Rozdział 49. (18+)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miłego kochani ♥

Perspektywa: Liam.

Wkurzyłem się cholernie na szefa za to, że kazał mi iść do archiwum, którego szczerze nienawidziłem. Powiedział, że ma dość duetu, który tworzę z blondynem i woli, abym porządkował jakieś nudne akta, niż abym przynosił wstyd komendzie. Oburzyłem się, bo jestem niezwykle zmysłowym, to znaczy pomysłowym i solidnym policjantem, więc nie rozumiem, co on miał na myśli. Byłem na siebie zły, że powiedziałem, iż uprawiałem seks z przyjacielem, ale myślałem, że dzięki temu załagodzę sytuację, bo skoro ściąganie firanek tylko niepotrzebnie rozjuszyło Dereka, to może seks z Thomasem by go trochę załagodził, no ale się przeliczyłem. No trudno. Przynajmniej będę miał więcej czasu na drzemki.

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Z pomocą Thomasa spakowałem wszystkie swoje rzeczy do kartonów, ku niezadowoleniu szefa, który co chwila mnie komentował. Całe szczęście, że młody gdzieś pobiegł i nie musiałem jeszcze w dodatku jego humorków znosić. Nie mam pojęcia, czemu ta cholerna zrzęda się mnie czepia, skoro durszlak i łyżka do makaronu pod biurkiem to jest całkiem normalna rzecz, podobnie jak toster, czajnik elektryczny, kocyk, poduszka, zestaw narzędzi, talerze, jakieś pojemniczki i wiele innych potrzebnych akcesoriów.

No jeśli zrzęda myśli, że ja będę sobie gotował w domu, to jest w błędzie.

- Masz od dziś zajmować się archiwizacją akt, jasne? – powiedział groźnie Derek, grożąc mi palcem, a ja wywróciłem oczami i tylko pokiwałem, a gdy ten odwrócił się i szedł w stronę wyjścia, to ja zacząłem stroić głupie miny. Gdy tylko drzwi się zamknęły, natychmiast podszedłem do najbliższego gniazdka elektrycznego, nad którym wisiał napis „Uwaga! Nie podłączać urządzeń elektrycznych!".

Oczywiście olałem sobie ten zakaz, ponieważ pewnie Andy, który zajmował się archiwum, napisał go sobie dla jaj, bo on generalnie był jakiś jebnięty i bronił zaciekle swojego terytorium. Nie rozumiałem, na chuj ten napis, skoro gniazdko elektryczne jest po to, aby do niego podłączyć jakieś urządzenie, więc co on tu wydziwiał, to tego to ja nie wiem.

Ciekawe, co on tam zatem wsadzał, skoro nie można podłączać niczego elektrycznego.

Wywróciłem oczami na jego głupawy napis i nie przejąłem się nim jakoś wybitnie mocno. Poszedłem do łazienki i nalazłem sobie wody do czajnika, mając już plany na pyszną herbatkę i drzemkę, po czym włożyłem go na podstawkę, a kabel podłączyłem do gniazdka elektrycznego, natychmiast włączając przedmiot. Niestety, ale gdy tylko uruchomiłem włącznik, to zobaczyłem jakieś iskierki w kontakcie, a za chwilę poczułem spaleniznę. Światła w całym pomieszczeniu i nie tylko momentalnie zgasły powodując ciemność.

O kurwa, chyba jednak Andy nie wkładał tam penisa, albo widelca, stąd ten napis.

- Kto wypierdolił korki w powietrze?! – usłyszałem wściekły głos Dereka na górze i wiedziałem, że będę miał za to przejebane, więc szybko pociągnąłem za kabel i musiałem gdzieś ukryć ten spalony doszczętnie czajnik, a najlepiej go wyjebać w pizdu, zanim ktoś mnie przyłapie na gorącym uczynku. Niewiele myśląc, złapałem go w ręce i wbiegłem do pomieszczenia gospodarczego, w którym znajdowała się studzienka, której wieko szybko odchyliłem i wjebałem tam ten czajnik, bo Derek w ekspresowym tempie by mnie wyrzucił z roboty, gdyby zobaczył, że to ja spaliłem połowę obwodów elektrycznych komendy.

Zadowolony ze swojego pomysłu wróciłem z powrotem do archiwum, ale niestety, szef zaczął krzyczeć moje nazwisko i wiedziałem, że to nie wróży dobrze. Pobiegłem szybko do pierwszej lepszej szafy i wziąłem do rąk akta, po czym pierdolnąłem je na ziemię, aby nie było, że nic nie robię. Nie pomyślałem jednak o tym, że trzeba je będzie potem z powrotem włożyć na półkę.

A chuj w to.

- Dunbar! – wrzasnął Derek, prawie że wyważając tylne drzwi prowadzące do archiwum. Czy on kiedykolwiek nauczy się szanować drzwi? – Wyjebałeś korki w powietrze?! Przyznaj się, że to Twoja sprawka.

- Szefie, ale ja porządkowałem akta, tak jak szef kazał. – wyjaśniłem spokojnie i skrupulatnie, w nadziei, że łyknie haczyk. Na szczęście było ciemno, więc zrzęda nie zauważy czarnego osadu wokół kontaktu, który potem jakoś się wytrze i będzie po kłopocie.

- Nie wierzę Ci, że pracowałeś. – rzekł z kpiną, po czym usłyszałem, jak schodzi po schodach.

- Uwaga na porozwalane akta na podłodze. – powiedziałem niespokojnie, co menda wyczuł w moim głosie. – Niech szef tu lepiej nie wchodzi, bo jeszcze się szef potknie, uderzy głową o jakiś metalowy kant i umrze. To by była dopiero wielka strata. – dodałem, a on włączył latarkę w telefonie i dam sobie łeb uciąć, że gdyby mógł, to by mi właśnie ukręcił kark. Derek rozejrzał się i zobaczył, że na ziemi faktycznie leżą akta. Nie skomentował niczego, tylko odwrócił się, zatrzaskując za sobą drzwi i mogłem usłyszeć, jak drze się na pół komendy w poszukiwaniu winowajcy.

Ufff, całe szczęście, że uwierzył w ten cyrk.

Zadowolony ze swojej pomysłowości chciałem rozłożyć kocyk, kołderkę i poduszeczki, aby móc się zdrzemnąć, korzystając z okazji, że i tak jest ciemno i nic nie widać, lecz poczułem czyjeś dłonie na swoich biodrach i krzyknąłem, jak panienka.

- Spokojnie, Sezamku, to ja. – wymruczał Bercik, a ja odetchnąłem z ulgą i odwróciłem się w jego stronę. Przez okna padały nieznaczne promienie światła z latarni ulicznych, przez co widziałem kontur mojego chłopaka. Zarzuciłem mu ręce na szyję, po czym wpiłem mu się gwałtownie w usta, ciesząc się z jego bliskości.

Brett po chwili przerwał pocałunek, łapiąc mnie za nadgarstki, a ja nie wiedziałem, co się dzieje.

- Bercik? – spytałem niepewnie. – Co się dzieje?

- W sumie to przyszedłem się zapytać, co to do cholery miało być za gadanie, że uprawiałeś seks z Thomasem, co? – zapytał się naprawdę surowym i groźnym tonem głosu, a ja naprawdę aż się go przestraszyłem.

- O Boże, Bercik, to tylko wymówka. – wyjaśniłem, ale on chyba nie chciał zaakceptować mojej kreatywnej wyobraźni.

- Teraz to Bercik, a wcześniej to pierdolenie z Thomasem na biurku? – fuknął, a ja wywróciłem oczami i pokiwałem z niedowierzaniem głową. Nie wierzę, że mój chłopak po raz pierwszy jest o mnie zazdrosny.

- Berciś, skarbie, nie bądź zazdrosny. – wymruczałem i skradłem mu jeden, długi pocałunek, oplątując go rękoma w talii. – Jestem tylko Twój. – dodałem, a on uśmiechnął się poprzez kolejny pocałunek.

- Jesteś i na zawsze będziesz. – odpowiedział, a ja trochę zaniepokoiłem się na jego słowa, bo w sumie teraz zaczyna pokazywać, jak bardzo jest władczy i zaborczy w stosunku do mnie.

Chłopak złapał mnie za pośladki, po czym uniósł mnie do góry, a ja instynktownie oplotłem go nogami w pasie, lokując dłonie na jego szyi. Brett całował mnie zachłannie, przygwożdżając do jakich stojących gdzieś na środku pomieszczenia szafek. Jego język przejechał po moich wargach, prosząc o wstęp, który mu dałem. Niemal natychmiast połączyły się we wspólnym tańcu, a Brett chciał zdominować mnie jeszcze bardziej. Czułem jak władczo mnie całuje, nie pozwalając mi praktycznie na złapanie oddechu, lecz po chwili udało mi się wyswobodzić. Oddychałem ciężko, a moje policzki stały się czerwone na skutek nowych doznań. Jego dłoń wędrowała po moim ciele, powodując przyjemne dreszcze, a mój przyjaciel w spodniach obudził się do życia, robiąc się niesamowicie twardy.

Chłopak postawił mnie na ziemi, po czym gwałtownie odwrócił mnie do siebie tyłem, kładąc moje ręce szeroko na szafki. Nim się spostrzegłem, moje spodnie i majtki znalazły się przy kostkach, a ja stałem wypięty w stronę chłopaka. Nawet się mnie sie spytał, czy mam ochotę z nim uprawiać seks!

Durne pytanie, jasne, że chcę!

- Berciś, a jak zrzęda tu wpadnie? Wylecę z roboty dyscyplinarnie, jak nas przyłapie! – powiedziałem, chcąc zachować zdrowy rozsądek, lecz mój penis i moje serce pragnęły poczuć despotyczność mojego chłopaka. Wampir nie przejął się jakoś specjalnie moimi słowami, gdyż usłyszałem dźwięk rozpinanego paska od spodni oraz rozporka, a także jak upadły na podłogę.

- To nie będzie musiał wykupywać Premium na PornHubie, bo dostanie porno na żywo. – stwierdził, a ja tylko prychnąłem, bo chłopak był niepoważny. Derek lata aktualnie wściekły po całej komendzie, bawiąc się w Detektywa Zrzędę i wcale bym się nie zdziwił, gdyby a chwilę tutaj przyszedł, aby mnie za coś ochrzanić.

- Bercik! – powiedziałem stanowczo, lecz on nie zareagował, tylko zajął się moim tyłkiem. Poczułem jego nawilżone czymś naprawdę tłustym palce przy swojej dziurce, którymi rozmasowywał tą substancją i zastanawiałem się, co to jest.

Czy to smar samochodowy?

Przybiłem sobie facepalma na swoją głupotę, ponieważ zapomniałem, że przecież wampir nosi zawsze przy sobie wazelinę na takie okazję. Nim się spostrzegłem, Bercik nakierował swojego penisa do mojego wejścia, wchodząc we mnie powoli, bez rozciągania.

- Auć, to boli... - powiedziałem, czując, jak bardzo jest duży i twardy, ale gdy znalazł się już we mnie cały, ból zaczął powoli ustępować, a ja mimowolnie zaciskałem się na nim, powodując przyjemne dla ucha mruczenie mojego chłopaka, który był najwidoczniej zadowolony z obrotu spraw.

- Cicho tam, tyle razy się bzykaliśmy, że powinieneś się przyzwyczaić. – wymruczał, całując mój kark i masując swoją dłonią mojego nabrzmiałego penisa. Chłopak zaczął wykonywać rytmiczne ruchy wewnątrz mnie, od razu wręcz odbijają się o moją prostatę, przez co zacząłem głośnie oddychać i jednocześnie sapać z rozkoszy, jaką mnie obdarował. Jego ruchy z każdą chwilą stawały się coraz szybciej, a ja jęczałem z zadowolenia, totalnie zapominając, że przecież jestem cholera jasna w pracy, ale co ja mogłem na to poradzić, że penis Bercika przyjemnie ociera się o moje ścianki, a jego dłoń zwinnie pieści moje przyrodzenie, a zwłaszcza jego główkę?

- Ohh, takkkk, ohhh, jeszcze... zaraz dojdę, mmmm, jak mi dobrze... - nie kontrolowałem swoich jęków, ani też głośnego łapanie powietrza, bo było mi nieziemsko dobrze, szczególnie, że chłopak miętolił mój pośladek, co bardzo mi się podobało.

- Taki ciasny Sezamek... - powiedział po cichu wampir, skubiąc mój kark. – Uwielbiam to. – dodał, wzmacniając ruchy, a ja czułem, że jestem już na skraju przyjemności i za chwilę osiągnę spełnienie.

- Liam? – usłyszałem po kilku minutach błogiej rozkoszy kobiecy głos i natychmiast otrzeźwiałem, gdyż zorientowałem się, że to jest Ava, która właśnie weszła do archiwum.

Kurwa, jak ona mnie zobaczy z Bercikiem, to już po mnie!

A mogliśmy zamknąć te przeklęte drzwi!

- Ava?! Co Ty tu robisz?! – spytałem się cholernie drżącym i pełnym podniecenia głosem, szczególnie, że chłopak nie miał zamiaru przestać i poruszał się we mnie bardzo powoli, aby nie narobić hałasu oraz wciąż stymulował mojego penisa dłonią, a ja lada moment, a dojdę.

- Derek prosił, abym poinformowała Cię, że światło już działa. – wyjaśniła niepewnie dziewczyna, a ja wiedziałem, że ona coś właśnie podejrzewa i nie podobało mi się to. Po chwili w pomieszczeniu stała się jasność, bo zapaliła światło, aby zorientować się, co ja właśnie robię. Całe szczęście, że znajdowałem się skampiony gdzieś pomiędzy regałami, przez co blondynka nie mogła mnie zauważyć.

- T-t-tooo dobrze... - powiedziałem, a po chwili jęknąłem dość dwuznacznie, a mój oddech przyśpieszył, gdyż znajdowałem się już na skraju orgazmu. Bercik doszedł we mnie. Poczułem jego chłodną spermę w sobie, a jego dłoń coraz szybciej poruszała się po moim penisie, dając mi kolejne dawki przyjemności.

- Liam, co Ty do cholery robisz?! – spytała się z uniesionym głosem, a ja nie odpowiedziałem jej, tylko próbowałem stłumić jęki, lecz gdy dostałem orgazmu, z moich ust mimowolnie wyrwał się cichy pomruk przyjemności. – Boże, czy Ty się właśnie masturbujesz?! Jesteś obrzydliwy, wychodzę stąd! – powiedziała i szybko udała się w nieznanym mi kierunku, zamykając z impetem za sobą drzwi, a ja odwróciłem się w stronę wampira, który zaczął się śmiać i był zajebiście zadowolony z tego, że teraz będę miał na komendzie opinię jakiegoś paskudnego erotomana.

- Dzięki, Becik, wiesz? – fuknąłem zdenerwowany i założyłem swoje spodnie wraz z bielizną.

- Do usług. – odpowiedział, a ja pokręciłem głową z niedowierzaniem, po czym poszedłem do miejsca, w którym położyłem kocyk z kołderką i najzwyczajniej w świecie chciałem pójść się zdrzemnąć. Bercik położył się za mną, oplatając mnie rękoma, a ja miałem teraz totalnie wywalone na to, czy ktoś tu wejdzie, czy nie.

I tak zostałem już nimfomanem, więc co mi tam zależy? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro