Rozdział IX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

   Nimfadora Tonks obudziła się o świecie i nie zdając sobie sprawy z tego co się wczoraj stało, usiadła na łóżku. Rozejrzała się po pokoju i zrozumiała, że jest w Kwaterze Głównej. Potarła skronie, próbując sobie przypomnieć wczorajszy wieczór i nagle wyskoczyła z łóżka.
— Co ja zrobiłam? — Zapytała samą siebie przerażona, gdyż przed oczami widziała usta Remusa.
   Po pokoju rozległ się dźwięk pukania i dziewczyna za pomocą różdżki doprowadziła się do porządku.
— Dora!
   Czarownica podeszła do drzwi i otworzyła je. Za nimi znajdował się wysoki mężczyzna o zielonych oczach. Jego włosy były jasnobrązowe, a niektóre kosmyki lekko siwe.
— Wstałaś — uśmiechał się. — Chodź na śniadanie. Zaraz po nim powinnaś udać się do Ministerstwa.
— Masz szczęście, że Remus został na noc w Kwaterze, bo ja bym nie usłyszał pukania — odezwał się Syriusz, gdy weszli do jadalni. — A chyba zdajesz sobie sprawę, że po alkoholu ciężko byłoby ci samej otworzyć za pomocą różdżki drzwi?
— Wiem, jestem wdzięczna Remusowi. O co chodzi? — Zapytała biorąc tosta do ręki.
   Black podał jej Proroka Codziennego i na pierwszej stronie można było przyjrzeć się postaci Ministra Magii.

"Minister Magii, Korneliusz Knot z wielką radością ogłasza, że udało się złapać kilku Śmierciożerców.
— Dzięki naszym wykwalifikowanym Aurorom udało nam się wsadzić do Azkabanu, aż trzech Śmierciożerców w ciągu dwóch dni — powiedział z radością Knot.
Kim byli poplecznicy Sami Wiecie Kogo?
Nasz Minister Magii zdradza nam jedno nazwisko.
— Jednym z nich był konduktor Błędnego Rycerza, Stan Shunpike — zdradził Prorokowi, Korneliusz."

— Stan!? Co to za bzdury?
— Nie wiesz nic o tym? — Zapytał spokojnie Lupin
— Było zgłoszenie na niego, jednak został oczyszczony z zarzutów — dziewczyna popiła tosta i wstała. — Kto ma dzisiaj patrol?
— Bill i Fleur — odpowiedział.
— Świetnie, dziękuję za śniadanie. Wracam do domu, żeby się trochę odświeżyć, a następnie od razu do Ministerstwa Magii. Przepraszam za kłopot — pocałowała obu mężczyzn w policzek i wybiegła z budynku, przed którym się aportowała.
— Nareszcie wróciłaś do domu — przytuliła ją do siebie Andromeda, gdy tylko przekroczyła próg. — Mogłaś wysłać przynajmniej sowę!
— Wybacz — podeszła do ojca i podarowała mu buziaka w policzek.
— Martwiliśmy się — obdarował ją w zamian srogim spojrzeniem.
— Spałam w Kwaterze, następnym razem was poinformuję.
— Alastor nas odwiedził. Pytał o ciebie — powiedziała starsza czarownica.
— Wyślij mu wiadomość, kochanie — zwrócił się do niej ojciec.
— Najpierw pójdę zabrać szybki prysznic — tak też zrobiła.
   Po szybkim odświeżeniu się, wzięła karteczkę i napisała:

"Nocowałam w Kwaterze Głównej. Właśnie wróciłam do domu. Jeśli czegoś potrzebujesz to będę w pracy.
                      Tonks"

   Poszła do salonu, przywiązała liścik do nóżki sowy i wysłała ją do czarodzieja. Wróciła do pokoju, wzięła papiery i poszła pożegnać się z rodzicami, żeby następnie za pomocą kominka dostać się do Ministerstwa Magii. Hol był zatłoczony i dużo ciężej było dostać się do windy.
— Poziom drugi, Biuro Aurorów — powiedziała i winda ruszyła.
   Rozległ się szum, gdyż obecni w windzie zaczęli witać się z czarownicą. Winda się zatrzymała, a Tonks wyszła i skierowała się do swojego biura. Było to ogromne pomieszczenie, w którym znajdowały się niewielkie otwarte kabiny. Każdy Auror posiadał swoją kabinę, w której oprócz biurka znajdowało się kilka szafek.
   Nimfadora zastała w swojej kabinie bałagan. Biurko było ledwo widoczne spod stosów papierów, które koniecznie trzeba było posegregować i było to pierwsze, czym zajęła się czarownica. Po kilkunastu minutach mogła już nacieszyć się widokiem, poukładanych papierów.
   Na wierzchu biurka aktualnie znajdowały się pergaminy do przejrzenia: użycie czarnej magii na oczach mugoli, a oprócz tego zdjęcia poszukiwanych czarnoksiężników i typowo dokumenty, które trzeba było posegregować. W prawym rogu biurka stoi lekko uschnięte drzewko, a obok niego zdjęcie rodziców czarownicy. Na szafce z jej prawej strony znajdowały się kolejne pergaminy do przejrzenia: czarnomagiczne przedmioty znalezione w domach mugoli, a obok karteczki, które były wykorzystywane do wysyłania wiadomości między czarodziejami w Ministerstwie. Cała reszta papierów jest pochowana w szafkach, które Dora rzadko otwiera.
— Hej, Tonks! — Do jej kabiny wszedł młody mężczyzna o brązowych włosach.
— Savage — uśmiechnęła się.
— Scrimgeour chce cię widzieć — powiedział i odszedł.
   Tonks wyszła z biura i skierowała się do gabinetu dyrektora, który znajdował się zaraz przy głównym biurze. Zapukała i weszła, gdy tylko usłyszała zza drzwi pozwolenie.
— Czas mnie goni. Jaka jest twoja odpowiedź?
— Przykro mi, jednak muszę odmówić.
— Miałem nadzieję, że podejmiesz słuszną decyzję — przyglądał się jej.
— Podjęłam słuszną decyzję.
— Oczywiście — powiedział spokojnie. — Nikogo lepszego na twoje miejsce nie znajdę, więc jeśli jednak zmienisz zdanie to wiesz, gdzie mnie szukać. A teraz wybacz, ale mam dużo pracy.
   Nimfadora wróciła do swojej kabiny i przyjrzała się ścianie nad biurkiem. Po środku wisiał okrągły czarny zegar, a na reszcie ściany były porozwieszane zdjęcia poszukiwanych groźnych czarodziejów i czarnoksiężników. Usiadła na krześle i przysunęła do siebie papiery, które musi posegregować, jednak nim zdążyła się za nie wziąć w jej kabinie pojawił się Kingsley.
— Musimy porozmawiać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro