła prysznic, umyła zęby po czym zajęła się swoimi włosami, dzisiaj postanowiła zostawić je rozpuszczone, ewentualnie na treningu dopiero je zwiąże. Założyła na szyję jeszcze wisiorek z zegarkiem i zeszła do kuchni.

 W kuchni przywitał ją Henry.

- Jak nastawienie przed pierwszym treningiem? – zapytał podając jej kubek z zieloną herbatą oraz talerz z kanapkami.

- Szczerze, trochę się stresuje, – przyznała siadając do stołu. – a co jeśli jednak jestem za słaba na bycie w drużynie?

Mężczyzna tylko zaciekawiony uniósł brew, po czym odłożył trzymaną przez siebie ścierkę na blat. Czarnowłosy usiadł koło jedzącej śniadanie dziewczyny, po czym kazał jej się spojrzeć w jego stronę. Piwnooka zrobiła to co jej kazał bez żadnego zastanowienia.

- Skoro trener cię wybrał to znaczy, że nadajesz się do tej drużyny, – powiedział uśmiechając się szeroko, przez co Cornelia również się uśmiechnęła. – nigdy nie pozwól sobie wmówić, że jesteś słaba lub niepotrzebna. Na murawie wszyscy zawodnicy są potrzebni, bez żadnego wyjątku.

Skinęła tylko głową na jego słowa, po czym skończyła jeść swój posiłek. Wynosząc brudny talerz i kubek do zlewu zapytała kucharza, gdzie jest ciocia Diana, ten jedynie odpowiedział, że musiała jechać coś załatwić związanego z nową kolekcją ubrań. Skinęła na to głową po czym pobiegła szybko jeszcze na górę po swoją torbę. Zanim zdążyła otworzyć drzwi, zatrzymał ją głos kucharza.

- Cornelia – rudowłosa odwróciła się w jego stronę. – pamiętaj, z wszystkim sobie poradzisz.

Zaśmiała się pod nosem.

- Ty i ciotka na okrągło to powtarzacie, – przyznała otwierając drzwi. – do potem Henry!

***

Przed bramą czekała na nią Sky, z którą się wcześniej umówiła. Idąc w stronę gimnazjum wesoło rozmawiały na temat wczorajszych testów. Okazało się, że niebieskooka została bez problemu przyjęta jako menadżerka przez panią Hills, co bardzo ucieszyło Cornelię.

- Widzisz mówiłam, że przyjmą cię bez problemu – stwierdziła uśmiechnięta rudowłosa, na co koleżanka jej skinęła głową. – na pewno będziesz lepsza, niż te poprzednie tchórzliwe pożal się Boże menadżerki.

Niebieskowłosa zaczęła się głośno śmiać na komentarz niskiej dziewczyny, która po chwili również zaczęła się śmiać.

- Właściwie, to miałam cię jeszcze spytać o jedną rzecz. – zaczęła mówić Sky, gdy obie się uspokoiły. 

- Pytaj śmiało. – odpowiedziała uśmiechnięta Cornelia.

- Co było w tej kopercie, którą wczoraj znalazłaś na ławce?

Cały dobry humor dziewczyny znikł, a zastąpił go ten sam strach jaki czuła wczoraj. Czy powinna o tym powiedzieć Sky? Może gdyby ktoś jeszcze o tym wiedział, to było by prościej namierzyć nadawcę listów? Czuła, że może zaufać niebieskookiej dziewczynie ale nie chciała jej obciążać swoimi problemami, bo po co? Na pewno Sky ma ważniejsze sprawy na głowie, niż zajmowanie się jej problemami. Sama sobie jakoś poradzi. Tak jak powiedział Henry, ze wszystkim sobie poradzi.

- A to była chyba jakaś pomyłka – zaśmiała się nerwowo, po czym zobaczyła, że już są pod szkołą. – ktoś napisał list dla dziewczyny, i najwidoczniej pomylił jej ławkę z moją.

Głupio było jej tak kłamać, ale na chwile obecną woli polecieć w kłamstwo niż martwić Sky własnymi problemami. Wchodząc do klasy przywitały się z Arionem oraz JP, jednak wzrok piwnookiej dziewczyny utkwił na jej ławce a całe ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

Kolejna koperta, taka sama jak dwie wcześniejsze.

- Wszystko dobrze? – zapytał zmartwiony Sherwind który dostrzegł zdenerwowanie koleżanki.

Ta tylko nerwowo się uśmiechnęła.

- Tak tak – powiedziała, jednak po minie brązowowłosego było widać, że nie wierzy w zapewnienia rudowłosej.

Zadzwonił dzwonek na lekcje, wszyscy uczniowie usiedli w swoich ławkach i zaczęła się lekcja japońskiego. Podczas lekcji Cornelia nie mogła się skupić na tym co mówi nauczycielka, w głowie dalej miała fakt, że dostała kolejną kopertę. Bała się tego jaka może być teraz wiadomość, jednak ostatecznie odważyła się otworzyć kopertę. Gdy wyciągnęła karteczkę, czuła jak oczy powoli zaczynają ją piec od zbierających się łez.

Podobno dostałaś się do drużyny piłkarskiej, pewnie masz już plan jak każdego tam zamordować, prawda? W końcu wszystko zostaje w rodzinie.

Starała się jak mogła, by łzy nie poleciały jej po policzkach przy wszystkich w klasie, było to bardzo trudne. Podniosła rękę do góry, po czym zapytała nauczycielkę czy może pójść do łazienki. Kobieta się zgodziła po czym rudowłosa szybkim krokiem opuściła klasę i ruszyła w stronę łazienki. Zamykając się jednej z kabin, usiadła i podciągnęła kolana pod brodę po czym zaczęła płakać.

- Dlaczego... nie mogę mieć chociaż... w jednej szkole spokoju? – mówiła do siebie między szlochami. 

Wyszła z łazienki dopiero po jakiś dziesięciu minutach, przemyła twarz zimną wodą jednak dalej było widać oznaki płaczu. Kiedy wróciła do klasy jej przyjaciele patrzyli na nią ze zmartwieniem, ponieważ miała całą czerwoną twarz oraz opuchnięte oczy. Siedzący w ławce obok JP próbował wypytać rudowłosą o powód jej wyjścia, jednak ta go ignorowała. 

- Super – pomyślała ze spuszczoną głową. – a najgorsze, że to dopiero początek dnia.

***

- Cornelia! – od razu po tym jak zadzwonił dzwonek na przerwę, Sky podbiegła do biurka koleżanki. – Co się stało? Czemu miałaś takie opuchnięte oczy jak wróciłaś?

Koło niebieskowłosej stanęli również Sherwind oraz Lapin, którzy również chcieli wiedzieć co się stało. Piwnooka spojrzała na każdego z osobna, po czym głośno westchnęła. Nie ma w głowie żadnego pomysłu, by się wykręcić więc postanowiła, że opowie im o wszystkim. Zanim jej mama zmarła to powtarzała, że jeśli podzieli się z kimś swoimi zmartwieniami to jest lżej na sercu.

Chyba spróbuje wypróbować tą poradę.

- Wszystko wam opowiem, tylko musimy wyjść na dwór, dobrze? – cała trójka kiwnęła głową na jej prośbę po czym wyszli z klasy.

Mijając uczniów na szkolnym korytarzu, Cornelia czuła na sobie wzrok wielu osób, niektórych nawet nakryła na szeptaniu między sobą. Zobaczyła nawet dwie dziewczyny, które podczas rozmowy wskazywały na nią palcem. Czuła się okropnie niezręcznie a łzy cisnęły jej się do oczu, jeszcze starczy jej tego by popłakała się przed całą szkołą. Kiedy w końcu udało im się wyjść na dziedziniec, usiedli w czterech na ławce.

- A więc co się stało? – zapytał Arion.

- Sky – Cornelia zwróciła się bezpośrednio do niebieskowłosej dziewczyny. – jak szliśmy do szkoły, pytałaś mnie od kogo dostałam tą kopertę, prawda?

- Tak, ale powiedziałaś mi, że to pomyłka i była do kogoś innego – odpowiedziała zdezorientowana. – więc dlaczego do tego wracasz?

Rudowłosa westchnęła głośno.

- Ta koperta była do mnie, ale miała w sobie dziwną wiadomość – zaczęła mówić próbując utrzymać swój głos na spokojnym tonie. – było tam napisane brudna krew. Później kiedy wróciliśmy z boiska na matematykę na moim biurku leżała następna koperta, tym razem w środku było pytanie o to ile mam już morderstw na swoim koncie.

Zatrzymała się na chwilę czując, że jej głos powoli się łamie. Poczuła jak Arion kładzie jej swoją dłoń na ramię a jego wzrok mówił, że jeśli nie chce to nie musi dalej opowiadać. Jednak chciała powiedzieć wszystko, bez ominięcia jakiejkolwiek informacji. Czuła w sobie, że może im o tym powiedzieć.

- Jak przyszłam do klasy, znów zobaczyłam kopertę dlatego się tak spięłam. – wyjaśniła tym razem zwracając się do Sherwind'a, po czym spojrzała się przed siebie. – Skłamałam wtedy, ponieważ nie chciałam byście się martwili. Tak samo było jak szłyśmy do szkoły.

- O Boże... – to jedyne co była w stanie powiedzieć niebieskowłosa. – ale dlaczego nie chciałaś nam powiedzieć?

- Bo nie chciałam was martwić, – powtórzyła rudowłosa chowając twarz w swoich dłoniach. – stwierdziłam, że sama sobie z tym poradzę. No, myślałam tak do póki nie przeczytałam zawartości trzeciej koperty.

- Co tam było? – zapytał tym razem JP.

Wtedy Cornelia podała im karteczkę, którą przez cały czas trzymała w dłoni. Cała trójka ze skupieniem czytała jej zawartość a z każdą sekundą ich oczy się powiększały. Kiedy skończyli, spojrzeli współczującym wzrokiem na rudowłosą, która podciągnęła swoje kolana pod brodę i położyła na nich głowę. Nie wiedzieli za bardzo co mogą jej doradzić w tej sytuacji, ale cała trójka wiedziała jedno - nie zostawią jej z tym samej!

- Musimy to zgłosić! – zawołał JP z zmarszczonymi brwiami. – Przecież to jest chore!

- Nic z tym nie zrobią – odpowiedziała zrezygnowana Cornelia. – w podstawówce też dostawałam takiego rodzaju wiadomości, zawsze gdy to zgłaszałam to nic nie robili, więc wątpię by teraz było inaczej. 

- Ale wciąż... – mały chciał się kłócić, jednak przerwał mu zdecydowany głos piwnookiej. 

- Jeśli się to nie uspokoi, wtedy to zgłoszę. – po tych słowach podniosła głowę i spojrzała na każdego z osobna. – Dziękuje, że mnie wysłuchaliście.

Kiedy wstała z ławki stało się coś, czego ona się w ogóle nie spodziewała. Arion oraz Sky ją przytulili do siebie, natomiast JP wyskoczył do góry i objął ją za szyję. Wtedy z jej oczu łzy leciały ciurkiem, ale nie ze smutku tylko z szczęścia. Mocno objęła całą trójkę do siebie, dziękując w duszy za to, że ich poznała. 

- Jesteśmy przyjaciółmi, możesz na nas liczyć. – powiedziała Sky odsuwając się po jakimś czasie z uścisku.

- Obiecujemy, że ci pomożemy z tym! – zawołał Arion a JP tylko go poparł.

Tą piękną chwilę przerwał dzwonek na lekcje, więc cała czwórka skierowała się w stronę szkoły, jednak Cornelia miała już o wiele lepszy humor. Rada jej mamy jednak się sprawdziła, zanim jeszcze weszli do sali, wyciągnęła spod koszuli zegarek na łańcuszku.

- Dzięki mamo... – szepnęła prawie nie słyszalnie do przedmiotu po czym weszła do sali.

***

Kiedy zadzwonił ostatni dzwonek, Arion razem z JP oraz Cornelią wybiegli z sali z prędkością światła, tylko by zdążyć na pierwszy trening z drużyną piłkarską. Za nimi próbowała nadążyć Sky, która prosiła by biegnąca trójka na nią poczekała, jednak ci ją zignorowali. 

- Dzień dobry! – zawołał Arion, który jako pierwszy przekroczył próg pokoju klubowego, jednak nikt mu nie odpowiedział.

- Jeszcze nikogo nie ma – zauważyła rudowłosa rozglądając się dookoła. – może jesteśmy za wcześnie?

- O! Już jesteście! 

W tym momencie do pomieszczenia zaczęli wchodzić chłopacy z starszych klas, na co cała czwórka pierwszoklasistów się pokłoniła przed nimi. Arion po tym powiedział, że jeśli starsi koledzy mają dla nich jakieś wskazówki to by dali znać, ponieważ na pewno się przydadzą, jednak nikt mu nie odpowiedział na to. Cornelia zauważyła, że wszyscy są jakoś dziwnie spięci lub nawet zdenerwowani, jednak wolała nie pytać. Może to taka reakcja na to, że są nowi członkowie?

- Przecież wczoraj wszyscy witali nas z wyraźnym entuzjazmem – pomyślała patrząc po kolei na każdego zawodnika. – więc o co im wszystkim chodzi?

Po niedługiej chwili do sali wszedł kapitan Riccardo, który miał tak samo posępną minę jak reszta kolegów. Cornelia bardzo się zdziwiła, gdy ujrzała w drzwiach Victora, który nawet nie uraczył ich spojrzeniem. Nie mniej się zdziwiła gdy zobaczyła Jade która przyszła z jakąś inną dziewczyną, której rudowłosa nie znała. 

Dziewczyna miała bardzo jasne brązowe włosy, spięte w dwa grube warkocze, zaś jej oczy były w kolorze fioletowym. Była bardzo chuda oraz miała na szyi zawiązaną niebieską kokardę, która mówiła, że jest z starszej klasy. 

Po chwili jako ostatni weszli pan trener Travis oraz pani Celia. Riccardo kazał wszystkim nowym osobą się ustawić w grupce przed telewizorem, natomiast starsi chłopacy ustawili się w grupce na przeciwko. Jedynie Victor nie wykonał polecenia, ponieważ oparł się o ścianę, znacznie dalej od obu grup.

- Na początku, niech wszyscy nowi przedstawią się. – nakazał kapitan na co Jade uderzyła Ariona w plecy.

- No dajesz Arion, rzuć ich na kolana! – zawołała z uśmiechem do zestresowanego chłopaka.

- Kim ty jesteś? – zapytała pani Hills.

- Jak to kim? – Jade chyba nie zrozumiała co kobieta ma namyśli zadając jej to pytanie.

- Chcesz zostać menadżerką? – Celia sprecyzowała pytanie.

- Niby ja? – czerwonowłosa dziewczyna wskazała na siebie palcem. – Nie piszę się nigdy na ciężką pracę, więc jakby to ująć. Ja będę tutaj w roli prywatnego dopingu.

Wtedy chłopak z goglami na czole się zapytał czy Jade chce zostać cheerleaderką, jednak ta tylko mu odpowiedział, że nie muszą się niczego obawiać. Popchnęła Ariona do przodu by ten zaczął jako pierwszy. Sherwind na początku ze stresu nie dał rady skleić żadnego sensowego zdania, jednak dzięki zachęcających słowach JP oraz Cornelii wreszcie się przedstawił. Kiedy brązowowłosy skończył, do przodu wyszedł JP któremu o wiele lepiej poszło przedstawienie się. 

Kiedy kapitan kazał następnej osobie się przedstawić, spojrzał na Victora, który stał z założonymi rękami dalej oparty o ścianę. Czarnowłosy chłopak zawołał do niego, że teraz jego kolej, na co Blade odpowiedział aroganckim tonem, denerwując tym bardziej wszystkich zawodników.

- Następny! – zawołał kapitan. 

Cornelia odważnie wyszła przed swoją grupę.

- Nazywam się Cornelia Haggard, od małego kocham grać w piłkę. – dziewczyna się pokłoniła w stronę starszych zawodników. – Zrobię wszystko, by pomóc drużynie!

Po prezentacji nowych zawodników, zaczęły się przedstawiać dziewczyny które chcą zostać menadżerkami. Okazało się, że dziewczyna z warkoczami nazywa się Rosie Redd i jest z drugiej klasy. Według Cornelii wyglądała na miłą, ale nieśmiałą osobę.

- Dobrze, teraz my się przedstawimy. – powiedział uśmiechnięty bramkarz drużyny Raimon'a.

Z trzeciej klasy byli bramkarz Samguk Han, fioletowłosy Doug McArthur, olbrzymi Wanli Changcheng oraz czarnowłosy chłopak z plastrem Subaru Honda. Po ich przedstawieniu cała grupka nowych osób się pokłoniła, natomiast kapitan przeszedł do przedstawiania osób z klasy drugiej. 

Pierwsze przedstawił różowowłosego Gabriela, którego Cornelia już zdążyła poznać. Później był chłopak z goglami na czole który nazywa się Ade, chłopak w dużych białych okularach nazwany Eugene oraz niebieskowłosy chłopak który został przedstawiony jako Kaiser. Na samym końcu przedstawił się sam kapitan Riccardo.

- Więc nazywa się Kaiser, tak? – pomyślała przyglądając się chłopakowi. – Niemożliwe, że tak ma na imię, to pewnie tylko ksywa, ale skoro kapitan go tak przedstawił to znaczy, że woli być tak nazywany.

- Cornelia – z myśli wyrwał ją głos pani Hills, która trzymała w dłoniach jej strój piłkarski. – zważywszy na to, że nie ma u nas żeńskiej drużyny piłkarskiej, będziesz musiała ćwiczyć w męskim stroju. Ten co ja trzymam tutaj to najmniejszy możliwy rozmiar jaki znalazłam.

Rudowłosa uśmiechnęła się tylko do niej po czym odebrała swój strój.

- To żaden problem, dziękuje. – po tych słowach przyjrzała się swojej koszulce i oczy rozszerzyły jej się do wielkości talerzy. – To strój pierwszego składu?!

- Normalnie zaczynalibyście od drugiego składu, – zaczął mówić Gabriel. – ale przez to, że tyle osób zrezygnowało to jesteście w pierwszym.

- Serio? – zapytał zaskoczony Arion.

Rudowłosa nie słuchała tego co mówili inni dookoła, była zbyt zszokowana by teraz myśleć o czym innym. Była w pierwszym składzie Raimon'a! Przecież to niesamowite, oczywiście wie, że gdyby nie odejście tylu osób to by była w drugim, ale skoro tak mają się sprawy to nic tylko świętować. 

- Przebierzcie i zaczynamy trening. – ogłosił Riccardo na co cała trójka tylko mu przytaknęła.

Wtedy Cornelia sobie uświadomiła jedną ważną sprawę.

- Chwila, skoro jest tutaj tylko męska drużyna piłkarska to znaczy... – jej źrenice się pomniejszyły do wielkości ziarenek piasku. – gdzie ja mam się przebierać?! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro